2017.04.21

Dane to nowa ropa naftowa

Każdy internauta codziennie wnosi odrobinę osobistego wkładu do waluty zwanej cyfrowymi danymi personalnymi. Niestety póki co nic na tym nie zarabia.

Dane to ropa naftowa

Ciężko wyobrazić sobie osobę, której danych nie ma w internecie. Trudno uniknąć przetwarzania naszych informacji przez urzędy, szpitale czy firmy kurierskie. Na co dzień towarzyszy nam smartfon, a wraz z nim wykaz tego jakie miejsca odwiedzamy, z kim się kontaktujemy, co lubimy czytać rano, a co wieczorem. Powszechne stają się urządzenia IoT. Dlatego wkrótce „internet” dowie się o nas jeszcze więcej – jak często gotujemy wodę i o której odsłaniamy okna. Z perspektywy firm, zbieranie i posiadanie dużej ilości danych o klientach, pozwala ich lepiej zrozumieć,a także wyznaczać zmieniające się trendy rynkowe. Nie dziwi zatem fakt, że organizacje powszechnie wdrażają nowe technologie, umożliwiające zbieranie informacji, m.in. dotyczących preferencji zakupowych czy aktywności w internecie. Mikko Hypponen z zajmującej się bezpieczeństwem internetowym firmy F-Secure, zauważył że dane to nowa ropa naftowa, która przyniosła nam zarówno dobrobyt, jak i problemy. Tak samo będzie w przypadku danych.

Giełda danych

Obszar, który coraz śmielej ingeruje w prywatność, to internet rzeczy. Wkrótce będziemy kupować sprzęt do domu, nie wiedząc nawet o tym, że nabyliśmy urządzenie IoT. Tostery będą łączyły się z internetem, nawet jeżeli nie zaoferują żadnych funkcji z tym związanych. Stanie się tak, ponieważ wbudowanie odpowiedniego modułu, nie wymaga dużych nakładów finansowych ze strony producenta, a idzie za tym wiele korzyści. Słowo klucz to dane – producent będzie mógł je wykorzystać, aby lepiej dopasować ofertę do grupy docelowej lub sprzedać firmie magazynującej informacje o użytkownikach. Powstały wyspecjalizowane firmy zajmujące się gromadzeniem i sprzedażą danych osobowych pozyskanych z zasobów internetu. Niedawno przedstawiciele Facebooka przyznali, że są zainteresowani gromadzeniem nie tylko danych pozostawianych w ich serwisie, ale także innych, pomocnych w ocenie aktywności offline poszczególnych użytkowników. Jak to jest możliwe? Korporacja Marka Zuckerberga postanowiła kupować informacje od tzw. brokerów danych. Dzięki danym pochodzącym z wielu różnych źródeł Facebook może „poznawać” swoich użytkowników znacznie szerzej niż wyłącznie za pośrednictwem udostępnianych postów czy polubień.

Złotonośny login

Termin „internetowa waluta” wywołuje skojarzenia z sieciowym obrotem wirtualnymi środkami płatniczymi typu Bitcoin. Jednak obecnie każdy internauta wnosi codziennie po trochu swój osobisty wkład do waluty zwanej cyfrowymi danymi personalnymi. Zdaniem Boston Consulting Group jej wykorzystanie od 2020 roku zacznie przynosić europejskim firmom i organizacjom 330 mld euro zysku rocznie. Jednak póki co z gromadzenia danych dostępnych w internecie korzystają jedynie firmy. Klienci czekają na swój czas, który być może nadejdzie. Zapowiadają go analitycy przewidując, że korzyści dla użytkowników internetu dzielących się swoimi cyfrowymi profilami, czyli zbiorami wszelkich informacji związanych z ich aktywnością w sieci, mają wynieść 670 mld dolarów w skali roku.

Inna próbą wyznaczenia wartości danych osobowych rozsiewanych w sieci było badanie firmy Western Digital. Średnia wycena jednego profilu przez uczestników badania opiewała na nieco ponad 3,2 funta. To znacznie więcej, niż gotowi byli zapłacić za nie marketerzy ankietowani przez Financial Times, którzy – podstawowe dane związane z wiekiem, płcią czy lokacją - wyceniali na 0,0005 dolara za rekord i 0,5 USD za pakiet zawierający tysiąc rekordów. Dane zawierające historię zakupową, np. samochodów, produktów finansowych czy zagranicznych wycieczek, były cenione wyżej – 0,0021 USD za jeden i 2,11 USD za tysiąc cyfrowych profili.

O ile dane wykorzystywane przez marketerów za zgodą internautów mogą wiązać się z obustronnymi korzyściami, o tyle rekordy skradzione przez cyberprzestępców zwykle oznaczają duże straty dla osób, które padły ofiarą kradzieży. Stąd też ceny danych personalnych na internetowym czarnym rynku osiągają najwyższe wartości. Dla przykładu dane logowania do kont, na których zgromadzono kwotę od 400 do 1000 USD, są tam do kupienia od 20 do 50 USD, dane pacjentów skradzione z rejestrów medycznych mogą natomiast osiągać ceny rzędu 350 USD. Możemy być więc pewni, że aktywność cyberprzestępców nie osłabnie.

Maciej Złoch

  • Dostęp do finansów z każdego miejsca dzięki iPKO

    • iPKO to usługi bankowości elektronicznej oferowane przez PKO Bank Polski Klientom indywidualnym oraz małym i średnim przedsiębiorstwom.
    • Korzystając z usług iPKO, możesz w wygodny sposób obsługiwać wybrane przez siebie rachunki za pośrednictwem internetu oraz telefonu. Daje Ci to możliwość zarządzania swoimi środkami przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, z dowolnego miejsca na świecie.
    • Dodatkowo możesz w wygodny sposób płacić za zakupy w internecie lub doładować telefon komórkowy.

    Dowiedz się więcej

 

Czytaj także:

Płatności mobilne IKO – szybko i bezpiecznie

Mobilna kontrola realnych wydatków – domowy budżet z Androidem w ręku

loaderek.gifoverlay.png