2014.03.06

Czy szczęście zależy od ilości posiadanych pieniędzy?

Nie dajmy się zwariować! Gdyby nasze samopoczucie zależało wyłącznie od stanu posiadania, rzeczywistość wydawałaby się dosyć ponura i mocno niesprawiedliwa.

Ale zaraz. Czy my aby tak właśnie nie myślimy? Im więcej pieniędzy, tym człowiek bardziej zadowolony z życia? Przecież większość naszej aktywności zawodowej sprowadza się w głównej mierze do zarabiania pieniędzy. Gdy ich tylko zabraknie, na skutek utraty pracy czy innych - często losowych - zdarzeń, świat wali się nam na głowę. Nie ma gotówki i zaczynają się problemy z tak prozaicznymi sprawami jak codzienne zakupy, spłata kredytów czy wyjście do kina. 

  • Jak widać, ta pozorna zależność między poziomem naszego szczęścia a dostępną kwotą środków wydaje się być we współczesnym społeczeństwie wyjątkowo silna.

Jednak nawet jeśli to założenie jest prawdziwe, to mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju iluzją. Przeświadczenie, że poprzez pieniądze stajemy się szczęśliwsi, a więc w domyśle lepsi i bardziej wartościowi, ma niestety też inne konsekwencje. Oznacza bowiem, że ten, komu w życiu wiedzie się gorzej w kwestiach finansowych, jest w jakiś sposób uznawany za gorszego, za tego, co odstaje od powszechnie aprobowanego modelu szczęśliwej jednostki. Tym sposobem, poprzez pryzmat pieniędzy i stanu posiadania, nadajemy ludziom z naszego otoczenia etykietki, które w naszym umyśle pomagają nam wprowadzić ład do skomplikowanego świata. Zostaliśmy wychowani w przekonaniu, że na bazie kilku przesłanek, jak choćby widoku cudzego domu czy auta, możemy wyrokować, czy ktoś jest bardziej lub mniej szczęśliwy. Stąd już tylko krok do powielania społecznych stereotypów i pragnienie zdobycia coraz większej sumy pieniędzy.

  • Zróbmy krok wstecz i przyjrzyjmy się sprawie z pewnego dystansu.

Jako Polacy jesteśmy głodni sukcesu, także materialnego. Po dziesiątkach lat braku wolności gospodarczej mamy wreszcie okazję, by wziąć sprawy w swoje ręce i godnie zarabiać na przyszłość swoją i swoich dzieci. Niebezpieczeństwo polega tu jednak na tym, że łatwo przeszarżować i stracić z horyzontu inne wartości, które są dla współczesnego człowieka równie ważne co comiesięczna pensja, o ile nie ważniejsze: dobre relacje z najbliższym otoczeniem, czas na relaks i hobby, rozwijanie własnych zainteresowań, czy zadawanie sobie ważnych, ponadczasowych pytań.

Czytaj także: Czy jesteś w stanie zaakceptować porażkę?

Ale pogoń za pieniędzmi potrafi skutecznie zepchnąć te sfery życia na zupełny margines. Gdy policzymy czas, jaki zabiera nam praca, dojazdy i przygotowanie materiałów związanych z wykonywanym zawodem, na rozwój osobisty i chwilę refleksji zostają nam okruchy dnia. Nie znaczy to, że pieniądze są złe z definicji. Chodzi o znalezienie odpowiednich proporcji życia prywatnego i zawodowego.

  • Zmniejszenie roli pieniądza w codziennej bieganinie, przewartościowanie i przemyślenie na nowo takich spraw, jak relacje z rodziną czy plany na przyszłość.

Nie dajmy sobie wmówić, że świat zaczyna i kończy się na pieniądzach. Idealnie, jeśli mamy ich tyle, by na wszystko starczało, i jeszcze trochę zostawało na potem oraz inne mniej przyziemne potrzeby. Jednak jeśli mamy ich mniej niż chcielibyśmy, może warto się zastanowić, czy nasze potrzeby nie są być może zbyt wygórowane, oparte na stereotypowym myśleniu czy wręcz oderwane od rzeczywistości. Pragnąc więcej, musimy też pogodzić się z tym, że będziemy coraz więcej ryzykować, a na to nie każdy jest gotowy. Więc może powinniśmy sobie inaczej wyznaczać życiowe cele i bardziej skupić się na doświadczaniu, niż na konsumowaniu?

Wojciech Głąbiński

  • Wojciech Głąbiński

    Niezależny autor specjalizujący się w edukacji finansowej. Ponadto pisze o najnowszych odkryciach naukowych z takich dziedzin jak ekonomia behawioralna, neuroekonomia czy psychologia pieniądza. Autor poradnika finansowego "Ekonomia Przetrwania" (Złote Myśli, 2010), obecnie prowadzi dwa blogi: www.edukacjafinansowadlarodzicow.pl oraz www.ekonomiaprzetrwania.pl.

loaderek.gifoverlay.png