2013.10.29

Dlaczego nie warto unikać rozmów o finansach?

Jakie są skutki zaniedbań w edukacji finansowej? Dlaczego rodzice nie powinni przerzucać całej odpowiedzialności na szkołę?

Robert ma prawie 40 lat. Pochodzi spod Kielc. Najpierw kupił fajny samochód, potem – gdy przeniósł się do Warszawy – zaciągnął kredyt hipoteczny. Z pozoru mogło wydawać się, że wygrał los na loterii, bo co roku wyjeżdżał z rodziną na dwutygodniowy, zagraniczny urlop, a ferie zimowe spędzali w Zakopanem. Ale gdy podupadł na zdrowiu, stracił dobrze płatną pracę to... szybko popadł w długi.

28-letnia Alicja z Trójmiasta jest singielką. Nie ma żadnych oszczędności. Nie dlatego, że nie ma z czego odłożyć – zarabia przecież prawie 4500 zł na rękę. Jednak nigdy nie odmówi sobie modnych ciuchów, a wszędzie porusza się samochodem. – Na paliwo jeszcze mi przecież nie brakuje, a jak zacznie brakować to coś przecież wymyślę – mówi młoda kobieta.

Maciej jest 34-letnim mężem i ojcem. Kilka lat temu, po przeprowadzce z Kutna do Łodzi, wraz ze świeżo poślubioną żoną zainwestowali wszystkie pieniądze w znaną piramidę finansową, bo w końcu chcieli kupić wymarzone mieszkanie. Dziś nadal nie mają ani swojego domu, ani oszczędności, nie wiedzą też, czy kiedykolwiek zdołają choć część z nich odzyskać...

  • Trzy różne osoby – zastanawiasz się, co je wszystkich łączy? Brak oszczędności, lekkomyślność, beztroska… czyli brak edukacji finansowej.

Wychowanie od małego

Chyba każdemu z nas rodzice wpajali, że „warto się uczyć”. Niestety niewielu dorosłych Polaków doświadczyło ze strony swoich rodziców edukacji finansowej. To dlatego część osób popada w finansowe tarapaty – mają długi, nie posiadają żadnych oszczędności, inwestują tam, gdzie nie powinni.

W zasadzie nigdy nie rozmawiałem z rodzicami o pieniądzach. Co najwyżej interesowało ich to, czy dostałem ostatnio podwyżkę, albo za ile kupiliśmy nowe meble – przyznaje Maciej. Tymczasem na skłonność do oszczędzania duży wpływ ma wychowanie – jeśli dziecko widzi, że rodzice przywiązują wagę do racjonalnego gospodarowania pieniędzmi i majątkiem, łatwiej mu wejść w dorosłe życie z bagażem pewnych doświadczeń.

40 proc. polskich dzieci w wieku 9-12 lat nie rozumie istoty pożyczek bankowych – wynika z badań przeprowadzonych kilka lat temu na zlecenie Narodowego Banku Polskiego przez Instytut Studiów Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Tymczasem już od 18. roku życia każdy Polak może do woli korzystać z kart kredytowych oraz zaciągać pożyczki i kredyty – czy faktycznie twoje dziecko będzie wtedy na to gotowe?

Nigdy nie jest za wcześnie

Na edukację finansową dziecka nigdy nie jest za wcześnie. Możesz ją zacząć już w wieku przedszkolnym. Kiedy twoje dziecko ma 13 lat to – jeśli wcześniej jeszcze tego nie robiłeś – możesz zacząć dawać mu kieszonkowe. Tymi pieniędzmi dziecko powinno gospodarować samodzielnie, tzn. bez ścisłego nadzoru rodziców.

Zobacz także: Kieszonkowe - kiedy zacząć i jaką kwotę przeznaczać?

Kieszonkowe warto przekazywać regularnie – uczy to odpowiedzialności i rozsądnego zarządzania swoim budżetem. Młodszym dzieciom warto dawać pieniądze raz na tydzień, bo trudno im operować nimi w dłuższej perspektywie. Kiedy ustalisz z dzieckiem, że dostaje kieszonkowe w ustalonym terminie, uważaj, aby nie dawać mu dodatkowych pieniędzy „na każde zawołanie” – w przeciwnym razie nigdy nie nauczy się samodzielnego gospodarowania pieniędzmi.

Jak miałem kilkanaście lat i wyjeżdżałem na kolonie letnie to część pieniędzy oszczędzałem. Mówię o tym mojemu synowi, bo kiedy dostaje pieniądze ode mnie to też zawsze ma wybór: wydać dziś lub wydać za tydzień – tłumaczy Radosław, ojciec 16-letniego Remigiusza.

  • Warto, aby 13-letni chłopiec czy 16-letnia dorastająca nastolatka mieli pewien wpływ na decyzje zakupowe dotyczące całej rodziny oraz znali wasze możliwości finansowe.

Wytłumacz dziecku, że co miesiąc odkładacie pewną kwotę z myślą o wyjeździe wakacyjnym czy ze względu na chęć szybszej spłaty kredytu oraz że kilka lat temu stworzyliście tzw. poduszkę bezpieczeństwa. To dla młodego człowieka bezcenna nauka.

Nauka w zasięgu ręki i... portfela

Kiedy kupowaliśmy nowy samochód albo wymienialiśmy wyposażenie w kuchni pozwoliliśmy dzieciakom wyrazić opinie. Wyjaśniliśmy im nasze możliwości finansowe i to, że przez pewien czas wszyscy będziemy musieli trochę zacisnąć pasa. Spotkało się to ze zrozumieniem, a nawet aktywną pomocą. Dzięki naszym dzieciom zaoszczędziliśmy 250 zł dzięki kupnie lodówki przez internet  – chwali dwójkę swoich córek Izabela.

Edukacja finansowa wcale nie wymaga od rodziców grubego portfela czy spełniania wszelkich zakupowych zachcianek. – Mój syn ma 14 lat. Co tydzień dostaje 10 złotych. Ustaliliśmy, że z tych pieniędzy musi sfinansować m.in. dodatkowe słodycze. Efekty widać gołym okiem– nie chce już pochłaniać tony batoników i ciasteczek, co dobrze wpływa na domowy budżet, ale i jego zdrowie. Zauważyłam też, że zaczął coś odkładać – mówi Lucyna z Bytowa.

To skromne 10 złotych, dawane przez rodziców raz na tydzień, może w przyszłości pomóc dziecku zaoszczędzić znacznie więcej.

Zobacz także: Po pierwsze, dobre przyzwyczajenia

Monika Kwiatkowska

loaderek.gifoverlay.png