2016.09.08

Biegam już tylko dla siebie. Rozmowa z Lidią Chojecką

Lidia Chojecka, lekkoatleta, specjalistka od biegów średnich i długich, zajmuje się obecnie trenowaniem najmłodszych zawodników. W tym roku została ambasadorką 2. PKO Biegu Charytatywnego w Łomży. Impreza odbędzie się tam na Stadionie Miejskim już 17 września.

Lidia Chojecka

Po raz pierwszy będzie Pani uczestniczyła w PKO Biegu Charytatywnym. Co skłoniło Panią do wzięcia udziału w imprezie?

Przekonał mnie Sebastian Chmara, były wieloboista, który prowadził imprezę w zeszłym roku w Bydgoszczy. Ucieszyłam się z tej propozycji. Wcześniej byłam czynną zawodniczką i dużo trudniej było znaleźć dobry termin, a później zajmowałam się dzieckiem. Cieszę się, że w tym roku mogę wziąć udział w akcji i promować 2. PKO Bieg Charytatywny w Łomży.

Co Pani myśli o łączeniu charytatywnych akcji ze sportem?

Coraz więcej ludzi w Polsce trenuje i chętnie uczestniczy w biegach masowych. Takie połączenie to wspaniały pomysł.

Czy bieganie jest w tej chwili ważną częścią Pani życia?

W tej chwili biegam tylko wtedy, kiedy nikt nie widzi. Wynika to z poczucia, że zamknęłam już pewien okres swojego życia. Przez 20 lat ciężko trenowałam i to było 20 lat na bardzo wysokich obrotach. Uczestniczyłam w niezliczonej liczbie zgrupowań i treningów. Postanowiłam więc, że obecnie chcę biegać wyłącznie dla siebie. Rywalizacja nie jest mi już potrzebna. Poza tym ambicja nie pozwala mi pobiec słabiej.

Ale zawód Pani męża nie pozwala chyba do końca zamknąć rozdziału związanego z bieganiem.

Oczywiście sport ciągle jest dla nas bardzo ważny. Wraz z mężem uczestniczymy w programie „Lekkoatletyka dla każdego”, w którym trenuję ekipę gimnazjalną. Mąż również jest trenerem młodszych zawodników, więc sport cały czas jest istotną częścią naszego życia. Jako trenerzy przekazujemy swoją wiedzę i doświadczenie zdobyte przez 20 lat i zachęcamy młodzież do trenowania lekkoatletyki.

Czy dwoje biegaczy jest w stanie stworzyć idealny związek?

Myślę, że tak, ponieważ łączą nas wspólne zainteresowania i pasje. Tak samo lubimy spędzać swój wolny czas. Wspieramy się nawzajem. Teraz role się trochę odwróciły. Mąż do tej pory aktywnie biega i trenuje, a ja go w tym wspieram. Kiedy ja intensywnie trenowałam, on wspierał mnie. Był też czas, kiedy trenowaliśmy razem, a przez pewien czas mąż był nawet moim trenerem.

Jakie są największe wyzwania w zawodzie trenera?

Nie spodziewałam się, że to taka trudna praca. Odkąd zaczęłam pracę w 2012 roku w klubie WLKS Siedlce Nowe Iganie, musiałam, w zasadzie od podstaw, stworzyć grupę biegaczek. Nie było łatwo namówić młodzież do uprawiana sportu, zwłaszcza do biegania. Na szczęście się udało. Teraz mam naprawdę mocną grupę młodych lekkoatletów.

W jaki sposób przekonuje się młodzież do trenowania lekkoatletyki?

To ciężka praca. Odwiedzałam wszystkie młodzieżowe zawody, które odbywały się w Siedlcach i okolicy i zapraszałam na treningi. Dzieciaki zaczęły przychodzić, a następnie utworzyła się stała grupa, która systematycznie trenuje. Dzięki programowi „Lekkoatletyka dla każdego” tego lata prowadziłam także obóz treningowy dla gimnazjalistów w Szklarskiej Porębie.

Pani sportowa kariera była bardzo intensywna. W dodatku część medali otrzymała Pani  po latach. Czy gdy dotychczasowa zwyciężczyni zostaje wyeliminowana ze względu na doping, medal smakuje tak samo jak ten zdobyty od razu?

Niestety to nie jest to samo. Takie zwycięstwo ma już gorzki posmak. Co prawda cieszę się, że sprawiedliwości stało się zadość, ale z drugiej strony wiem, że tych medali powinnam otrzymać więcej. Te zawodniczki, które zostały po latach złapane podczas procedury antydopingowej, biegały przecież ze mną nieraz. Startowałam z nimi bardzo często, na przykład na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney i w Atenach. Pobiegłam słabiej od nich. Myślę, że gdyby wtedy zostały prawidłowo skontrolowane, również wróciłabym z medalem.

Czy obecnie system kontroli antydopingowej jest bardziej efektywny?

Ostatnio dość często wypływają informacje dotyczące wydarzeń sportowych sprzed lat. To dosyć przykre, gdy słyszy się, jak wiele z takich incydentów było dotychczas skutecznie ukrywanych. Mam nadzieję, że obecny wysoki poziom sportowy i świetne wyniki zawodników nie są związane z dodatkowymi możliwościami trudnego do wykrycia dopingu.

Czy zawód sportowca wpływa na podejście do finansów?

Każdy z nas, bez względu na to czy jest sportowcem czy nie, powinien pamiętać o swojej przyszłości. Ja także staram się zawsze mieć oszczędności na czarną godzinę. Dla sportowców jest to o tyle ważne, że w trakcje kariery nie jesteśmy zatrudniani „na etat”, więc nie odkładamy składek emerytalnych. Niestety nie potrafię dobrze inwestować, więc zdecydowałam się na lokatę.

Rozmawiała Anna Nawrocka

Czytaj także:

Wystartowały zapisy na 2. PKO Bieg Charytatywny

Zachęcam młodzież do uprawiania sportu. Rozmowa z Marcinem Nowakiem

loaderek.gifoverlay.png