W mazurskim stylu. Goście przyjeżdżają tu nawet trzy razy w roku

Goście z Europy Zachodniej zamiast dużych hoteli wolą mniejsze i kameralne obiekty, gdzie mają bezpośredni kontakt z właścicielami. Znajdują to u nas w Pensjonaciku Cyklada i Mazurskiej Chacie – przekonuje Jacek Jaworski, który wraz z żoną Izabelą prowadzi obiekty wypoczynkowe na uboczu Mikołajek w okolicach Jeziora Mikołajskiego. Małżeństwo przygotowuje właśnie Pawilon SPA z sauną i jacuzzi, bo ciągle chce rozwijać ofertę dla turystów.
około min czytania

Co skłoniło pana do otwarcia Pensjonaciku Cyklada, a po latach również Mazurskiej Chaty w Mikołajkach? Jak wyglądały początki tej działalności?

Jacek Jaworski: Pomysł narodził się wiele lattemu, gdy wraz z żoną Izabelą żyliśmy w Niemczech, prowadząc podobną działalność. Małżonka przyjeżdżała jednak czasem do Polski i w 2000 r. zajęła się budową pensjonaciku. Przez pierwszych kilka lat interes prowadziła moja teściowa. Zmieniło się to w 2006 r., kiedy po 25 latach pobytu w Niemczech wraz z żoną zdecydowaliśmy się powrócić do kraju. W kolejnych latach żona kupiła w okolicy kilka działek, więc postanowiliśmy wybudować hotelik. Nadaliśmy mu nazwę Mazurska Chata. W czerwcu 2011 r. zawitali do niego pierwsi goście. Dziś oba obiekty działają pod jednym numerem NIP i w kwestiach prawnych wszystko odbywa się pod szyldem Cyklada. Muszę jednak zaznaczyć, że Mazurska Chata, która jest niejako filią Cyklady, sama w sobie jest dużo większym obiektem.

Jak wyglądają różnice w ich wielkości?

Cyklada ma 7 pokoi, a Mazurska Chata 23. W Cykladzie jest 20 łóżek, a w Mazurskiej Chacie aż 60. O ile pensjonacik powstał ze środków własnych, to budowę drugiego obiektu finansowaliśmy z pieniędzy z PKO Banku Polskiego oraz dotacji unijnych.

No właśnie, współpracujecie z PKO Bankiem Polskim, który jest Waszym partnerem w biznesie. Z jakich produktów korzystacie?

Korzystamy przede wszystkim z kredytów inwestycyjnych, aczkolwiek bierzemy też kredyty osobowe. Zaciągamy je na krótkie terminy, np. na pół roku, na kwoty po 50 lub 100 tys. zł i staramy się spłacić je możliwie szybko.

Zamierzacie korzystać z usług PKO Banku Polskiego, żeby rozwijać swoją ofertę dla turystów?

Tak, właśnie to robimy. Niedawno po raz kolejny podjęliśmy współpracę z Bankiem, bo zdecydowaliśmy się wybudować Pawilon SPA, gdzie znajduje się jacuzzi, a będzie też sauna i duży plac zabaw dla dzieci pod dachem. To duży budynek o wymiarach 16 na 10 m i wysokości 4,5 m.

Jakie macie dalsze plany?

Wszystko będzie zależało od koniunktury, wysokości oprocentowania i marży bankowej. Po prostu od runku turystycznego. Dziś nie wiadomo, jak będzie się kształtował i jaki będzie popyt gości. Musimy dostosowywać się do tego, co aktualnie dzieje się na rynku.

Jesienią, zimą i wczesną wiosną jest dużo trudniej?

W październiku, listopadzie, marcu i kwietniu brakuje atrakcji: statki nie kursują, ptaków nie ma, a przyroda jeszcze się nie obudziła lub już zasnęła. Chyba że mamy piękną, pełną śniegu zimę – wtedy warto. Ale taka pogoda rzadko się w ostatnich latach zdarza.

Czyli w tym biznesie w ciągu 3-4 miesięcy trzeba uzyskać przychody, które pozwolą utrzymać obiekty i pracowników przez cały rok?

Dokładnie tak. Załogę trzeba utrzymać przez cały rok. Turystów mamy latem i w okresie ferii zimowych i wówczas nie możemy narzekać. Mogę też powiedzieć, że więcej gości na pewno napędził rządowy program „500 plus”.

Latem Mazury stają się jednak jednym z najbardziej atrakcyjnych turystycznie regionów w Polsce. Jak wasze ceny wypadają na tle konkurencji w Mikołajkach?

Staramy się, żeby nasze ceny były porównywalne z konkurencją, ale jednocześnie zależy nam na zachowaniu wysokich standardów. Nie próbujemy przeskakiwać takich molochów jak Hotel Gołębiewski czy inne duże placówki, które mają dziesiątki pokoi. Zresztą, z naszego doświadczenia wynika, że goście z Europy Zachodniej wolą mniejsze i kameralne obiekty, gdzie mają bezpośredni kontakt z właścicielami. Tym bardziej, że mówimy z żoną w kilku językach: po niemiecku, angielsku, rosyjsku, a trochę także po włosku i hiszpańsku. To dlatego goście chętnie do nas wracają. Niektórzy z nich nawet po 2-3 razy w roku.

Na Mazurach nadal jest miejsce dla nowych przedsiębiorców w branży hotelarskiej?

Każdy, kto chce zainwestować, na pewno musi mieć swój projekt i swoją wizję. Niektóre hotele w regionie szybko znikały, bo po prostu były źle prowadzone. Wszystko zależy od tego, jak się zarządza obiektem. Jeżeli dobrze i z rozsądkiem, to zostaje się na rynku. Jeśli się przeinwestuje, to pojawią się kłopoty.

Co jeszcze zadecydowało o sukcesie Mazurskiej Chaty?

Uważam, że niektóre obiekty na Mazurach zupełnie nie pasują do krajobrazu i najzwyczajniej w świecie go szpecą. Tymczasem nasz hotelik jest zrobiony w mazurskim stylu, obity drewnem w kolorach brązu i zieleni, tak jak nakazywała tradycja. Wraz z żoną dużo jeździliśmy po Mazurach, żeby uzyskać wiedzę na temat tutejszej architektury i wykonać nasz hotel w odpowiednim stylu. Firma, która budowała Mazurską Chatę, musiała zrobić to wedle projektu, przygotowanego przez architektów-urbanistów.

Marek Wiśniewski

Małgorzata Zaraś, doradca PKO Banku Polskiego, Oddział 2 w Olsztynie

Pensjonacik Cyklada S.C. jest Klientem PKO Banku Polskiego od 2009 r. Spółka prowadzona przez Państwa Izabelę i Jacka Jaworskich, od początku działalności realizuje przedsięwzięcia inwestycyjne we współpracy z Bankiem. Pierwszą była budowa Pensjonatu Mazurska Chata w Mikołajkach. Obecnie dobiega końca budowa części rekreacyjnej, która zwiększy atrakcyjność oferowanych usług, szczególnie w sezonie jesiennym i zimowym. Spółka jest firmą rodzinną, przedsiębiorczość i zaangażowanie właścicieli pozwalają na jej dynamiczny rozwój. Cieszymy się, że jako Bank, możemy dostarczać klientom produkty i rozwiązania, które umożliwiają realizację kolejnych celów biznesowych.