2015.10.07

Bieganie to pasja. Wywiad z Pawłem Januszewskim

Rozmowa z Pawłem Januszewskim – lekkoatletą, mistrzem Europy w biegu na 400 m przez płotki z 1998 r., ambasadorem wspieranej przez PKO Bank Polski ogólnopolskiej kampanii „BiegamBoLubię", który 19 września poprowadził w Warszawie bieg sztafetowy w ramach akcji PKO Bieg Charytatywny.

Paweł JanuszewskiZaangażował się Pan w inicjatywę biegową PKO Banku Polskiego i poprowadził imprezę na stadionie lekkoatletycznym w Warszawie. Jaka była atmosfera tego wydarzenia?

Rodzinna, wręcz piknikowa, czemu dodatkowo sprzyjała piękna aura. Dopiero strzał startera rozbudził w uczestnikach biegu prawdziwego ducha rywalizacji. Dla wielu biegnących była to przede wszystkim walka z samym sobą o to, żeby dać z siebie wszystko. Również dzieci uczestników brały udział w przygotowanych specjalnie dla nich konkurencjach sportowych. Dużo się działo, bo impreza była bardzo dynamiczna.

Bieg startował pod hasłem "Pomagamy z każdym krokiem". Co sądzi Pan o łączeniu wydarzeń sportowych z celem charytatywnym?

To znakomity pomysł, bo do aktywności, oprócz samej chęci uprawiania sportu, dodatkowo mobilizuje nas świadomość, że możemy nieść pomoc potrzebującym. A to zawsze jest ogromna satysfakcja. W tym przypadku mogliśmy sfinansować posiłki dla dzieci z najuboższych rodzin w Polsce. Tego typu impreza to także doskonała promocja lekkoatletyki. Zbiorowa rywalizacja wyzwala w uczestnikach niesamowite pokłady energii. Wiele osób trenujących bieganie pragnie sprawdzić się w masowej imprezie.

Czym ta impreza różniła się od innych wydarzeń biegowych?

Największym wyróżnikiem jest jasno postawiony cel charytatywny. Dużym plusem było to, że nie blokowaliśmy miasta, jak to się dzieje w przypadku biegów ulicznych, ponieważ impreza odbywała się na stadionie lekkoatletycznym. Poza tym był to bieg sztafetowy, w którym zawodnicy mieli do pokonania krótkie, bo 400-metrowe odcinki po wirażu, na nawierzchni tartanowej. Dlatego nawet dla osób biorących już kiedyś udział w imprezach biegowych to wydarzenie było nowością. Zawodnicy mogli się nawzajem obserwować i sobie kibicować, co dodatkowo rozbudzało emocje.

Trwa 6. edycja zainicjowanej w 2010 r. akcji  „BiegamBoLubię”. PKO Bank Polski, jako partner strategiczny tego projektu, trzeci rok z rzędu zaprasza do wspólnego biegania i trenowania. Jak wiele osób to zaproszenie przyjmuje?

Naprawdę dużo – impreza każdorazowo gromadzi ponad tysiąc zawodników. Jeszcze w 2011 r. odbywała się tylko w czterech miastach, obecnie jest ich blisko 80.

6. edycja wystartowała 22 marca i będzie trwać do późnej jesieni. W tym czasie na prawie 80. stadionach z bieżnią spotykają się miłośnicy ruchu z profesjonalnymi trenerami. Ale w tej inicjatywie chodzi o coś więcej niż same treningi i wskazówki profesjonalistów. Celem jest ożywienie stadionów lekkoatletycznych, pobudzenie lokalnych społeczności do podobnych działań. Ważne jest zachęcenie całych rodzin do wspólnego, aktywnego spędzania czasu. Założeniem nie jest osiąganie wyników, ale bieganie samo w sobie, po prostu dlatego, że lubimy to robić.

Jest Pan specjalistą biegu na 400 m przez płotki. Dlaczego wybrał Pan właśnie bieganie i dlaczego przez płotki?

Już w szkole podstawowej trafiłem na nauczyciela z pasją, pana Krzysztofa Kędziorę, który wpoił mi zamiłowanie do biegania. Następnie w technikum miałem świetnie prowadzoną sekcję lekkiej atletyki w ramach SKS. Zaczynałem od biegów przełajowych, potem stopniowo skracałem dystans, a następnie, żeby nie było tak łatwo, dołożyłem płotki.

W 1998 r. zdobył Pan mistrzostwo Europy, mimo że rok wcześniej uległ Pan wypadkowi samochodowemu. Jak udało się Panu tego dokonać?

Myślę, że wpłynęło na to kilka czynników. Kiedy leżałem w szpitalu, wzrosła we mnie determinacja, chęć jak najszybszego powrotu do sportu. Miałem wtedy 26 lat, a trenowałem od 10, podobało mi się to, co robiłem. Więc sama myśl, że mógłbym to wszystko zaprzepaścić, dodawała mi sił. Poza tym, w sporcie wyniki nie przychodzą od razu. Najlepsze rezultaty osiągają ci którzy są cykliczni i cierpliwi. Organizm miał też nareszcie możliwość regeneracji po tylu latach nieustannych treningów.

Jaki był pierwszy sukces, czy może moment przełomowy, który zachęcił Pana do biegania?

W moim przypadku była to właśnie porażka: w wieku 5 lat przegrałem zawody przedszkolne z koleżanką Aliną (śmiech). A tak poważnie, to sport był dla mnie zawsze pasją, po prostu lubiłem to robić i gdybym nie miał sukcesów, też bym wciąż biegał. Ale był rzeczywiście taki moment, który zapamiętałem. Gdy w wieku 15 lat zdobyłem brązowy medal mistrzostw Polski. To był dla mnie szok, ja, chłopak, który chodził do szkoły na wsi, gdzie nie było nawet sali gimnastycznej, nie wspominając o sprzęcie do uprawiania sportu. Wtedy zrozumiałem, że jednak mam szansę. Później przyszły inne ważne momenty, poprawienie rekordu Polski, mistrzostwo Europy. Ale chętnie wracam myślami do całokształtu, do wyjazdów, które dały mi możliwość nie tylko uczestnictwa w wielu prestiżowych zawodach, w tym olimpijskich, ale również poznawania świata i ludzi. To niezatarte i wspaniałe wspomnienia.

Jak wygląda trening zawodowego biegacza?

Wszystko oczywiście zależy od dyscypliny i od tego do jakich zawodów się przygotowuje. Trzeba brać też pod uwagę indywidualne predyspozycje zawodnika. W bieganiu ważna jest siła, szybkość i wytrzymałość, dlatego istotne są również ćwiczenia na siłowni i trenowanie podbiegów.

A jaka powinna być dieta biegacza?

Jest ona oczywiście bardzo ważna dla utrzymania odpowiednich proporcji ciała i wagi. Sam ruch tego nie zagwarantuje. Odpowiednia jest dieta oparta na węglowodanach. Obok tego – jak najmniej konserwantów i przewaga płynów nad pokarmami stałymi. Aby spalić jak najwięcej tłuszczu, warto biegać na czczo.

Po zakończeniu kariery sportowej zajął się Pan komentowaniem zawodów sportowych. Jak do tego doszło?

Gdy parę lat temu bieganie stało się tak popularne, że zrobił się wokół tego ruch społeczny, zostałem zaproszony do współpracy przez Radiową Trójkę, gdzie zainicjowałem akcję „BiegamBoLubię".

Co aktualnie Pana najbardziej pochłania. Czy wciąż jest to bieganie?

Oczywiście, że tak. Ciągle biegam. Lubię startować w masowych biegach, na dystansach do półmaratonów. Wprost uwielbiam niesamowitą atmosferę takich imprez. Często gram w piłkę nożną. Traktuję sport jako wspaniałą propozycję spędzania wolnego czasu. Wyniki są drugorzędną sprawą. Nie można traktować sportu w kategorii wyrzeczeń czy oczekiwań. Prawdziwy sportowiec powinien wszystko poświęcić dla swojej pasji, na niej się koncentrować. A sukcesy przychodzą wtedy same. Ja zawsze robiłem to, co lubię i cieszę się, że tak jest nadal, że mogę zarabiać na życie dzięki swojej pasji.

To wspaniale móc żyć ze swojej pasji. A jak zarządza Pan zarobionymi pieniędzmi?

Przez całe życie miałem większą tendencję do ich gromadzenia niż wydawania. Z pewnością wyniosłem to z domu rodzinnego. Ale myślę, że wpłynęło na to też moje podejście wyniesione ze sportu: zawsze patrzyłem perspektywicznie, dla mnie nie liczy się tylko "tu i teraz", ale też to, co będzie, co uda się zyskać w przyszłości.

Rozmawiała Luiza Dziółko
Redakcja CPP

Czytaj także:

PKO Bieg Charytatywny – wybiegaliśmy razem posiłki dla dzieci

Lubię aktywność. Wywiad z Sebastianem Chmarą

Wystarczą buty do biegania. Wywiad z Markiem Plawgo

Sport jest na pierwszym miejscu. Rozmowa z Arturem Partyką

Mądry trening to podstawa sukcesu. Wywiad z Markiem Kolbowiczem

Wyzwania mnie lubią. Wywiad z Dorotą Gardias

Chcę zarażać sportem. Wywiad z Piotrem Gruszką

Sport poprawia jakość życia. Wywiad z Maciejem Kurzajewskim

loaderek.gifoverlay.png