2014.04.09

Ruch na świeżym powietrzu łączy pokolenia

Trzecie spotkanie sezonu 2014 BiegamBoLubię pokazało, że nawet najbardziej szara rzeczywistość nam nie straszna, a ciekawe zajęcia na stadionie można przeprowadzić także w deszczu.

Na zajęciach regularnie przybywa zarówno dzieci, jak i seniorów, którzy coraz częściej zostawiają z boku kijki do nordic walking i przyłączają się do biegania. To pokazuje, że akcja łączy pokolenia, a wszystko dlatego, że ruch na świeżym powietrzu jest dobry w każdym wieku.

W Policach, gdzie najaktywniejsza na spotkaniu była Lenka, najmłodsza uczestniczka, trenerzy Elwira Cymbor i Wojtek Dybiżbański postanowili obudzić wewnętrzne dziecko także w pozostałych biegaczach. - Po rozgrzewce rozpoczęliśmy zabawę w berka. Dla utrudnienia, troszkę przez nas zmodyfikowanego. Śmiechu było co nie miara - napisali trenerzy.

W Mikołowie padł w sobotę rekord frekwencji. - Dorosłych osób było 42, natomiast gdybyśmy wliczyli jeszcze ich dzieci, to liczba doszłaby do 50. Nie zabrakło dzisiaj także najstarszego biegacza w Polsce, pana Edwarda Muchy, liczącego 87 wiosen - napisali trenerzy Anna Bonk i Piotr Wajda. Edward Mucha to wielokrotny maratończyk, który witany jest owacjami na trasach w całej Polsce. - To wielki zaszczyt, że taka postać docenia nasze zajęcia - dodali szkoleniowcy.

Akcja "BiegamBoLubię" "wychowuje" sobie także własnego seniora, który w przyszłości może popisać się nie lada osiągnięciami - plany ma bowiem bardzo ambitne. Mowa o 70-letnim panu Lechosławie Wawrzyniaku z Kielc, na którego zwrócili uwagę trenerzy Iwona Różycka i Szymon Garycki. Pan Lechosław, z wykształcenia prawnik, choć pracował także jako pedagog, od trzech lat jest na emeryturze i już trzeci rok uczestniczy w zajęciach.

- Usłyszałem o inicjatywie w radiu, wiedziałem, że mamy w Kielcach piękny leśny stadion tartanowy, więc postanowiłem skorzystać - mówi pan Lechosław, który od czasów młodości nie miał wiele wspólnego z bieganiem. Zawsze jednak starał się być aktywny: do swojego mieszkania na szóstym piętrze zazwyczaj docierał schodami, a nie windą; zawsze też wolał chodzić pieszo niż jeździć samochodem. - Ale wtedy to był ruch wymuszony, teraz to sama przyjemność. Bieganie i ćwiczenia, które aplikują nam trenerzy, sprawiają, że świetnie się czuję. Do tego tworzą w naszej grupie rodzinną atmosferę, chociaż spotykają się tu bardzo różni ludzie - mówi pan Lechosław. Zapewnia też, że dziś w niczym nie ustępuje na bieżni innym uczestnikom. A gdy wyprzedza znacznie młodszych od siebie nowicjuszy, pociesza ich, że kiedyś też dojdą do jego formy: - Mówię im: "nic na siłę, to ma być przyjemność. Ja też na początku nie dawałem rady, a teraz zobaczcie!". Biegacz-senior może być z siebie dumny, ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. - Jeszcze dwa, trzy lata i wezmę udział w maratonie - zapewnia 70-latek, który w młodości bywał na trasach 42-km biegów (w Dębnie Lubuskim), ale tylko jako kibic.

Akcja znów przekracza granice i łączy narody. Trenerzy BBL z Wydmin - Bartek Osior i Beata Pokrzywińska - przeprowadzili historyczne zajęcia na Łotwie. - W sobotę o 9:30 w Rezekne spotkaliśmy się z grupą młodych osób, które od samego początku nie kryły radości z tego, że ktoś w końcu dał im szansę poczynić pierwsze, biegowe kroki. Dużym zaskoczeniem była dla nas nawierzchnia bieżni zbudowana z... gumowych płyt do wykładania dróg remontowych. Nie wyglądało to zbyt efektownie, ale biegało się po tym znakomicie!

Po zajęciach z Łotyszkami (panowie zaspali) Beata i Bartek zorganizowali im konkurs z bardzo atrakcyjnymi nagrodami: kalendarzem i koszulką BiegamBoLubię. - Rekord świata w maratonie najlepiej oszacowała Aleksia. Z ogromną radością wręczyliśmy jej koszulkę. Samanta, która urzekła nas zapałem i pięknymi warkoczami, jako pierwsza podała imiona prowadzących i to jej przypadł kalendarz. Dziewczyny obiecały nam gorący doping na trasie Rezeknes Pusmaratons i zapewniały, że od tej soboty zacznie się ich prawdziwa przygoda z bieganiem. Trzymamy za… nogi! - podsumowali Beata i Bartek.

Pliki do pobrania

loaderek.gifoverlay.png