Bawię się krótkimi dystansami. Rozmowa z Pauliną Holtz
Bieganie łączy z jogą i treningiem siłowym. Twierdzi, że bawi się krótkimi dystansami, ale przebiegła także maraton. Ma głęboką wiarę w to, że sukces i pokonanie problemów w drodze do celu, zarówno biegowych jak i życiowych, zależy w 90% od naszego nastawienia. Rozmawiamy z aktorką Pauliną Holtz.
Jak udaje Ci się pogodzić wszystkie obowiązki zawodowe, sportowe, wychowywanie dwóch córek i jeszcze znaleźć czas na bieganie?
Zawsze powtarzam, że jak się chce, to jest to możliwe. Mam o tyle komfortową sytuację, że wybrałam wolny zawód. Godziny pracy są nieunormowane. Poza tym trening mogę zrobić, kiedy chcę: przed próbą albo po próbie. Nie mam też obowiązku przychodzenia do pracy w garniturze, a w teatrze są prysznice. Czasem odwożę dziewczynki samochodem do szkoły tylko w jedną stronę. Wracam biegiem, a auto odbieram po południu. Najważniejsze jest wszystko logistycznie poukładać, bo oprócz biegania skończyłam kurs instruktora treningu siłowego z odważnikami kettlebells i uprawiam jogę (kettlebells to rodzaj ciężarków treningowych, które wyglądem przypominają kulę armatnią z uchwytem, przyp. red.).
Córki dopingują swoją mamę?
Wspierają, ale żyją w przeświadczeniu, że to nie jest dla mnie żaden wysiłek. „Mama tak już ma” – mówią.
Czujesz, że czas biegania to „Twój czas”, bo odpoczywasz w ruchu i masz wolną głowę, czy treningowi towarzyszy gonitwa myśli?
Ucieczką od natłoku informacji i gonitwy myśli jest dla mnie joga, bo wtedy muszę bardzo skupiać się nad każdym ruchem, a czasem oswoić się z bólem czy dyskomfortem. W trakcie biegania podziwiam otoczenie, motywuję się, krzyczę na siebie, chwalę się, ale też dużo myślę o planach i przyszłych decyzjach.
W jaki sposób zagrzewasz się do walki, żeby pokonać kolejne kilometry?
Podczas maratonu w Barcelonie musiałam zatrzymać się na 38. kilometrze. Biegacze wiedzą, że później ruszyć jest naprawdę ciężko. Dlatego powtarzałam sobie: „Cały czas biegniesz, kobieto!”. I udało się. W takim samym tempie przebiegłam te ostatnie kilometry. Ostatnio przed biegiem Wings for Life borykałam się z kontuzją. Miałam złamany palec u stopy i trenowałam tylko 3 razy po 7 kilometrów. Do tego dokuczało mi kolano, więc zastanawiałam się na ile pozwoli mi moje ciało. Na trzecim czy czwartym kilometrze zaczęłam do niego przemawiać: „Musimy to zrobić”. Przebiegłam całą trasę. Wierzę, że sukces i pokonanie trudności w drodze do celu zależy w 90% od naszego nastawienia.
Jak wygląda Twoja rozgrzewka przed biegiem?
Wielu biegaczy zaczyna przygodę od razu po wstaniu od biurka. Nie zastanawia się nad tym, że ciało musi być gotowe na ten wysiłek. Rozgrzewka i rozciąganie to absolutne minimum. Pracować trzeba też nad mięśniami głębokimi i ogólnie pojętą siłą. Jeśli chodzi o rozgrzewkę, to są różne szkoły: albo porządnie się rozgrzewasz przez 15-20 minut, albo pierwsze 3 kilometry pokonujesz truchtem i dopiero wtedy zaczynasz trening. Wielu biegaczy zaczyna przygodę od razu po wstaniu od biurka. Nie zastanawia się nad tym, że ciało musi być gotowe na ten wysiłek. Trzeba też dbać o właściwą pozycję w trakcie biegania. Ciągle się tego uczę. Na mecie maratonu w Barcelonie myślałam, że mknę jak rączy jeleń, a na filmie, który potem obejrzałam, człapałam jak rozdeptana foka.
Stosujesz dodatkowo jakiś trening mentalny?
Nie. Chyba jestem tak zawzięta z charakteru. Ściganie się z innymi nie sprawia mi wielkiej radości. Najważniejsze jest dla mnie wygrywanie z samą sobą. Przekraczanie swoich granic.
Czego nauczyły Cię maratony?
Przede wszystkim odkryłam, że mam silną psychikę. To, co się dzieje w naszej głowie, potrafi wiele zepsuć i dużo naprawić. Możesz być świetnie przygotowany fizycznie, ale jak wysiada Ci psychika, to nie dasz z siebie tyle, na ile Cię stać.
Na razie mówiłaś o ciężkich momentach. A jakie pozytywne elementy bieganie wnosi do Twojego życia?
Jestem pozytywnie nastawiona do świata, więc potreningowe endorfiny nie zmieniają dużo w moim samopoczuciu. Jeżeli już zdarzy się jakaś ciężka sytuacja życiowa, to faktycznie wracam z treningu z oczyszczoną głową i nastawieniem, że wszystko się uda. Ogromny power daje mi też satysfakcja z dobrych wyników.
Dajesz sobie jakieś indywidualne nagrody za osiągnięcia sportowe?
Do niedawna takim prezentem była beza. Odkąd jestem weganką – nic z tego. Teraz wysiłek wynagradzam sobie dobrym ciastkiem wegańskim.
Nie czujesz spadku mocy jako weganka?
Wcale. Nie jem mięsa od ponad 20 lat, więc nie jest to dla mnie jakaś wielka różnica. Nie jestem fanatyczką diet, więc jeśli pojawią się jakieś problemy, nie będę ślepo w to brnąć. Pracuję nad siłą. Czuję się dobrze i mam moc. W ostatnim czasie zdałam egzaminy instruktorskie, które wymagały ode mnie dużo siły. Weszłam do elitarnej grupy CKB Top Team (klub fanów ćwiczeń z ciężarami kettlebells, przyp. red.), jako 14. kobieta w Polsce.
Masz na swoim koncie dwa maratony ukończone poniżej czterech godzin. Dla wielu biegaczy jest to marzenie. Tobie udało się to osiągnąć w kilkanaście miesięcy.
Nawet nie wiedziałam, że ta „czwórka” jest takim magicznym progiem. W Barcelonie dzień przed biegiem napisałam w panice do mojego trenera: „Jaki plan na jutro?”, na co on odpisał tylko: „Dobiec”. Następnego dnia zapomniałam nawet włączyć zegarek. Ustawiłam go dopiero na trasie, ale nawet na niego nie patrzyłam. Biegłam na wyczucie i w tempie, na które mogłam sobie pozwolić. W Berlinie z kolei byłam przeziębiona, dzień wcześniej miałam gorączkę i obstawiałam wynik około 4:15/4:20, a pobiegłam w 3:52:29.
Twoje biegowe marzenie?
Wystartować w ultramaratonie lub biegu górskim. Jest to moim wielkim marzeniem. Przed biegami górskimi na pewno musiałabym poćwiczyć podbiegi, bo nie jest to moja mocna strona. Ostatnio miałam głównie trening siłowy, więc na dłuższe wybiegania zabrakło czasu. Na razie bawię się krótkimi dystansami i wracam do formy.
Rozmawiał Paweł Kempa
Redakcja Runner’s World
Paulina Holtz
Aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna. W 2002 roku ukończyła warszawską Akademię Teatralną. Dużą popularność przyniosła jej rola Agnieszki Lubicz w serialu „Klan”. Można oglądać ją na deskach teatrów w całej Polsce. Mama dwóch córek. Wieczorem pracuje w teatrze lub spędza czas z rodziną, dlatego zwykle biega rano w Łazienkach lub na Polu Mokotowskim. Trenuje minimum 3 razy w tygodniu. Ukończyła maraton poniżej 4 godzin i półmaraton poniżej dwóch. Fascynuje ją siła i energia, jaką człowiek dostaje dzięki bieganiu.
Czytaj także:
Wspólnie ma się największe szanse na zwycięstwo. Rozmowa z Tomaszem Czubakiem
Biegam już tylko dla siebie. Rozmowa z Lidią Chojecką
Biegajmy razem
02019.07.05Trzy najlepsze drużyny 4. PKO Biegu Charytatywnego. Ich wyniki zasługują na wielki podziw
więcej54 okrążenia i 290 metrów – tyle wynosi rekord PKO Biegu Charytatywnego. 15 września ubiegłego roku podczas zawodów w Łomży ustanowiła go drużyna Korytkowski Team. Na drugim miejscu znalazła się ekipa Stalowowolskiego Klubu Biegacza, a na trzecim reprezentanci OSiR 1 Lidzbark Warmiński. W rozmowie z Bankomanią przedstawiciele drużyn wspominają swoje kapitalne występy.
Biegajmy razem
02019.07.04„Dominator” pokonany – wypowiedzi po Nocnym Biegu Świętojańskim z PKO Bankiem Polskim
więcejZwycięzcy z Ukrainy, emocje na ostatnich metrach, dobra pogoda i nieco niższa frekwencja. Za nami Nocny Bieg Świętojański z PKO Bankiem Polskim.
Biegajmy razem
02019.07.02Zawodnicy z Ukrainy najlepsi w Nocnym Biegu Świętojańskim z PKO Bankiem Polskim
więcejBiegacze z Ukrainy zajęli czołowe lokaty w tegorocznym Biegu Świętojańskim z PKO Bankiem Polskim w Gdyni, zwyciężając w klasyfikacji generalnej, klasyfikacji kobiet i zdobywając tzw. „premię górską”. Zawody na wymagającej trasie ukończyło 2740 osób, a towarzyszyła im wymarzona pogoda i gorący doping – zwłaszcza w okolicach startu i mety.
Biegajmy razem
02019.06.28Sylwetki polskich biegaczy #15: Katarzyna Kowalska
więcejKatarzyna Kowalska jest jedną z najbardziej wszechstronnych i utytułowanych polskich biegaczek. Choć reprezentowała nasz kraj już na trzech igrzyskach olimpijskich – w Pekinie, Londynie i Rio de Janeiro – ma apetyt na czwarte, w Tokio w 2020 r.
Biegajmy razem
02019.06.27Premia górska przyciąga zawodników do Nocnego Biegu Świętojańskiego z PKO Bankiem Polskim
więcej– Trasę Nocnego Biegu Świętojańskiego z PKO Bankiem Polskim wyróżnia 1,5-kilometrowy podbieg. Osoba, która pokona ten odcinek w najkrótszym czasie, otrzyma nagrodę w wysokości 2500 zł. Otrzymujemy sygnały, że wiele osób startuje właśnie z myślą o tym podbiegu – mówi Piotr Suchenia z Gdyńskiego Centrum Sportu, które jest organizatorem zawodów, zaplanowanych na noc z 28 na 29 czerwca.
Biegajmy razem
02019.06.24Nocny Bieg Świętojański z PKO Bankiem Polskim. Dla wszystkich, którzy mają dość upałów
więcejMasz dość upałów? Spróbuj startu w Nocnym Biegu Świętojańskim z PKO Bankiem Polskim, który odbędzie się w Gdyni w nocy z 28 na 29 czerwca. Biegacze ruszą na trasę o godzinie 23:59, co pozwoli zapomnieć o gorących słonecznych promieniach. Dla wszystkich miłośników nocnego biegania to świetna propozycja na początek lata.