2013.08.22

O psychologicznych niuansach kieszonkowego

Nie wydaje się wam niekiedy, że dajecie swojemu dziecku zbyt małe kieszonkowe? A może dręczą was wyrzuty sumienia z powodu zbyt wysokiej "pensji", jaka zasila konto waszego małolata? Wbrew pozorom, pytania są całkiem zasadne, gdyż tak naprawdę nikt nie ma bladego pojęcia, gdzie znajduje się właściwa granica między „dobrym” a „złym” kieszonkowym.

Mimo to każdy rodzic zachowuje się tak, jakby jednak posiadł tę tajemną wiedzę i jest zazwyczaj przekonany, że decyzja, jaką podjął w kwestii kieszonkowego, jest słuszna i nieodwołalna. Więc kto ma rację, skoro cztery typowe sytuacje, jakie opisuję w tym artykule, są tak odmienne?

1. Kieszonkowe nie jest w ogóle wypłacane dziecku.

Nawet jeśli dziecko nie dostaje kieszonkowego, wszystko jest w najlepszym porządku, jeśli został spełniony jeden z następujących warunków:
- dziecko jest zbyt małe (poniżej 6-7 roku życia);
- rodzice wyraźnie wyjaśnili dziecku, że obecnie ich nie stać, ale gdy ich sytuacja się poprawi, wtedy wrócą do tematu;
- dziecko (nastolatek) dysponuje już własnymi pieniędzmi (zarabia lub ma własne oszczędności).

Jednak w każdym innym przypadku dziecko powinno otrzymywać własne pieniądze, z kilku istotnych
powodów:

a/ Badania 1 pokazują, że młodsze dzieci w wieku 6-9 lat, które otrzymują kieszonkowe, postrzegają je
przede wszystkim jako dowód aprobaty rodzicielskiej, zaufania i akceptacji. Tym samym kieszonkowe dla małego dziecka jest czymś zupełnie innym niż zazwyczaj sądzą dorośli! Dopiero u progu wejścia w wiek nastoletni (10-12 lat), dzieci zaczynają traktować kieszonkowe w kategoriach pieniężnej gratyfikacji.

b/ Kieszonkowe to dla dziecka pierwszy krok w dorosłość. Pierwsze własne pieniądze, jakie ma do
dyspozycji, budują w jego psychice poczucie niezależności. To także jeden z kamieni milowych kształtujących u dzieci autonomię, którą my, rodzice, tak bardzo staramy się hamować i niekiedy tłamsić, w obawie przed zbyt wczesnym wtargnięciem w świat dorosłych.

c/ Kieszonkowe to doskonały sposób na budowanie nawyku oszczędzania. Przecież bez własnej gotówki,
którą co miesiąc dysponuje dziecko, trudno mówić o praktycznej nauce oszczędzania. Oczywiście pod
warunkiem, że ustalimy wcześniej z dzieckiem zrozumiałe zasady dysponowania kieszonkowym, między
innymi zachęcając je do regularnego odkładania ustalonej kwoty.

2. Kieszonkowe jest zbyt niskie.

Najpierw trzeba zadać sobie pytanie: za niskie w odniesieniu do czego lub do kogo? Jeśli więc w naszym
mniemaniu kieszonkowe jest zbyt małe, to znaczy, że ktoś w naszym otoczeniu płaci swojemu dziecku więcej niż my, a to sprawia, że wydaje nam się, że moglibyśmy płacić naszemu dziecku więcej.
Istnieje też druga możliwość, która może mieć jednak dużo większe znaczenie: to dziecko nam
sygnalizuje, że kieszonkowe nie wystarcza mu na zaspokojenie podstawowych potrzeb (np. na bilet
autobusowy). W takiej sytuacji należałoby się zastanowić, czy dobrze ustaliliśmy z dzieckiem zasady, i czy kieszonkowe nagle nie zwolniło nas z obowiązku opłacania podstawowych potrzeb dziecka (zeszyty,
wycieczki).

3. Kieszonkowe jest w sam raz.

Pomijając argumenty z poprzedniego paragrafu, które oczywiście są jak najbardziej na miejscu także i tutaj, dodam, że poczucie dobrze spełnionego obowiązku, jakim jest wypłacanie odpowiedniej (w naszym przekonaniu) kwoty kieszonkowego, może nieco uśpić naszą rodzicielską czujność. Przecież nie tylko kwota ma znaczenie, ale także zasady, jakie ustalimy wspólnie z dzieckiem. Idealnie, jeśli nasza umowa z dzieckiem zawiera następujące punkty:

a/ Mamy ustalony konkretny termin wypłacania kieszonkowego, i zawsze go dotrzymujemy. W ten sposób budujemy zarówno nasz autorytet, jak i poczucie bezpieczeństwa u dziecka.

b/ Umawiamy się na konkretną kwotę i nigdy nie wypłacamy mniej, niż to ustaliliśmy.

c/ Jasno określamy, co wchodzi w zakres kieszonkowego, a które prace traktowane będą jako dodatkowe, dobrowolne i nieobowiązkowe (ewentualnie dodatkowo płatne).

4. Kieszonkowe jest zbyt wysokie.

Wypłacanie kieszonkowego, które w drastyczny sposób przekracza klasową średnią lub akceptowalny wśród rówieśników dziecka próg przyzwoitości, powinno być sygnałem ostrzegawczym dla takiego rodzica. Celowo piszę o osobach z najbliższego otoczenia, gdyż to one w pierwszej kolejności dostrzegają, że coś tu nie gra. Przecież nikt nie lubi osób, które obnoszą się ze swoją zamożnością, w dodatku nie potrafiąc poskromić
niezaspokojonego apetytu swojego dziecka na coraz większe wydatki.

Jak widać, kieszonkowe to dość złożone zagadnienie. Dlatego proponuję stale się poszerzać swoją wiedzę w tym temacie i co jakiś czas konfrontować swoje wyobrażenia o kieszonkowym z opiniami specjalistów, psychologów i ekonomistów behawioralnych. Tak poszerzona wiedza może okazać się przecież bezcenna, gdy będziecie musieli rozwiązać niejeden dylemat natury finansowej w kontekście edukacji finansowej waszych dzieci.

Wojciech Głąbiński

  • Wojciech Głąbiński

    Niezależny autor specjalizujący się w edukacji finansowej. Ponadto pisze o najnowszych odkryciach naukowych z takich dziedzin jak ekonomia behawioralna, neuroekonomia czy psychologia pieniądza. Autor poradnika finansowego "Ekonomia Przetrwania" (Złote Myśli, 2010), obecnie prowadzi dwa blogi: www.edukacjafinansowadlarodzicow.pl oraz www.ekonomiaprzetrwania.pl.

Cytowane źródła:
1. Habit formation and learning in young children (Formowanie i nauka nawyków u małych dzieci), David
Whitebread, Sue Bingham, University of Cambridge, 2013, str. 19.
loaderek.gifoverlay.png