2017.03.03

Kredyt czy wynajem?

To jedna z najtrudniejszych decyzji, jakie musimy podjąć w pewnym momencie dorosłego życia, dla której nie ma gotowych, uniwersalnych podpowiedzi. Kreśląc scenariusz mieszkaniowej przyszłości, powinniśmy uwzględnić bardzo wiele czynników, nie tylko finansowych.

Kredyt czy wynajem?

Mieszkanie? Tylko własne! – odpowie statystyczny Polak. Jak wynika z danych Eurostatu, ponad 83proc. Polaków mieszka we własnej nieruchomości. Silne przywiązanie do własności, charakterystyczne dla wszystkich krajów naszego regionu Europy, ma swoje korzenie w tradycji, ale można je tłumaczyć również względami psychologicznymi. Posiadanie nieruchomości, jak i dobrego samochodu, w krajach „na dorobku” uważane jest za gwarancję bezpieczeństwa, ale też swoisty wyznacznik prestiżu i zamożności.

W tym ujęciu jest sporo prawdy, ale nie uwzględnia ono zmieniających się czasów i preferencji kolejnych pokoleń. Dla młodych ludzi coraz ważniejsze jest „być” niż „mieć”; cenią oni sobie niezależność, wolność, mobilność, nie chcą wchodzić w dorosłe życie z bagażem sztywnych kosztów obsługi zadłużenia.

Ciasno jak w Polsce

Problem mieszkaniowy nie jest i nigdy nie będzie czarno-biały, tak jak nie jest czarno-biały dylemat: kredyt czy wynajem? Jedno jest pewne: chęć usamodzielnienia się, możliwości stworzenia własnej przestrzeni życiowej – czy to dzięki kredytowi, czy wynajmowi - to podstawowa potrzeba każdego człowieka. W Polsce jest ona szczególnie żywa, gdyż 4 na 10 Polaków mieszka w nieruchomościach uznawanych przez kryteria Eurostatu za przeludnione (w rankingu „ciasnoty” mieszkaniowej nasz kraj zajmuje 29. miejsce na 31 badanych europejskich krajów).

Dobrze dopasowany kredyt to klucz do własnego „M”, ale ciągle jednak odnosimy się do niego z dużą rezerwą i uważamy go za „ostateczność”. Według Eurostatu. hipoteką obciążonych jest ok. 11 proc. mieszkań w Polsce. Dla porównania, mieszkańcy Holandii czy Szwecji traktują kredyt jako oczywisty wybór; 60 proc. osób mieszka tam w nieruchomościach wziętych na kredyt.

Do pójścia w ich ślady zachęca finansowanie zakupu mieszkania kredytem hipotecznym. PKO Bank Polski, rozwijając ofertę produktów hipotecznych, kładzie nacisk na to, by produkty były dla klientów wsparciem w drodze do własnych czterech kątów, ale też uwzględniały złożone współczesne realia, choćby zmieniającą się sytuację materialną.

Na cenioną przez klientów elastyczność wielokrotnie nagradzanego w branżowych konkursach kredytu Własny Kąt Hipoteczny składają się m.in. długi okres kredytowania (nawet do 35 lat), możliwość wcześniejszej spłaty kredytu bez dodatkowych kosztów, wybór sposobu spłaty (raty równe lub malejące) czy wakacje kredytowe, czyli możliwość wystąpienia o karencję w spłacie kapitału (nawet do 36 miesięcy). Bank zapewnia także możliwość bilansowania oszczędnościami z rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego. Rodziny wielodzietne mogą liczyć na preferencyjne warunki przyznawania kredytów. Osoby do 35. roku życia mogą zainteresować się ofertą kredytów z preferencyjnym dofinansowaniem wkładu własnego w ramach programu Mieszkanie dla Młodych.

Czysty rachunek

Decyzja na całe życie powinna być przede wszystkim racjonalna. Musimy więc wziąć pod lupę koszty i konsekwencje finansowe każdego z rozwiązań. „Kredyt jest bardziej opłacalny, bo spłacam własne mieszkanie, a nie cudze” – mówi obiegowa opinia. To prawda, ale tylko po części. Szczegółowy rachunek pokazuje, że finansowa wyższość kredytu nad wynajmem nie jest tak oczywista. W analizie porównawczej musimy wziąć pod uwagę wszystkie dodatkowe zobowiązania związane z własnym mieszkaniem – konieczność posiadania wkładu własnego, opłaty „okołokredytowe” (koszty sądowe, akt notarialny, opłaty bankowe) oraz koszty remontów.

Jednocześnie zbyt rzadko bierzemy pod uwagę potencjał długoterminowego budowania oszczędności, które moglibyśmy wygospodarować, decydując się na tańszy wynajem. Gdyby, uwzględniwszy wszystkie powyższe faktyczne i „ukryte” koszty własnego mieszkania, w portfelu zostawało nam co miesiąc np. o 500 zł więcej, to – przy założeniu średniej stopy zwrotu 4 proc. rocznie – po 30 latach dysponowalibyśmy kapitałem w wysokości blisko 350 tys. zł. To podobna wartość, jak ta w zakupionej na kredyt nieruchomości.

Pytanie, czy starczy nam konsekwencji, by owe oszczędności odkładać. Wiadomo, że będą pojawiać się pokusy, by na chwilę porzucić dyscyplinę –a pierwszy wyłom w „diecie” zazwyczaj oznacza jej koniec... I w tym kontekście określenie „kajdanki”, które często przypisuje się kredytowi, może mieć pozytywny wydźwięk – mobilizuje nas do regularnego „oszczędzania” (poprzez spłacane raty), z odroczoną o kilkanaście lat, ale wartą wyrzeczeń, ogromną nagrodą – własnym mieszkaniem.

Kredyt czy wynajem? Nie można mówić o bezwzględnej wyższości – także finansowej – jednego rozwiązania nad drugim; każde ma swoje zalety i wady, które uwydatniają się w różnych proporcjach w każdym indywidualnym przypadku. Przygotowania do podjęcia tej jednej z najważniejszych w życiu decyzji są tak naprawdę próbą odpowiedzi na inne fundamentalne pytania: co jest dla mnie w życiu najbardziej istotne? jakie mam plan na przyszłość? Czego chcę dla swoich dzieci?

Małgorzata Remisiewicz

  • Jak rozmawiać z doradcą kredytowym?

    Rzeczowo i otwarcie! Do takiej rozmowy najlepiej się przygotować, aby łatwiej odpowiadać na pytania specjalisty. Wszystkie będą zmierzały do zbadania naszych faktycznych potrzeb oraz możliwości finansowych, by jak najlepiej dopasować propozycję kredytową. Doradca zapyta nas m.in. o miesięczne dochody oraz cykliczne zobowiązania, np. opłaty za czynsz, energię elektryczną, alimenty, inne kredyty itp. Doradca, znając nasze rzeczywiste dane, obliczy zdolność kredytową, uwzględniając już pewnego rodzaju ryzyko związane z długoletnim zobowiązaniem, i wyliczy wysokość raty kredytu, której miesięczna spłata nie będzie nadmiernym obciążeniem domowego budżetu.


  • Kredyt czy wynajem – konkretne przykłady

    + KREDYT

    Marta i Michał Bolkowscy, nauczyciele, mają dwójkę dzieci – ośmioletnie bliźniaczki. Niewielkie mieszkanie we Wrocławiu kupili 10 lat temu na kredyt. Nie wyobrażają sobie „życia na walizkach”, z ryzykiem, że ktoś mógłby im wręczyć z dnia na dzień wypowiedzenie. Śmieją się, że z domem łączy ich niewidzialny magnes, to ich ukochany azyl. Coś co dla innych byłoby obiektywnym minusem – stosunkowo niewielki metraż (dwa pokoje, 45m2) – dla nich nie jest przeszkodą. Cenią sobie aktywny odpoczynek, więc niemal wszystkie weekendy i tak spędzają poza domem.
    Kredyt był dla nich oczywistym wyborem. Rodzice, przedsiębiorcy, uświadomili ich już dawno, że kredyt to nie „ostateczność”, ale po prostu jedna z opcji, narzędzie do realizacji planów, tak biznesowych, jak i życiowych. Ma sens wtedy, gdy bierze się go na słuszny cel, na dobrych warunkach, rozsądnie, ostrożnie, na miarę swoich obecnych i planowanych możliwości finansowych. I kredyt na wymarzone mieszkanie Marty i Michała spełniał wszystkie te kryteria.

    + WYNAJEM

    Ania i Tomek Maćkowiakowie także mają dwójkę dzieci w wieku 2 i 4 lat. Od siedmiu lat wynajmują mieszkanie w miejscowości pod Poznaniem. Zaczynali od kawalerki, gdy urodziło się drugie dziecko zdecydowali się na większe mieszkanie z uwielbianym przez dzieci (i dwa psy) dużym ogródkiem. Charakter ich pracy (Ania jest przedstawicielem handlowym, Tomek – programistą) sprzyja mieszkaniu poza ścisłym centrum. Wynajem daje też im swobodę i mobilność zawodową – gdyby Tomek dostał intratną propozycję pracy np. w rodzinnym Gdańsku, mogliby się spakować i przeprowadzić niemal z dnia na dzień.

    Przeprowadzkę do centrum rozważają za kilka lat, gdy starsze dzieci pójdą do szkoły średniej. Być może wtedy zdecydują się na zakup własnego mieszkania – na razie bardzo cenią sobie elastyczność wynajmu. Nie martwią się remontami, metraż i rozkład kolejnych mieszkań dopasowują do potrzeb i liczebności ich rodziny.

    Dzięki wynajmowi udaje się im się zaoszczędzić 800-1000 zł miesięcznie w porównaniu z kosztem kredytu i innych opłat związanych z własnym mieszkaniem. Mają żelazną zasadę, że te środki to zabezpieczenie przyszłości i nie mogą służyć „łataniu” domowego budżetu. Odkładają je regularnie na koncie oszczędnościowym – w ten sposób zgromadzili już, łącznie z odsetkami, ponad 80 tys. zł.

 

Czytaj także:

Pierwsze kroki z kredytem hipotecznym

Cztery kąty i… dylemat piąty

loaderek.gifoverlay.png