2017.09.13

Tysiące maratończyków pobiegło ulicami Wrocławia

Pogoda tym razem rozpieszczała, do rekordu trasy zabrakło kilku sekund, znów przybyło biegaczy i zrobiło się międzynarodowo. Za nami 35. PKO Wrocław Maraton, w którym wzięło udział 4630 zawodników. Do akcji charytatywnej na rzecz Laury i Jasia przyłączyło się ponad 1800 biegaczy.

10 września nowością we Wrocławiu były rozgrywane przy okazji maratonu Mistrzostwa Europy Masters, czyli seniorów na tym dystansie. Wiadomo, że wiązało się to ze sporą liczbą obcokrajowców, którzy zameldowali się na stracie wśród ponad 4600 biegaczy. Dyrektora imprezy Wojciecha Gęstwę zagadnęliśmy najpierw właśnie o międzynarodowy charakter wydarzenia. – PKO Wrocław Maraton od lat przyciąga na start biegaczy w z kilkudziesięciu krajów. Teraz, oczywiście w związku z mistrzostwami, startujących spoza Polski tylko przybyło. Pojawili się biegacze z ponad 30 krajów. Decyzja o organizacji mistrzostw była nieprzypadkowa. Liczymy na tzw. marketing szeptany. Zakładamy, że ktoś, kto wybrał się na maraton do Wrocławia zachwyci się naszym miastem na tyle, że wróci tu wystartować. I to nie sam, tylko namówi swoich znajomych – kalkulował i dzielił się wrażeniami z przebiegu niedzielnego biegu. – Cieszymy się z ciągłego przyrostu frekwencji na poziomie 15%. Mamy też najwięcej do zaproponowania w kwestii atrakcyjności samego miasta. Dlatego nie zmieniamy trasy. Wiedzie najciekawszymi punktami Wrocławia i tak zostanie – zakończył.

Najszybszą Polką w niedzielę była Dominika Stelmach. Głośno o niej od jakiegoś czasu. Biega świetnie, a we Wrocławiu dotarła na metę z czasem 2:41:02. – Z moim startem we Wrocławiu to dość zabawna historia – zaczęła i opowiadała dalej. – Zdecydowałam się na udział dwa dni przed imprezą. Stwierdziłam w ostatniej chwili, że Wrocław pasuje mi idealnie treningowo. Za dwa tygodnie chcę pobiec granicach 2:35 i czuję po dzisiejszym starcie, że mnie na to stać. Sam bieg oceniam pozytywnie. Uważam, że wrocławska trasa ma fajny potencjał. Bardzo płaska, przez to szybka. To co zaskoczyło mnie in plus, to liczba kibiców w mieście. Było ich całkiem sporo, a z kolei uważam, że mogło być ich trochę więcej na Stadionie Olimpijskim. No i trochę żałuję, że rejestrowałam się za pięć dwunasta i przez to nie byłam klasyfikowana w Mistrzostwach Europy Masters. Z moim wynikiem i w moim wieku cieszyłabym się z wygranej – stwierdziła.

Oddajmy teraz głos mniej rozpoznawalnym postaciom. Takim jest Tomasz Rudnik z podwrocławskich Żarów. W niedzielę chodził z podniesioną głową i przyjmował gratulacje od najbliższych. – Rzeczywiście mam powody do zadowolenia. Przybiegłem z czasem 3:27, a to wynik lepszy od mojej życiówki nieco o ponad pół godziny. Nie startowałem w maratonie od dwóch lat. Przerzuciłem się na triathlon. Szykuje się do Ironman’a i uznałem, że warto się sprawdzić. Przecież tam maraton kończy całą zabawę. Była świetna pogoda, wydolnościowo po treningach na rowerze i na pływalni czułem się znakomicie. Nogi niosły mnie bez zarzutu do 37 km. Wtedy pojawiły się pierwsze skurcze, ale i tak dobiegłem, jak na moje możliwości, z super wynikiem. Będziemy to dziś świętować z żoną Edytą i 5 letnim synem Jankiem, który bawił się znakomicie w miasteczku lekkoatletycznym – zakończył.

Zwycięzcą imprezy został Kenijczyk Abel Kibet Rop z czasem 2:13:36. Do rekordu we Wrocławiu zabrakło mu tylko 9 sekund. Wśród pań triumfowała Barsosio Stellah Jepngetich z Kenii, która pobiła rekord trasy osiągając czas 2:28:14.  

Dodajmy także, że 1854 zawodników dotarło do mety z przypiętą do koszulki kartką „biegnę dla Laury i Jasia”. Dzięki temu Fundacja PKO Banku Polskiego przekazała darowiznę na pomoc dla dwójki dzieci. Laura urodzi się w październiku i ze względu na wadę serca musi być od razu operowana. W przyszłości czekają ją następne zabiegi. 2-letni Jaś również zmaga się z chorobą serca i wymaga kolejnej już operacji.

Krzysztof Łoniewski
dziennikarz Programu III Polskiego Radia

Pliki do pobrania

loaderek.gifoverlay.png