2016.05.05

Co bym zrobił z 40 milionami

Z wypiekami na twarzy czekam na dzisiejszą kumulacje w Lotto. Do wygrania jest 40 mln zł. Kupa kasy! Podobnie jak ja, wszyscy ci, którzy grają, a pewnie i większość z tych, którzy nie kupią losu, zastanawiają się - co byśmy zrobili z taką górą pieniędzy. No właśnie - co z nimi zrobić?

Co bym zrobił z 40 milionami zł
Fot. shutterstock.com

Czwartkowa wygrana, jeśli padnie i nie będzie kolejnej kumulacji, może być rekordowa. Do tej pory najwięcej w Lotto wygrał w sierpniu zeszłego roku szczęśliwiec w Ziębicach na Dolnym Śląsku. Było to - bagatela - 35,2 mln zł. Wcześniejsze rekordy pochodzą z 2012 roku - prawie 33,8 mln zł w Gdyni i 30,9 mln zł w Bolesławcu. Nic dziwnego, że czwartkowa kumulacja rozpala wyobraźnię. Dajmy się więc jej ponieść.

Z pomocą może przyjść nam mądrość ludowa. Stare rosyjskie przysłowie radzi: połowę przepić, a drugą przehulać. Przysłowie to, jeśli nie brać go całkiem zawiera głęboką życiową mądrość. Marzymy o tym, żeby korzystać z życia. Zgoda, ale jeśli pójdziemy za radą przysłowia, jest niemal pewne, że nawet 40 mln zł przeputamy znacznie szybciej niż się nam wydaje. Warto więc zostawić się, czy po 40 milionach powinien pozostać tylko kac. A jeśli nie tylko, to jak je podzielić?

Na chwilę zatrzymajmy się z dzieleniem 40 mln zł. Kiedy je już wygramy, zapłacimy 10 proc. podatku. Szczerze powiedziawszy to bardzo niewielki podatek od takiej wygranej. Dużo wyższy płacimy na co dzień od naszych dochodów. Nie wolno zatem zapomnieć, żeby czym prędzej podzielić się z fiskusem. Ale pozostałe 36 milionów to wciąż mnóstwo kasy.

Jeśli już o dzieleniu się mowa, to wyobraźnia podpowiada nam - o ile mamy choć odrobinę empatii - że wokoło jest mnóstwo ludzi potrzebujących, dla których liczy się każdy grosz. Dzieci z domów dziecka, które nie mają dosłownie nic. Chorzy na rzadkie choroby, którym państwo nie refunduje leczenia. Samotne matki opiekujące się niepełnosprawnymi dziećmi.   

Bez względu na to, czy kierujemy się chęcią zaspakajania wyłącznie własnych potrzeb, czy też pragnieniem przyjść z pomocą innym, szybkie i impulsywne wydawanie pieniędzy jest - podobnie jak ich rozdawanie - dość krótkowzroczne. Nawet taka góra jak 40… o nie, już przecież tylko 36 milionów, może się dość szybko skończyć. Może więc lepiej, żeby tych pieniędzy przybywało, zamiast ubywało i to z zawrotną szybkością?

W tej sytuacji najlepiej wtedy usiąść przed górą pieniędzy. Oczywiście przed wirtualną górą, zapisaną w laptopie, bo fizycznie wygrana powinna spoczywać bezpiecznie w banku. I zacząć ją dzielić. Na rozpustę - milion. Na pomoc innym - pięć milionów. Proporcje, rzecz jasna mogą być odwrotne. Ale cała reszta niech sobie popracuje. Góra pieniędzy powinna dalej rosnąć. Żebyśmy mogli realizować nasze cele przez całe życie - a może nawet dużo dłużej - a nie tylko przez chwilę. 

 

  • Pieniądze rosną dzięki temu, że się je inwestuje. Inwestowanie tak dużej kwoty pieniędzy wymaga nie lada przemyśleń. Lokata w banku czy nieruchomości? A może akcje? Jakiej firmy? Złoto czy platyna?

Ponieważ możliwości inwestycyjnych jest bardzo wiele, a każda z nich wiąże się z innym ryzykiem, najlepiej wielką górę podzielić na małe górki, a każdą z nich zainwestować w coś innego. Fachowo nazywa się to dywersyfikacją portfela inwestycyjnego. Mniej ryzykowne inwestycje będą przynosiły mniejsze zyski, ale rzadko będą zdarzać się straty. Te bardziej ryzykowne mogą dać duże zyski, ale duże straty też nie są wykluczone.

O inwestycjach najlepiej porozmawiać z fachowcem, to jest z osobą, która zarządzała już aktywami, czyli dużymi inwestycjami za duże kwoty pieniędzy, i w tym się sprawdziła. Takich fachowców można znaleźć w PKO TFI. Oni doradzą, na jakie mniejsze górki pieniądze podzielić, w co je zainwestować. Razem z nami poszukają sposobu, żebyśmy z wygranej mogli korzystać całe życie, być może także z pożytkiem dla innych.

 

Jacek Ramotowski

 

Czytaj także:

Bankowiki PKO Banku Polskiego dobrą praktyką 2015 roku

Nowości w IKO – i bankowanie staje się łatwiejsze!

loaderek.gifoverlay.png