2015.10.05

Jak złapać bakcyla i nie stracić zapału, czyli o motywacji do biegania jesienią

Nieważne, czy biegasz od lat, czy masz to dopiero w planach, problemy z motywacją zdarzają się każdemu. Dowiedz się, jak je pokonać, szczególnie wtedy, gdy pogoda nie jest naszym sprzymierzeńcem.

Jak złapać bakcyla i nie stracić zapału, czyli o motywacji do biegania w jesiennej aurze

Słońce, kolorowe liście spadające z drzew i „chrupiące” pod stopami, termometr pokazujący kilkanaście stopni Celsjusza – złota polska jesień. W takich warunkach nogi same rwą się do biegania. Niestety, idealna aura nie trafia się codziennie. Im bliżej zimy, tym mniej chwil ze słońcem, a więcej tych spędzonych pod parasolem. Temperatura zaczyna spadać, pojawia się deszcz, a piękne dywany z barwnych liści zamieniają się w śliską wykładzinę, niebezpieczną dla biegaczy. Przy takiej pogodzie trudno zmobilizować się do wyjścia na zewnątrz, nie wspominając już o treningu. Jak zatem pokonać wewnętrznego lenia? I czy w ogóle warto?

Odpowiedź może być tylko jedna: zdecydowanie warto! Wyjście na trening w chłodny, deszczowy dzień nie tylko pomoże Ci zachować dobrą formę i spali mnóstwo kalorii, ale przede wszystkim poprawi samopoczucie. Endorfiny wytwarzane pod wpływem wysiłku fizycznego sprawiają, że już po kilku minutach biegu przestaniesz odczuwać dyskomfort związany z kiepską pogodą. Mało tego, sam fakt, że udało Ci się przemóc, podjąć wyzwanie i zachować regularność treningów, sprawi, że poczujesz się lepiej. Pokonanie słabości wzmacnia pewność siebie, podnosi poczucie własnej wartości oraz powoduje, że łatwiej przychodzi nam podejmowanie decyzji, a wybory których dokonujemy są trafniejsze. Mało tego, bieganie pomaga też zwalczyć stres. Jeśli czeka Cię ciężki dzień w pracy czy szkole (lub taki właśnie za Tobą), to nie ma lepszego sposobu na relaks niż ruch na świeżym powietrzu. Oczywiście znajdzie się też grupa sceptyków, dla których bieganie w deszczu wiąże się jedynie z ryzykiem przeziębienia lub kontuzji. Na szczęście wcale nie musi tak być. Jeśli tylko ubierzesz się adekwatnie do pogody i będziesz uważnie stawiać stopy, to nie dasz się infekcjom i unikniesz poślizgnięcia na mokrym podłożu. Co więcej, zyskasz odporność, dzięki której będziesz miał większe szanse na przetrwanie sezonu grypowego bez L4 i tony leków.

Jeśli jednak argumenty o polepszeniu zdrowia i poprawienie samopoczucia nie są dla Ciebie dostateczny motywatorem, to spróbuj zastosować kilka trików, które sprawią, że bieganie nawet w deszczowy dzień stanie się prawdziwą przyjemnością.

Pierwsza rada: warto biegać w towarzystwie. Możesz zabrać na trasę przyjaciela, partnera, znajomych z pracy albo znaleźć grupę biegową działającą w Twojej okolicy(w każdym większym mieście jest już takich co najmniej kilka). Wspólny trening dodatkowo dopinguje, a pochłonięty rozmową nawet nie zauważysz kiedy przemierzysz wyznaczony dystans.

Niezłym sposobem na zmotywowanie się do biegania może być też audiobook lub dynamiczna muzyka. Dobra książka do słuchania potrafi zdziałać w tej materii cuda. Nie dość, że odciąga myśli o zmęczeniu, to jeszcze prowokuje do wydłużenia treningu (musisz przecież dowiedzieć się, jak zakończą się losy bohatera, a przynajmniej „dobiec” do końca rozdziału). Podobnie motywująca i zwiększająca efektywność treningu jest szybka, rytmiczna muzyka.

Jest też grupa osób „łasych na nagrody”, dla których najlepszą motywacją jest rekompensata podjętego wysiłku. Jeśli do nich należysz, wykorzystaj to i nagradzaj się za każdy solidnie wykonany trening! Wystarczy drobiazg – relaksująca kąpiel z aromatycznymi olejkami i płatkami róż, wieczór z ciekawym filmem albo mały słodki deser po treningu. Taka drobna przyjemność, na którą trzeba było sobie zasłużyć, smakuje najlepiej.

Co jednak z osobami, które dopiero zaczynają swoją przygodę z bieganiem? Czy jesień to dobra pora na rozpoczęcie treningów? Zdecydowanie tak!

Pamiętaj, że do biegania nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani biegacze. Deszcz, chłód i zbliżająca się zima to tylko wymówki. Wie o tym każdy, kto złapał biegowego bakcyla.

Jeśli Ty także chcesz wejść do tego grona, nie rzucaj się z motyką na słońce i nie zaczynaj od "godzinnego sprintu". Takie niewykonalne zadanie skutecznie zniechęci Cię do biegania. Należy zaczynać od kilkudziesięciu minut truchtu, marszobiegu lub szybkiego chodu (zależnie od stanu zdrowa i wydolności organizmu) i stopniowo zwiększać dystans oraz intensywność wysiłku. Ważne, aby wyznaczyć sobie cel, przy czym musi on być w naszym zasięgu. Maraton za miesiąc nie jest najlepszym pomysłem. Zapomnij też, że przebiegniesz się trzy razy i schudniesz pięć kilo. Cel musi być adekwatny do Twojej obecnej formy, a na pewno pomoże wytrwać w postanowieniu. Mało tego, satysfakcja z jego realizacji nie pozwoli Ci zrezygnować z dalszych treningów. Zwłaszcza, że, jak pokazują badania, wystarczy zaledwie od trzech do dziewięciu tygodni regularnego biegania, by złapać bakcyla i z niecierpliwością czekać na kolejny trening. Nie wierzysz? Przekonaj się sam!

Paulina Tomanek
Ekspert Polska Biega

Czytaj także:

Modnie i dla zdrowia, czyli o jesieni w biegu

Skarby jesieni w diecie biegacza

loaderek.gifoverlay.png