2012.12.07

Działalność społeczna

Zaangażowanie na rzecz dobra społecznego deklaruje 87 proc. firm istniejących w Polsce. Czy jest ono dobrze oceniane?

Arkadiusz Protas, wiceprezes Business Centre Club, dyrektor strategiczny Propublic PR

Z badania przeprowadzonego w 2011 roku przez forum Odpowiedzialnego Biznesu wynika, że ponad 87 proc. firm uważa się za społecznie odpowiedzialne. Wspierane przez biznes organizacje pozarządowe oraz firmy wypełniają miejsca, do których z różnych przyczyn nie dociera państwo, kreują też własne przedsięwzięcia. Polska mapa kulturalna wyglądałaby szaro bez imprez, takich jak Heineken Open'er Festival czy sponsorowanego przez PKO Bank Polski festiwalu Wratislavia Cantans. Jest prawie normą, że największe firmy działające na danym terenie wspierają lokalne drużyny sportowe. Coraz częściej dofinansowują też edukację, głównie zawodową. Robią to w różny sposób: fundując stypendia czy organizując płatne staże, lub obejmując patronatem określone kierunki i specjalizacje. W Polsce rzadko jeszcze publiczne przedsięwzięcia są finansowane przez osoby prywatne, jednak filantropi powoli się pojawiają. W tym roku przykład dał Jan Kulczyk, przekazując wysokie kwoty na Muzeum Historii Żydów Polskich i na Polski Komitet Olimpijski. Ale jest wiele mniej zamożnych osób, które robią równie ważne rzeczy, choć w mniejszej skali i bez rozgłosu. Budowany w ten sposób wizerunek firm jest efektywniejszy i trwalszy niż najlepsza reklama. Nawet, gdy firmy angażują się społecznie z powodów biznesowych czy wizerunkowych, to bilans i tak jest pozytywny. Tę koligację doskonale oddaje hasło fundacji PKO Banku Polskiego: „dobro procentuje”. I kto na tym korzysta? Pan korzysta, pani korzysta, my – społeczeństwo – korzystamy.

  • W Polsce rzadko jeszcze publiczne przedsięwzięcia są finansowane przez osoby prywatne.

Wojciech Szeląg, szef redakcji ekonomicznej Polsat News

Odpowiedź na pytanie: czy firmy powinny wspierać projekty z dziedziny kultury, sztuki i ochrony zdrowia, moim zdaniem nie jest jednoznaczna. Kultura i sztuka rządzą się inną logiką niż gospodarka – w tej ostatniej miarą sensu działania są zarobione pieniądze. Gospodarka i kultura mają jednak punkt wspólny – pieniądze, których twórcy potrzebują nie tylko po to, by działać, ale jeszcze bardziej po to, by żyć. Stąd znane od zarania dziejów zjawisko mecenatu. Gdyby van Gogh działał zgodnie z prawami popytu i podaży, nigdy byśmy o nim nie usłyszeli. Utrzymywał go brat z własnych dochodów. Był jego mecenasem. Według mnie, prywatne firmy nie powinny wyręczać państwa we wspieraniu kultury, sztuki i ochrony zdrowia. Kiedy widzę otwarcie bloku operacyjnego za pieniądze firmy X albo inaugurację programu badań sfinansowanego przez firmę Y – myślę o instytucjach państwowych, które powinny się zająć tym problemem. Szkoda, że muszą to rozwiązywać inni. Wiemy jednak, że działalność charytatywna w biznesie stała się normą. W ten nurt włączają się małe, lokalne firmy i międzynarodowe korporacje. Doceniam firmy, które taką działalność prowadzą dyskretnie, bez dużego rozgłosu. Wydaje mi się, że jest bardziej szczere. Uważam, że najszlachetniejsza jest bezpośrednia pomoc: człowiek człowiekowi.

  • Kultura i sztuka rządzą się inną logiką niż gospodarka – w tej ostatniej miarą sensu działania są zarobione.

przygotowała Karolina Miklewska

loaderek.gifoverlay.png