2015.10.07

Musimy oszczędzać, żeby się wzbogacić

W gospodarce jest na ogół tak, że nasze osobiste, indywidualne decyzje finansowe mają wpływ na nią jako całość. Wydać pieniądze czy oszczędzać – to najważniejsze pytanie, jakie zadaje sobie każdy z nas. Od tego, jak na nie odpowiemy, bardzo wiele zależy. Nie tylko dla nas osobiście. Dla wszystkich.

Musimy oszczędzać, żeby się wzbogacić. Fot. shutterstock.com

Przeznaczać pieniądze albo na wydatki, albo na oszczędności, to w zasadzie dwie podstawowe rzeczy, jakie możemy z nimi robić. Kiedy większość z nas decyduje, żeby je wydawać, gospodarka rośnie szybciej. Dzięki naszym wydatkom więcej zarabiają inni. Oni z kolei mogą też więcej wydawać. I tak w kółko. Wszyscy są coraz bardziej zadowoleni.

Mówimy wtedy, że w gospodarce rośnie popyt. Żeby rosnący popyt zaspokoić, firmy powinny inwestować, bo bez tego nie zwiększą produkcji. Kiedy wszyscy wydają pieniądze, a nikt nie oszczędza – załóżmy taką skrajność – firmy zaczynają mieć kłopot, bo nie mają skąd pożyczać pieniędzy na inwestycje. Mają rzecz jasna jeszcze jedną możliwość – pożyczać za granicą. A to niekoniecznie jest dla gospodarki najlepsze rozwiązanie.

Inwestycje w Polsce w latach 1996-2014 rosły średnio o 6,4 proc. rocznie, ale w latach 2010-2014 wzrost wyniósł już tylko 3,5 proc., czyli był niemal o połowę mniejszy. Gdyby odjąć od tego fundusze unijne, za które budowaliśmy miedzy innymi autostrady, wzrost wyniósł zaledwie 2,7 proc. To zdecydowanie za mało, żeby polska gospodarka rosła w tempie pozwalającym na „doganianie” bogatych krajów. A jeśli gospodarka nie będzie rosła, to nie ma szans, żebyśmy stali się bardziej zamożni.

Wróćmy jeszcze do statystyk. Dochód na głowę jednego obywatela Polski to teraz około 55 proc. dochodu obywatela Niemiec. Eksperci mówią, że jest możliwe, aby za 25 lat Polacy mieli średnie dochody w wysokości 85 proc. tych, jakie mają Niemcy. Ale – oprócz kilku innych warunków, takich jak poprawa jakości kształcenia czy zwiększenie zatrudnia – jednym z najważniejszych jest wzrost inwestycji. Powinny one znowu rosnąć o 6-6,5 proc. rocznie. Inwestycje publiczne, takie jak autostrady, ciągle – dzięki funduszom unijnym – są wysokie. Inwestycje prywatne, a więc nakłady firm, należą teraz do najniższych w całej Unii, biorąc pod uwagę rozmiary naszej gospodarki. Bez inwestycji nasze marzenia o zamożności – naszej i naszych dzieci – się nie spełnią.

Fakty są takie – mówią eksperci – polska gospodarka wyczerpała już sposoby na rozwój, z których korzystała przez ostanie 25 lat. Przyniosły one niewątpliwy sukces. Gospodarka w ciągu ćwierćwiecza urosła w sumie o 138 proc., najwięcej w całej Europie. Dzięki czemu rosła tak szybko? Dzięki konsumpcji, głównie napędzanej kredytem, zyskom z eksportu do państw strefy euro i napływowi kapitału zagranicznego.

Ponieważ oszczędności polskich gospodarstw domowych były zawsze mizerne, gospodarka, żeby rosnąć, musiała zadłużać się za granicą. Tak było do tej pory. Zagraniczne zadłużenie naszej gospodarki jako całości to 70 proc. wartości wszystkich towarów i usług, które są w Polsce wytwarzane w ciągu roku. To już niebezpieczna wielkość i w zasadzie nie powinno się jej powiększać.

Dlaczego to niebezpieczne? Żyjemy w czasach dalekich od stabilizacji, trudno powiedzieć, jak długo okres ten jeszcze potrwa, a w związku z tym kursy walut mogą zachowywać się zupełnie nieprzewidywalnie. Pożyczenie firmom z kraju dość zadłużonego i nie należącego do strefy euro, a więc tym bardziej narażonego na ryzyko zmian kursów walutowych, też nie jest specjalnie nęcące dla tych, którzy mają co pożyczać. Mogą po prostu żądać zbyt wysokich premii za takie ryzyko. Pożyczać bardzo drogo. W związku z tym trudniej będzie się finansować zwłaszcza niewielkim firmom – piekarz, który chce unowocześnić i zwiększyć produkcję będzie na pewno przegrywał w wyścigu o finansowanie zagraniczne z międzynarodowym koncernem.   

Jedyny sposób na stabilny i trwały rozwój to oszczędności gromadzone w kraju. Najlepiej, żeby były to pieniądze odkładane na długi czas, a tak jest w przypadku pieniędzy odkładanych na emeryturę. Ile powinniśmy odkładać rocznie? Przynajmniej 100, a najlepiej 200 mld złotych. Wtedy inwestycje mogłyby rosnąć na tyle szybko, żeby zapewniać nam wszystkim coraz większą zamożność.     

Jacek Ramotowski

Czytaj także:

Za pół wieku możemy być naprawdę bogaci

loaderek.gifoverlay.png