Potrafimy nagłośnić swój sukces – wywiad z założycielem firmy Sarim

Sukces nie przyszedł od razu. Trzeba było czasu, odważnych decyzji i dobrych pomysłów. Tak powstała marka, o której głośno nie tylko w Polsce ale także poza naszymi granicami. Sarim, Śląska Agencja Reklamy i Marketingu, jest w elitarnym gronie 65 najlepszych firm nagłośnieniowych na świecie. Doceniły ją nie tylko rodzime gwiazdy, ale również międzynarodowe sławy, takie jak: Woody Allen, Vaya Con Dios czy Emir Kusturica. Jak do tego doszło opowiada Adam Guzdek, założyciel firmy.
około min czytania

Pan i Pana żona Ewa urodziliście się pod dobrą gwiazdą. Może to jest powodem Waszego sukcesu?

Rzeczywiście, coś może w tym być. Urodziłem się w Wigilię, a moja żona Ewa w drugi dzień Świąt.

Od lat pracujecie razem i stworzyliście firmę, która dominuje na polskim rynku eventowym.

Zaczynaliśmy skromnie. Byliśmy zuchmistrzami i działaliśmy w strukturach harcerskich. Szkoliliśmy kadrę, organizowaliśmy mnóstwo eventów dla dzieci. Uczestniczyliśmy w zlotach „Serce” dla dzieci z domów dziecka, w których brało udział tysiące dzieci. Organizowaliśmy imieniny Zucha, które wymyśliła Ewa. Doświadczenie i pasja sprawiły, że zaczęliśmy działać na większą skalę, a ponieważ robiliśmy to na odpowiednim poziomie, odnosiliśmy sukcesy. I tak od 20 lat.

Firma została założona w 1998 r., a do tej pory zrobiliście ponad 5 tys. wydarzeń. Fascynujące portfolio!

Najpierw stworzyliśmy typową agencję reklamową. Pracowaliśmy na 100 proc., byliśmy otwarci na nowe wyzwania i uważnie słuchaliśmy klientów. Jedno wydarzenie rodziło następne. Nasze zaangażowanie i pomysły zaczęły przynosić efekty, a one czasem same nas zaskakiwały. Kiedyś dla polskiego producenta materiałów chemii budowlanej przygotowaliśmy poradnik: jak używać ich klejów podczas budowania i remontowania mieszkań i domów. Odbiór był niesamowity. Szef firmy twierdził, że sprzedają go więcej niż produkuje się w Polsce glazury i terakoty. Innym razem prowadziliśmy kampanię reklamową szamponu przeciwko wszawicy. Sprzedaż szybko poszybowała do góry. Producent zastanawiał się, czy w Polsce nie wybuchła plaga tej choroby.

Chyba ma Pan po prostu do tego talent…

Po prostu znałem rynek i odbiorców. Wiem jak zainteresować konsumentów produktem. Raz jeden wzięliśmy udział w Konkursie Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy – IAA. Zgłosiliśmy tam kilka prac, m.in. autorski pomysł na interaktywny stand. To był pionierski „gadżet”, którym mogły bawić się dzieci czekające na wizytę u lekarza. Do dziś mamy go w biurze. Dzięki niemu zdobyliśmy pierwsze miejsce w kategorii Small Budget Award. Dostaliśmy też dwa wyróżnienia za inne prace.

Zawsze było tak różowo?

Okres odważnych decyzji przyszedł w latach 90. Wtedy międzynarodowe agencje reklamowe weszły na Polski rynek i zaczęły przejmować dużych klientów, których obsługiwały także za granicą. Konkurowanie z „sieciówkami” nie miało sensu. Pomyślałem, że czas wrócić do tego, co robiłem na początku, czyli do organizowania eventów, wydarzeń, koncertów. Tu nie było takiej konkurencji. Poza tym agencje nie znały rynku lokalnego, a to było istotnym elementem układanki. Po latach okazało się, że miałem rację.

Znalazł Pan już przepis na sukces?

Kiedy rozmawiam z klientem, pytam go o wszystko. Muszę wiedzieć, dlaczego chce zorganizować jakąś imprezę czy wydarzenie. Im więcej szczegółów tym lepiej. Nawet zwykłe przyjęcie urodzinowe jest wyzwaniem. Trzeba je przygotować tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. Nie ma wyjątków – atrakcje muszą być dla wszystkich. To dotyczy spotkania biznesowego i masowych wydarzeń. Dzięki takiemu podejściu klienci są nam wierni. Niektórzy czekają nawet dwa lata, aby z nami współpracować. To jest właśnie nagroda za naszą pracę. Potrafimy zaskakiwać, nie ulegamy rutynie. Dlatego każdy nowy event rodzi następny – kolejka jest długa.

Wśród klientów firmy są wielkie gwiazdy. Czy dobrze się z nimi współpracuje?

Paradoksalnie, zagraniczni artyści są bardziej normalni niż niektóre krajowe gwiazdy. To profesjonaliści, wiedzą po co przyjeżdżają, jaki mają cel – utalentowani, wrażliwi i z klasą. Współpraca z nimi jest przyjemnością. Czasem widzę, że tak jak na dworze cesarzy, więcej zamieszania robi świta niż sam władca.

Do takich wyzwań musi Pan mieć dużą i profesjonalną ekipę?

Rzeczywiście, są to wielkie przedsięwzięcia, ale dysponujemy wspaniałym zespołem. Czasami przy evencie na 100 czy 200 osób zdarza się, że łącznie bierze w nim udział tyle samo członków ekipy i wykonawców co gości, a bywa, że jest ich też więcej niż zaproszonych. Cały czas rozwijamy się, inwestujemy. Kiedyś często słyszałem, że czegoś się nie da zrobić, albo nie można. Dziś to już przeszłość, bo nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Posiadamy jeden z najlepszych systemów nagłaśniających. Na świecie, jest ich tylko 65, z czego w Polsce są jedynie dwa takie. Jesteśmy w stanie zorganizować każdą imprezę, nawet wielki koncert na stadionie. W ten sposób staliśmy się samowystarczalni.

W tym roku jesteście nominowani do Wektorów. Czy to dla Pana ważne wyróżnienie?

Największą radością jest zadowolenie klientów. To dla nich robimy to wszystko, nie dla nagród czy wyróżnień. Chyba dlatego tylko raz wystartowaliśmy w jakimkolwiek konkursie. Nasza nominacja została zgłoszona przez PKO Bank Polski, z którym współpracujemy od wielu lat. Pamiętam nasze początki. Byliśmy małą firmą, kiedy jeden z dyrektorów oddziału zaprosił mnie na spotkanie. Bardzo miło je wspominam, choć wtedy jeszcze nie byłem zdecydowany na zmianę banku. Wkrótce jednak realia się zmieniły i przypomniałem sobie o tej ofercie. Dostałem bardzo dobre warunki i do dziś jesteśmy partnerami. To miłe, że ktoś wtedy dostrzegł nasz potencjał i pokazał, choć nigdy nie byłem ekspertem bankowości, że to bardzo ważna część biznesu. Musi być ktoś kto poprowadzi firmę przez, często zawiłe, meandry finansów. My go mamy.

Rozmawiał Piotr Dunaj

Barbara Kubicz, doradca PKO Bank Polski Oddział 1 w Chorzowie

Ze Śląską Agencją Reklamy i Marketingu współpracujemy od 14 listopada 2011 r. Jest ona klientem Oddziału 1 PKO Banku Polskiego w Chorzowie. Od ośmiu lat jesteśmy dobrymi partnerami w biznesie, poznaliśmy się i wiemy jakie są nasze priorytety. SARIM korzystał już z wielu naszych produktów, m.in.: z kredytu w rachunku Biznes Partner, kredytu inwestycyjnego na zakup specjalistycznego sprzętu nagłośnienia oraz leasingów. Cieszymy się, że potrafimy dostosować naszą ofertę do potrzeb tak wymagającego klienta. Gratulujemy nominacji do tegorocznych Wektorów.