2016.09.26

Złap wszystkich klientów, czyli o biznesie z Pokémon Go

Ostatnia wielka premiera związana z rzeczywistością rozszerzoną (augmented reality) zmieniła sposób, w jaki funkcjonuje wiele biznesów.

Pokemon Go

W dobie wszechobecnych smartfonów i zmieniających się technologii klient proszący o cheesburgera bez sera wydaje się najmniejszym problemem. Jeżeli jesteś posiadaczem biznesu, myślisz o takim lub po prostu, nawet jako pracownik, chcesz zrobić coś nowego, szał na Pokémon Go wydaje się nurtem godnym zagospodarowania.

Świeża mania

Na wstępnie przypomnijmy w skrócie: Pokémon Go to aplikacja oparta o rzeczywistość rozszerzoną autorstwa studia Niantic, która zadebiutowała na początku lipca. Gra jest dostępna w Google Play i iTunes, a jej formuła oraz niewątpliwie atrakcyjna licencja sprawiły, że w zasadzie cały świat oszalał w temacie łapania Pokémonów.

Z początku można odnieść wrażenie, że zastosowanie tej aplikacji w Polsce może nie mieć sensu – nic bardziej mylnego, bowiem według szacunków w naszym kraju liczba pobrań przekroczyła już 1,5 miliona.

Szukaj i rządź

Dla biznesu istotne są dwie mechaniki tej gry – PokeStop i Gym. Te pierwsze, zdecydowanie bardziej powszechne, to tzw. „point of interest”, czyli miejsca wybrane przez algorytmy aplikacji jako szczególnie ciekawe. Zazwyczaj są to wszystkie pomniki, parki, najciekawsze miejsca danych dzielnic itd. PokeStop można odwiedzać wielokrotnie i zbierać za to nagrodę co kilka minut. Gym z kolei nie nagradza w bezpośredni sposób, ale może być przejmowany – pozwala graczom lub całym drużynom na pokazanie swojej siły. Z perspektywy potencjalnego wykorzystania biznesowego obie formy punktów są bardzo istotne, choć ich ewentualne zastosowanie bardzo różne.

„Niantic raczej nie jest przychylne wszystkim serwisom zewnętrznym, które śledzą pojawiające się stworki i pokazują je na wygodnej mapie”

Myśląc o działaniu własnej firmy i wykorzystaniu Pokémon Go, warto w pierwszej kolejności sprawdzić… swoje szczęście. Jeżeli w pobliżu znajduje się Gym lub PokeStop, można to uznać za sygnał z nieba. Osoby chcące promować się za pomocą gry, nie mają bowiem kontroli nad rozmieszczeniem tych punktów, a Niantic nie dostarcza narzędzi, które umożliwiałyby zmiany w tym zakresie. W obecnej sytuacji odległość tych miejsc od biznesu jest więc punktem krytycznym, a operowanie miejscówkami odległymi o kilka ulic nie ma sensu.

Inwestycja

Załóżmy jednak, że jesteście w gronie szczęściarzy. Najbardziej efektywnym zastosowaniem wydaje się mechanizm „lure” związany z PokeStopami. O ile Pokémony występują w rozszerzonej rzeczywistości w sposób naturalny, jest sposób na ich efektywniejsze wabienie (w tym tych rzadszych okazów). Oczywiście, poza darmowymi „próbkami”, wiąże się to z wykorzystaniem całkiem realnych pieniędzy, ale przy właściwym zastosowaniu nie są to koszty większe niż rozsądna reklama na Facebooku czy w Google AdWords.

Niantic raczej nie jest przychylne wszystkim serwisom zewnętrznym, które śledzą pojawiające się stworki i pokazują je na wygodnej mapie. Studio powoli aktualizuje jednak swoją aplikację, by ta w łatwiejszy sposób pozwalała odnajdywać nowe Pokémony. Posiadacz biznesu musi więc grać – odkryć otoczenie, poznać pojawiające się wokół istoty, a dopiero wtedy zacząć planowanie. Już teraz zastosowania są różne – można wykorzystać „lure” do robienia regularnych eventów, które ściągną graczy, a wraz z ich obecnością – potencjalnie – także ich uwagę.

Przynęta rozrzucana w każdy wtorek, akurat po dostawie świeżego pieczywa? Proszę bardzo. „Przypadkowy” wabik akurat obok kawiarni? Zdarzyło się już niejednokrotnie. Pokémony wykorzystuje już każdy – sklepy obuwnicze, które akurat tego samego dnia mają wyprzedaż kolekcji, szkoły językowe zachęcające równocześnie do nauki itd.

Pokemon Go|
Obok twojego sklepu pojawił się Pokestop? Możliwe, że rozbiłeś bank! Musisz tylko dobrze wykorzystać tę szansę.

Konkurencja

Bardzo ciekawym sposobem na zastosowanie gry jest wykorzystanie ducha rywalizacji między frakcjami – grający w Pokémon Go deklarują na samym początku przynależność do jednej z trzech drużyn, dla ułatwienia zobrazowanych kolorami: żółtym, niebieskim i czerwonym. O ile bowiem wabienie stworków wiąże się z PokeStopami, tak zespoły bardziej widać w Gymach. Szybkim rzutem oka możemy ocenić „kto to i skąd?”.

„Grający w Pokémon Go na samym początku deklarują przynależność do jednej z trzech drużyn, dla ułatwienia zobrazowanych kolorami”

Po raz kolejny rozmaite firmy wykorzystują to w swoich działaniach. Członkowie zwycięskiej drużyny (np. frakcji aktualnie będącej w kontroli pobliskiego Gymu) otrzymują wszelakie bonusy od lokalnych biznesów – kody rabatowe, tańsze zakupy, możliwość udziału w specjalnych (czasami zamkniętych) wydarzeniach. Co ciekawe, pojawiły się już pomysły jak utrzymać graczy bez bezpośredniego spożytkowania gry. Niektóre lokale oferują np. darmowe ładowanie baterii do zamówionego posiłku, inne z kolei pokusiły się o przygotowanie akcesoriów ze swoim brandingiem – najcenniejsze to oczywiście powerbanki.

Najciekawszy pomysł, na jaki natknęliśmy się na forach poświęconych grze, to newsletter – użytkownicy dobrowolnie zapisują się do mailingu po informacji, że otrzymają dodatkowo komunikaty dotyczące rzadkich Pokémonów w okolicy.

Szczęście w przypadku

Już teraz z Pokémon Go wiążą się historie firm, które nie tylko skorzystały na sukcesie gry, ale i zostały przez nią uratowane. Przykład to lodziarnia Mad Hatter's Ice Cream z Anacortes. Gary Dear, jej właściciel, ze względów zdrowotnych i interesu, który – ujmijmy to lekko – raczej nie prosperował, zdecydował się zamknąć lokal w końcówce czerwca. Dzięki namowom znajomych spróbował raz jeszcze… i znalazł się w centrum pokemonowego szału. Zaczęło się od trzech, może czterech osób. Potem pojawiały się grupy. Wszyscy wykorzystujący wiadomą aplikację. Zarobki Gary’ego zwielokrotniły się, zatrudnił on nowych pracowników i rozszerzył godziny otwarcia lodziarni. A pamiętać należy, że sam nie skorzystał nawet z Pokémon Go.

W Polsce takie sytuacje również mają miejsce. Coraz więcej knajp i restauracji regularnie wykorzystuje lure module w celach promocyjnych. Niektóre miejsca, aby jeszcze bardziej zachęcić graczy, wprowadzają do swojej oferty specjalne, sezonowe produkty inspirowane marką. Pokémon Go zostało zauważone nawet przez władze stolicy. W dniu 61. urodzin Pałacu Kultury, wiceprezydent miasta – Jarosław Kuźwiak, zaprosił graczy w okolice tej charakterystycznej budowli, gdzie rozstawił wabiki.

Oczywiście, jak przy każdym narzędziu marketingowym, tak i tu łatwo o błędy. Przestrzegamy przede wszystkim przed negatywnymi emocjami. W sieci łatwo natrafić na zdjęcia, na których niektóre firmy dają rabat frakcji niebieskiej, ale np. zwiększają cenę drużynie żółtej. Zależnie od lokalnej społeczności, może się to okazać mieczem obosiecznym. A szkody mogą być równie duże co przy niestosownym poście na Facebooku.

Paweł Borawski
dziennikarz growy i technologiczny
redaktor prowadzący magazynu Gamer.mag

  • Brawo Bank AR

    Augmented reality, czyli rzeczywistość rozszerzona zyskuje coraz bardziej na popularności. PKO Bank Polski, który jako jeden z nielicznych banków w kraju zajmuje się edukacją najmłodszych, stworzył aplikację Brawo Bank AR. Jest ona darmowa i pozwala użytkownikom na uzyskanie dostępu do dodatkowych treści ukrytych w magazynie „Brawo Bank”, takich jak gry i zabawy oraz dodatkowe materiały edukacyjne podane w atrakcyjnej, trójwymiarowej formie.

    Wystarczy na mobilnym urządzeniu zainstalować bezpłatną aplikację Brawo Bank AR i podczas przeglądania drukowanej wersji magazynu przyłożyć ją do odpowiedniej strony, by zajrzeć przez okno do wirtualnego świata. I tak, na przykład na ekranie smartfona lub tabletu przyłożonego do rysunku Kasi, możemy zobaczyć bohaterkę w ruchu – jadącą na hulajnodze i usłyszeć jej głos, gdy zadaje kolejną zagadkę.

Czytaj także:

Otwieramy okno do wirtualnego świata - premiera aplikacji mobilnej Brawo Bank AR

Nakładka na otoczenie – o kamieniach milowych w rzeczywistości rozszerzonej

loaderek.gifoverlay.png