2013.09.10

Oglądanie filmów na smartfonach - czy to ma sens?

Wyścig technologiczny trwa. Od dobrych kilku lat możemy obserwować, jak niesamowicie szybko rozwijają się nasze kieszonkowe komputery. Dzisiejsze telefony są wielokrotnie wydajniejsze niż pierwsze komputery należące do pokolenia lat dziewięćdziesiątych. Jednak nie tylko wydajność wzrasta wraz z rozwojem smartofnów. To samo dzieje się z ekranami.

 

Kto by przypuszczał, że będziemy dziś nosić w kieszeniach 4,5 - 5-calowe ekrany o rozdzielczości Full HD? Przecież jeszcze nie tak dawno wyścig o jakość HD i FullHD dotykał telewizory w naszych domach.

Duże ekrany oznaczają nierzadko dużą wygodę, wyświetlają więcej. Doskonale nadają się do multimedialnych treści. Część z nich wykonana jest w technologii cieszącej oko bardziej niż zwykłe monitory LCD – mowa o Super AMOLED, Super-LCD, Bravia 2, IPS. Nic więc dziwnego, że telefony służą nam także do oglądania wideo.

Pierwsze kroki

Niektórzy z nas odtwarzali już filmy lata temu na 2-calowych ekranach telefonów pokroju Sony Ericsson K800i. Dlaczego? Bo po prostu się dało. Jeszcze trzy lata temu typowy smartfon posiadał ekran o wielkości 3-3,5 cala o rozdzielczości ~320x480. Dziś taka specyfikacja nie zachwyca, ale wtedy oglądanie filmów na YouTube czy seriali na malutkim ekranie telefonu było czymś intrygującym. W końcu była to czynność będąca domeną komputerów i laptopów.

Już wtedy najwięksi przeciwnicy oglądania filmów na małych ekranach kwestionowali sens wpatrywania się w materiały HD na wyświetlaczach, którym wtedy daleko było do rozdzielczości 720p.

Czy to ma sens?

Prawdziwi kinomani poddają w wątpliwość przyjemność z oglądania filmów na telefonach. Zastanówmy się jednak, w jakich sytuacjach i dlaczego to robimy (o ile w ogóle). Wbrew pozorom nie chodzi o to, że telefon mamy zawsze ze sobą czy o jego gabaryty umożliwiające przemycenie naszej ulubionej rozrywki tam, gdzie nie zabierzemy np. laptopa.

W Japonii w marcu 2012 roku już 81,6% telefonów dawało możliwość odbierania i oglądania telewizji. Jak wynika z badań jednego z tamtejszych operatorów, aż 20% japońskich użytkowników telefonów ogląda regularnie na nich telewizję. Coraz popularniejsza staje się u nich usługa telewizji na żądanie.

Na początku 2013 roku słynny reżyser David Lynch w jednym z wywiadów przyznał, że według niego „oglądanie filmów na smartfonie jest żałosne”. Lynch uważa, że wejście w świat filmu jest magicznym, duchowym wręcz przeżyciem, które bez dużego ekranu, dobrego udźwiękowienia i ciemnego pomieszczenia traci na wartości.

Tradycja vs nowoczesność

Sęk w tym, że oglądanie filmów niczym nie różni się od czytania książki, gazety czy słuchania muzyki. Oczywiście, że książkę najlepiej czyta się w domowym zaciszu czy na ławce w parku, a muzykę najlepiej słuchać na wysokiej jakości słuchawkach w ciszy i spokoju. A jednak czytamy książki w metrze, słuchamy muzyki w samochodzie czy spacerując po mieście. Dlaczego?

Lubimy konsumować treści, lubimy przyjmować rozrywkę w każdym dogodnym dla nas momencie. Z zasady powinno to spłycać wartość tych czynności, ale przecież jedno nie wyklucza drugiego. Możemy zanurzyć się w świat książki w ulubionym kącie, jak i przeczytać lekturę w drodze do szkoły. Możemy więc też obejrzeć film wykorzystując nasze kino domowe, jak i obejrzeć kolejny odcinek serialu w autobusie, w drodze do pracy. Żeby przyjąć dawkę rozrywki, treści. Bo możemy i zezwala nam na to galopująca technologia.

Bartosz Dul

Źródła: japantimes.co.jp, digitalspy.co.uk

  • Bartosz Dul

    Redaktor naczelny Android Magazine. Zajmuje się mobilnymi technologiami, Androidem od samych jego początków. Współpracował z największymi serwisami i magazynami poświęconymi smartfonom oraz mobilnym technologiom. Autor bloga Czujnym okiem. Prywatnie miłośnik roweru i muzyki.

loaderek.gifoverlay.png