2016.10.12

Setki maratończyków w stolicy Podkarpacia

Początek października to wysyp imprez biegowych w całym kraju. Nas najbardziej interesowały niedzielne maratony w Poznaniu i Rzeszowie. Zapraszamy na relację z 4. PKO Maratonu Rzeszowskiego, podczas którego pomogliśmy razem Igorkowi.

Setki maratończyków w stolicy Podkarpacia

Cichym bohaterem imprezy był Krystian Herba. Dobrze znany sympatykom kolarstwa ekstremalnego, a właściwie trialu rowerowego. Jego domeną jest zdobywanie drapaczy chmur na rowerze i do tego po schodach. Dopiero co wrócił zza oceanu. Pobił rekord Guinnessa w liczbie schodów pokonanych na dwóch kółkach. Wspiął się na ostatnie, sto ósme piętro Willis Tower w Chicago, lepiej znanego jako Sears Tower. Tyle, że my o bieganiu, a nie o rowerowych wspinaczkach na wieżowce. Co zatem skłoniło świeżo upieczonego rekordzistę Guinnessa?

Wróciłem we wtorek z USA i stwierdziłem: „co tak będę siedział w domu bezczynnie, pobiegnę sobie w maratonie”. – zażartował na początek – A tak zupełnie serio, to po prostu nie mogłem odpuścić maratonu w moim rodzinnym Rzeszowie. To już mój trzeci w tym roku. Wcześniej zaliczyłem m.in. Maraton Bieszczadzki. Dziś pobiegłem w 3 godziny i 42 minuty. Byłoby lepiej gdybym się zregenerował po wyprawie do Stanów. Nie zdążyłem się jeszcze przestawić czasowo, słabo sypiam, ale biegło mi się naprawdę nieźle. Dobra pogoda. Nie za ciepło, nie za zimno. Ważne też, że nie wiało, a od Wisłoka czasami pociągnie tak, że odechciewa się nie tylko maratonu. Poza tym mamy fajną trasę w Rzeszowie – trudnawą i pełną górek. Nie na „życiówki”, ale za to nie ma nudy – zakończył Herba.

Trasę zachwalała też Maja Kuczyńska. Po biegu można ją było spotkać z mężem Pawłem i córką Zosią. – To moja osobista obstawa. Najwierniejsi kibice. Potrzebowałam ich mieć przy sobie dziś, a także podczas przygotowań. Mąż wyręczał mnie w opiece nad małą. Odbiera ją zawsze w dniach moich treningów z przedszkola. Ugotował obiad i zrobił zdrową kolację dla całej rodziny. Zosia też wie, że jak mama idzie na trening, to musi się zająć sama sobą. Kiedy ma się spokój w domu, to da się przygotować i do maratonu. To mój drugi w Rzeszowie. Przed rokiem potrzebowałam prawie czterech i pół godziny, tym razem poprawiłam się aż o 28 minut. Dumna jestem z siebie, bo na pewno pan wie, że u nas trasa jest ciężka, ale nie chciałabym biegać cały czas po płaskim. Wynudziłabym się strasznie. Przecież jestem z Podkarpacia, nie z Mazowsza – stwierdziła.

Na zakończenie dopuścimy do głosu dyrektora imprezy Mirosława Wierzbickiego. – Dla mnie najważniejsze są dwie rzeczy. To, że biegacze chwalili organizację i to, że wreszcie wygrał Polak - Przemek Dąbrowski. Mówił mi po biegu, że gdy zorientował się, że ma wystarczającą przewagę, to przestał „cisnąć”, a i tak to był to jego drugi czas w karierze. Pogodę też mieliśmy idealną na maraton. Było chłodnawo, ale nie za zimno. No i nie padało. Między innymi dlatego tylko pojedynczy biegacze nie ukończyli zawodów – ocenił.

W Rzeszowie biegano nie tylko w niedzielę. Dzień wcześniej organizatorzy zapędzili do galopu biegowy narybek. Od przedszkolaków po maturzystów. – Rzeczywiście mieliśmy aż sześć kategorii wiekowych. Wśród dziewczynek i chłopców. Ponad dwa tysiące dzieci i młodzieży uganiało się w okolicy Centrum Handlowego Millenium Hall. Frekwencja imponująca, a my sobie biegaczy musimy wychować. Tu i tam słychać narzekania, że dzieciaki dziś zblazowane i tylko komputery i tablety im w głowie. Nie mam takiego wrażenia. Jak się ma pomysł, to chętnie zajmą się sportem – podsumował Wierzbicki.

Starsi biegacze bez namawiania przypięli do ubrania arkusze z napisem „biegnę dla Igorka”. 425 maratończyków i uczestników sztafety maratońskiej miało na koszulkach takie kartki. U 4-letniego chłopca, w wyniku zatrzymania pracy serca, doszło do niedotlenienia mózgu. Efektem jest dziecięce porażenie mózgowe. Igorek nie potrafi siedzieć, stać, ani mówić. Szansą na poprawę jego stanu zdrowia jest specjalistyczne leczenie komórkami macierzystymi, na które zbierane są środki. Zaangażowanie biegaczy zostało przeliczone na konkretną pomoc finansową – Fundacja PKO Banku Polskiego przekazała darowiznę na leczenie chłopca.

Krzysztof Łoniewski
Dziennikarz programu III Polskiego Radia

  • 4. PKO Maraton Rzeszowski to drugi w tym roku bieg z cyklu PKO Rzeszów Biega pod patronatem PKO Banku Polskiego. Do mety maratonu dobiegło w niedzielę 473 zawodników. W 3. PKO Rzeszowskiej Sztafecie Maratońskiej wzięło udział 40 drużyn. Pierwszy na mecie był Przemysław Dąbrowski z Ostrołęki (2:23.57). Na drugim miejscu znalazł się Damian Glapiak (2:27:15), a na trzecim Ukrainiec Sergii Rybak (2:31:10). Wśród Pań najszybsza była Mariola Sojda z czasem 2:57:38. Na drugiej pozycji była Ewa Huryń (2:58:12), a trzecie miejsce zajęła Marta Kloc, która osiągnęła wynik 3:07:23. 3. PKO Rzeszowską Sztafetę Maratońską wgrały kolejno zespoły: CWKS Resovia Rzeszów, Legion oraz Miasto Partnerskie Iwano.

Czytaj także:

Rusza obóz biegowy PKO Banku Polskiego

PKO Poznań Maraton to ich bieg

Pliki do pobrania

loaderek.gifoverlay.png