2014.01.02

Rodzice jako autorytet w kwestii finansów osobistych

Rola rodziców w edukacji finansowej ich dzieci jest albo przeceniana, albo niedoceniana. W zasadzie jakiekolwiek debaty poświęcone temu zagadnieniu oscylują wokół tych dwóch, jakże odległych od siebie, biegunów. Jednak jako rodzice chcielibyśmy dokładnie wiedzieć, jak rozmawiać z dziećmi o pieniądzach i co ma największy wpływ na ich finansową przyszłość. Proponuję więc wspólnie zastanowić się nad trzema najczęściej występującymi tezami w dyskusjach o wpływie rodziców na świadomość finansową dzieci.

1. Rodzice powinni być autorytetem finansowym i wzorem zachowania

Z jednej strony rodzice są autorytetami, jeśli posiadają oszczędności, wydają co miesiąc mniej niż zarabiają, a na dodatek planują i zapisują wszystkie wydatki oraz posiadają stabilne źródło zarabiania. Co prawda statystycznie rzecz ujmując, istnieje mała szansa, że jako rodzice spełniamy wszystkie te warunki, ale przynajmniej wiadomo, jakie konkretne zachowania dorosłego mają wpływ na bycie autorytetem w oczach dziecka.

  • Należy pamiętać, że z punktu widzenia dziecka, każda niespójność między zachowaniami rodzica a jego słownymi deklaracjami powoduje stopniową degradację naturalnego autorytetu dorosłego.

Jeśli mówimy dziecku, że warto oszczędzać, a sami tego nie robimy, a na dodatek nie panujemy nad domowym budżetem, dziecko stopniowo zaczyna przestawać przywiązywać do naszych słów większą wagę.

Larry Winget, autor niepokornych książek podejmujących tematykę rozwoju osobistego, wskazuje z kolei na jeszcze inną przyczynę utraty autorytetu rodziców. Jego zdaniem "w niektórych rodzinach to nie brak pieniędzy stanowi problem, a raczej brak odpowiedzialności, który pojawia się, kiedy pieniędzy jest za dużo"1. Zbyt luźne podejście do finansów przez dorosłych, zbyt duże kieszonkowe, złe nawyki finansowe, zwłaszcza zakupowe, wszystko to wykształca u dzieci postawę roszczeniową, wypaczając ich finansową przyszłość. Bo dzieci, chcąc nie chcąc, w naturalny sposób przejmują z czasem nawyki rodziców, tak samo jak uczą się od nich języka ojczystego.

2. Skoro rodzice zarabiają, powinni posiadać dużą wiedzę o finansach

W zasadzie trudno nie zgodzić się z tak postawioną tezą. Z punktu widzenia dziecka, skoro rodzice przynoszą do domu zarobione pieniądze, to o pieniądzach wiedzą dosłownie wszystko. Jednak świat wygląda inaczej.

  • Umiejętność zarabiania przecież nie oznacza, że wiemy jak wydawać, oszczędzać czy inwestować.

Powinniśmy jednak wiedzieć, jak na co dzień zarządzać naszym budżetem. Co prawda dopiero nastolatek zaczyna się w pełni orientować, czy w domu finanse są pod kontrolą, ale obiektywnie rzecz biorąc, ten warunek wydaje się być zupełnie wystarczający. Przecież nie potrzebujemy wiedzy eksperckiej, żeby wydawać mniej niż się zarabia, a to w końcu podstawa zdrowych finansów. I nawet jeśli mielibyśmy nauczyć nasze dziecko tylko jednej istotnej zasady finansowej, to właśnie ta wydaje się być najlepsza.

Niestety, poczucie, że wiemy zbyt mało, żeby wprowadzać nasze dzieci w skomplikowany świat finansów, to najczęstsza wymówka ze strony samych rodziców. Zawsze można powiedzieć, że jako rodzice nie wiemy o finansach wszystkiego, i będzie to zapewne prawda. Jednak ta podstawowa wiedza, która umożliwia dorosłym racjonalne poruszanie się w finansowej rzeczywistości, jest dla dziecka niezbędnym punktem wyjścia. Warto więc zacząć od małych kroczków i od czasu do czasu zachęcać dziecko do rozmów o finansach.

3. Rodzice są pierwszymi i najważniejszymi nauczycielami dla dziecka, także w kwestiach finansowych

Tak, w takim samym stopniu, w jakim przekazują ogólną wiedzę o świecie. Przecież wiedza o finansach stanowi podstawę do zrozumienia innych, ważnych kwestii, takich jak sens pracowania, planowania, zarabiania, oszczędzania i wydawania. Wydaje się jednak, że wielu rodziców nie czuje się na siłach, by w ogóle inicjować rozmowy o pieniądzach z dziećmi. A szkoda, bo na bazie swoich doświadczeń mogliby chociażby przestrzec swoje pociechy przed typowymi zagrożeniami, nawet jeśli nie wiedzą, jak osiągnąć sukces czy pełną niezależność finansową.

  • Warto przy tym pamiętać, by przekazywanie wiedzy nie przypominało wojskowej musztry czy szkolnego drylu.

Jak pisze Wojciech Eichelberger, uznany psycholog i psychoterapeuta, "autorytet zbudowany na strachu, który karą i groźbą egzekwuje od innych swoje dogmatyczne przeświadczenie na temat tego, co wolno, a czego nie wolno - nie jest prawdziwym autorytetem. Takie autorytety spadają z piedestału przy pierwszej lepszej okazji"2. Idealnie jest więc nie narzucać swojej wizji świata, tylko sygnalizować pewne tematy, zachęcać do dyskusji i wyraźnie dawać dziecku do zrozumienia, że jako rodzice możemy mówić jedynie o naszym doświadczeniu, o naszych decyzjach. W finansach osobistych na bazie tej samej wiedzy ludzie podejmują przecież przeróżne decyzje, wobec tego dziecko nie musi, a czasem wręcz nie powinno, postępować zgodnie z zaleceniami rodziców.

Wojciech Głąbiński

  • Wojciech Głąbiński

    Niezależny autor specjalizujący się w edukacji finansowej. Ponadto pisze o najnowszych odkryciach naukowych z takich dziedzin jak ekonomia behawioralna, neuroekonomia czy psychologia pieniądza. Autor poradnika finansowego "Ekonomia Przetrwania" (Złote Myśli, 2010), obecnie prowadzi dwa blogi: www.edukacjafinansowadlarodzicow.pl oraz www.ekonomiaprzetrwania.pl.

Źródła:
1. "Twoje dzieci to twoja wina", Larry Winget, IPS, 2010, str. 140.
2. "Jak wychować szczęśliwe dzieci", Wojciech Eichelberger, Agencja Wydawnicza TU, 2000, str. 45.

loaderek.gifoverlay.png