2017.04.10

"Marzyliśmy o tym, żeby płyta została zauważona" - Quo Vadis i Fryderyki

Rozmowa z Piotrem Sułkowskim, dyrektorem Naczelnym i Artystycznym Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej im. Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie o oratorium „Quo vadis”i planach jego wykonania w Carnegie Hall.

Piotr Sułkowski
fot. Tomasz Waszczuk

Rok Nowowiejskiego zbiegał się w czasie z rokiem jubileuszowym orkiestry. Obchody zostały rozpisane na wiele miesięcy i wiele wydarzeń. Chyba czas na podsumowanie. Proszę opowiedzieć, co się wydarzyło, co się udało, co być może jeszcze jest w planach.

Uważam, że zrealizowaliśmy nasze plany i marzenia na 2016 rok. Przy okazji 70-lecia jubileuszu naszej orkiestry szczególnie promowaliśmy muzykę naszego patrona, a wcześniej przekonaliśmy sejm RP do ogłoszenia roku 2016 Rokiem Feliksa Nowowiejskiego. Było to dla nas dużym formalnym wsparciem i zwróciło uwagę na te instytucje, które są z nim związane i noszą jego imię. To bardzo nam pomogło, bo w ślad za tym powstały różne projekty. Wiele instytucji zaczęło również interesować się wykonywaniem muzyki Feliksa Nowowiejskiego, co w szczególny sposób zwróciło uwagę na Olsztyn i na jedyną w kraju orkiestrę, która nosi jego imię. Dodało nam to skrzydeł i zmotywowało do nagrania płyty, która naprawdę wyszła znakomicie!

Dowodem tego nominacja do nagrody Fryderyka.

Marzyliśmy o tym, żeby płyta została zauważona. Jednak nie spodziewaliśmy się, że zostanie nominowana w dwóch kategoriach! Teraz czekamy na werdykt, niemniej jednak sama nominacja w towarzystwie innych, wybitnych nagrań już jest ogromnym sukcesem. Ta płyta ma szczególne znaczenie również ze względu na artystów – wokalistów, których udało się zaprosić i zaangażować. Aleksandra Kurzak, Artur Ruciński czy Rafał Siwek są artystami najwyższej klasy, gwiazdami scen operowych. Myślę, że poprzez swoje wykonanie dołączyli do nas jako ambasadorowie promujący oratorium "Quo vadis", dzieła które zaskakuje wielu. Wielokrotnie zdarzało się że dostawaliśmy zapytania i prośby o szczegóły wykonawcze, nuty itp.

Oratorium, dość przecież popularne w czasach Nowowiejskiego, z czasem prawie całkowicie zniknęło ze scen muzycznych.

Dopóki Nowowiejski żył i koncertował, szczególnie w okresie międzywojennym, największe sale koncertowe zapraszały go jako dyrygenta, a oratorium zostało wykonane ponad 200 razy! Jednak pod koniec życia kompozytora sytuacja nie sprzyjała jego twórczości. Nikt nie dbał o jej promowanie i „Quo vadis” zostało zasypane przez kurz historii.

À propos wielkich sal koncertowych. Co z planowanym wykonaniem „Quo vadis” w Carnegie Hall?

Bardzo intensywnie nad tym pracujemy. Jak zwykle największy problem sprawia finansowanie, a fundusze są niezbędne. Transport takiego aparatu wykonawczego – ludzi, instrumentów oraz cała logistyka to ogromny koszt. Na szczęście w tej chwili nie muszę już nikogo przekonywać, że warto podjąć to przedsięwzięcie, ale oprócz naprawdę znakomitego nagrania trzeba to dzieło wypromować. Nawet najlepszy towar, jeżeli nikt go nie zna, nie istnieje. Promocja jest w tej chwili niezwykle ważna.

Koncert w Carnegie Hall miałby określone konotacje, bo sam Nowowiejski dyrygował tamtejszym wykonaniem „Quo vadis”. A miejsce jest dość spektakularne.

I z pewnością bardzo ważne nie tylko dla środowiska artystycznego. To nie jest tak, że dowie się o tym tylko Ameryka, bo jeżeli „Quo vadis” zostanie zauważone w Nowym Jorku, to zauważy go cały świat.

Czyli są szanse?

Krok po kroku zmierzamy w tym kierunku.

Czy doświadczenie w dyrygenturze operowej pomaga Panu w prowadzeniu orkiestry filharmonicznej?

Dla samego prowadzenia orkiestry nie ma ono większego znaczenia. To tylko dodatek do mojego muzycznego doświadczenia, który mi pomaga np. w planowaniu, w operowaniu dużo większym aparatem wykonawczym, takim jak w przypadku oratorium. Pomaga również w organizacji pracy, w logistyce, bo przecież często nie tylko dyrygujemy, ale zajmujemy się przygotowaniem całego wydarzenia: obliczaniem wszystkiego w czasie, organizowaniem w taki sposób, żeby np. nikt na nikogo nie musiał czekać. Czasem przydałyby się tu studia logistyczne! Nie jest to wdzięczne zadanie, ale daję radę!

Tegoroczny sezon pomału się kończy. Jak go Pan ocenia?

Jeszcze mamy kilka miesięcy sezonu wypełnionych obecnością świetnych artystów, którzy do nas przyjeżdżają, bo chcą pracować i występować z naszą orkiestrą. Coraz częściej się zdarza, że otrzymuję telefony z takimi zapytaniami od liczących się agencji muzycznych, co jest oznaką dobrej opinii o naszej orkiestrze, jej poziomie artystycznym, ale także, jak wielu podkreśla, rzadko spotykanej atmosfery w zespole.

A jakie plany na przyszły sezon? Co by Pan ciekawego polecił?

Zachowamy dotychczasową formułę i cykle, bo melomani polubili koncerty oratoryjno-symfoniczne, recitale fortepianowe czy opery i musicale – w tym roku będą mieli okazję obejrzeć i usłyszeć "Skrzypka na dachu". Oczywiście uzupełnimy je przynajmniej o jeden lub dwa nowe cykle, ale szczegóły niech jak zawsze zawsze pozostaną sferze niespodzianek, na które nasza publiczność czeka na początku nowego sezonu. Duży nacisk będzie położony na współpracę ze środowiskiem lokalnym, z chórami, baletami czy szkołami tańca.

Orkiestra będzie częściej występowała poza Olsztynem. W kwietniu wystąpi na prestiżowym Festiwalu Wielkanocnym im. L van Beethovena w Warszawie, a w nowym sezonie na znanym XXII Festiwalu Kompozytorów Polskich im. M. Góreckiego w Bielsku Białej. Są jeszcze inne plany, ale jest chyba za wcześnie, by o nich mówić.

Czy, ze względu na wiele funkcji jakie Filharmonia pełni w takim mieście jak Olsztyn, zadania które stoją przed nią są trudne do wykonania?

Tak, na pewno, uwzględniamy oczekiwania różnego odbiorcy. Z uwagi na fakt, że jesteśmy jedyną profesjonalną instytucją muzyczną w regionie to musimy tworzyć taką ofertę, która jest kierowana nie tylko do wytrawnego melomana, ale również do osób, które oczekują od nas umuzykalnienia, zainteresowania muzyką czy zaproszenia do filharmonii. Dotychczasowe doświadczenie mi podpowiada, że najtrudniej jest przekroczyć próg filharmonii – jak już się do niej wejdzie, to generalnie się podoba. Najbardziej obawiamy się tego, czego nie znamy.

Stąd pomysły filharmoników z wychodzeniem na zewnątrz?

Owszem, często proponujemy takie projekty i działania, które mogą zaciekawić i dzięki którym przychodzi do nas wiele osób niezwiązanych z muzyką.

Filharmonia prowadzi też wiele projektów edukacyjnych...

Bardzo dużo! To tysiąc koncertów w sezonie! Ogromna liczba. Co bardzo nas cieszy, bo widać, że istnieje duże zapotrzebowanie, a wychowanie przez kulturę, muzykę jest bardzo dobre. Jeżeli wychowamy pokolenie, które będzie otwarte na kulturę i będzie o nią zabiegało, to możemy spokojnie patrzeć w przyszłość.

rozmawiała Iwona Ramotowska
dolce-tormento.blogspot.com
dolcetormento.pl

  • PKO Bank Polski jest sponsorem Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej im. Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie, wspierając program artystyczny tej instytucji związany m.in. z uroczystymi obchodami roku jej patrona. Płyta z nagraniem oratorium Feliksa Nowowiejskiego "Quo vadis" została nominowana do nagrody Fryderyka 2017 w kategoriach: Album roku muzyka chóralna, oratoryjna i operowa oraz Najwybitniejsze nagranie

Czytaj także:

Quo vadis nominowane do Fryderyka

XXIV Bydgoski Festiwal Operowy

loaderek.gifoverlay.png