2016.08.13

Można pomagać doskonale się bawiąc. Rozmowa z Maciejem Kurzajewskim

Dziennikarz sportowy, popularyzator biegania i maratończyk Maciej Kurzajewski po raz kolejny został ambasadorem PKO Biegu Charytatywnego. W tym roku akcja wystartuje pod hasłem „Pomagamy z każdym krokiem”. 17 września Maciej Kurzajewski poprowadzi imprezę w Lidzbarku Warmińskim.

Maciej Kurzajewski

Już po raz drugi pełni Pan rolę ambasadora 2. PKO Biegu Charytatywnego. Jak wspomina Pan zeszłoroczną akcję, gdy był Pan gospodarzem w Poznaniu?

Te wspomnienia do tej pory są bardzo żywe. Byłem pod wielkim wrażeniem zaangażowania wszystkich uczestników 1. PKO Biegu Charytatywnego. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że ta impreza może przyjąć tak znakomity kształt i być tak fantastyczną zabawą, dzięki której pomagamy najbardziej potrzebującym. Przełożenie jednego okrążenia przebiegniętego przez uczestnika na jeden posiłek dla dziecka, tak prosta rzecz w swojej formie, okazała się genialna. Zaangażowanie drużyn przez godzinę biegu, wzajemne wspieranie się, dopingowanie i zabawa były dla mnie doświadczeniem niezwykle budującym. Okazało się, że bieganie w Polsce ma się świetnie, jest dostępne absolutnie dla każdego i może mieć swój dodatkowy charytatywny wymiar, którego nie trzeba osiągać ponadprzeciętnym nakładem pracy i zaangażowania. Wystarczy dobra zabawa. Akcja w Poznaniu była jednym z najcudowniej spędzonych przeze mnie przedpołudniowych godzin, będę tę sobotę pamiętał bardzo długo.

Jak powinny wyglądać przygotowania do takiego biegu?

Do każdego biegu, w którym bierzemy udział, potrzebne jest odpowiednie przygotowanie. Zwłaszcza mniej doświadczeni biegacze powinni mieć świadomość, że nie należy forsować się na początku. Rozsądek jest tu niezwykle ważny. Nie należy porywać się z motyką na słońce, zwłaszcza jeżeli wcześniej nie byliśmy aktywni fizycznie i nie trenowaliśmy regularnie. Nie planujmy więc, że naszym pierwszym biegiem będzie półmaraton lub maraton. Najlepiej rozplanować sobie wstępny plan biegów po konsultacji z trenerem i lekarzem oraz po wykonaniu wstępnych badań zdrowotnych. Dzięki temu będziemy świadomi jaki jest stan naszego organizmu i na co możemy sobie pozwolić przy uprawianiu sportu.

Czy dzięki doświadczeniom zdobytym w poprzednim roku drużyny mogą poczuć się pewniej podczas najbliższego startu?

Myślę, że wielu uczestników zeszłorocznego PKO Biegu Charytatywnego będzie chciało powtórzyć to doświadczenie i spróbować swoich sił jeszcze raz. Z całą pewnością będą lepiej przygotowani. Warto podkreślić, że podczas biegu prowadzone są różne klasyfikacje na najszybszą sztafetę. Wiadomo, że Polacy jako naród mają sporą żyłkę rywalizacji na każdej płaszczyźnie. Nawet, jeśli bieg łączy się z zabawą, to wielu z nas traktuje ją jako szansę na sprawdzenie się. Osoby, które wystartowały w sztafecie rok temu wiedzą już, z jednej strony - jak wielkich emocji można się spodziewać, a z drugiej – jak przedkładać swoje siły aby starczyło ich do końca okrążenia na tartanie stadionu lekkoatletycznego. Warto jednak podkreślić, że w PKO Biegu Charytatywnym pobijanie rekordów nie jest najważniejsze i do biegu nie muszą zgłaszać się wyłącznie zawodowcy. Najciekawszym wymiarem tego biegu jest fakt, że dominująca jest tu zabawa. Liczę na to, że w tym roku znowu zobaczę tak samo dużą radość i entuzjazm uczestników.

Czy charytatywny bieg o charakterze sztafety ma dla biegaczy inne znaczenie niż charytatywne biegi indywidualne?

Bez wątpienia jest to ogromny wyróżnik tego biegu. Już sam proces budowania zespołu, znajdowania osób do drużyny jest bardzo angażujący. Dzięki temu możemy wśród przyjaciół i najbliższych budować świadomość, że można pomagać doskonale się bawiąc i jednocześnie dbać o swoja tężyznę fizyczną. Rzeczywiście charytatywnych biegów indywidualnych jest całkiem sporo. Ten jest wyjątkowy nie tylko ze względu na drużynowy charakter, ale także ponieważ biegi odbywają się na stadionie lekkoatletycznym. Coraz więcej osób rozpoczyna swoją przygodę z bieganiem, ale nie wszyscy uświadamiają sobie istnienie takich stadionów. Nie mają też okazji z nich skorzystać. A przecież trening na bieżni lekkoatletycznej stanowi świetnie uzupełnienie planu treningowego każdego biegacza. Na szczęście takich stadionów powstaje coraz więcej i warto je wykorzystywać do budowania wewnętrznego samodoskonalenia i sprawności.

W tym roku oprócz biegu charytatywnego odbędzie się również PKO Bieg Charytatywny Młodych. W jaki sposób zachęcać młodzież do aktywnego trybu życia?

Najmłodszych należy bombardować informacjami, że warto się ruszać i że nie można spędzić całego życia przed komputerem lub na kanapie. Powinniśmy dbać o siebie od najmłodszych lat. Wiadomo jednak, że słowa to nie wszystko. Najlepiej, kiedy swoją postawą będziemy dawać przykład dzieciakom. W poprzednim roku naprawdę wielu uczestników przychodziło na bieg całymi rodzinami. Oprócz aren biegowych funkcjonowały, powstałe z myślą o dzieciach, miasteczka lekkoatletyczne. W tym roku organizatorzy poszli o krok dalej pozwalając również młodzieży uczestniczyć w zdrowej sportowej rywalizacji. Przeżywanie biegania rodzinnie to świetny pomysł, tym bardziej, że podczas wielu akcji tego typu przybycie z dziećmi nie jest możliwe. Tutaj możemy wspólnie się bawić, motywować i wzajemnie sobie kibicować.

Pana przygoda z bieganiem rozpoczęła się jednak w dorosłym życiu.

Zacząłem bieganie dość późno. Gdy skończyłem 30 lat uznałem, że jest to taka cezura czasowa i powinienem zrobić coś dla siebie samego, żeby zachować formę i zwyczajnie czuć się lepiej. Dobre samopoczucie zawsze przekłada się na nasze życie rodzinne i zawodowe. Chociaż późno zacząłem interesować się biegami, to myślę że w każdym wieku można zacząć aktywnie biegać i kontynuować tę pasję przez całe życie, o ile tylko do tematu podejdziemy rozsądnie.

Czy wraz z Panem w przygody ze sportem angażuje się Pana rodzina?

Oczywiście. Mam nawet poczucie, że zamiłowanie do sportu mamy już w genach. Wspólnie z żoną staraliśmy się być bardzo aktywni i tą aktywnością zarażać naszych synów. Starszy jest już bardzo aktywny fizycznie i nierzadko biegamy wspólnie, nawet na dłuższe dystanse. Biegliśmy razem w maratonie w Nowym Jorku, półmaratonach, a w tym roku wzięliśmy także udział w Biegu Powstania Warszawskiego. Przebiegnięcie królewskiego dystansu na największym maratonie świata wraz z osiemnastoletnim synem to niesamowite przeżycie.

Czy aktywność sportowa wpływa na uprawiany przez Pana zawód komentatora sportowego?

Bez wątpienia. Był to zresztą jeden z powodów, dla których rozpocząłem przygodę z bieganiem. Dzisiaj z zupełnie innej perspektywy mogę rozmawiać ze sportowcami, a także opisywać i relacjonować wydarzenia. Między innymi zrozumiałem, że porażka nie zawsze wynika z braku przygotowania. Często o niepowodzeniu decydują niuanse. Podobnie zresztą jak o wygranej. Ale żeby móc wejść na mistrzowski poziom i rywalizować z najlepszymi trzeba nie tylko talentu, ale też ogromnego nakładu pracy. Gdy pojawiła się kolejna cezura czasowa w moim życiu, czyli gdy skończyłem 40 lat, postanowiłem dołożyć jeszcze pracy i nałożyłem sobie kolejne cele. Postanowiłem przy wsparciu PKO Banku Polskiego zdobyć Koronę Maratonów Ziemi, czyli przebiec w ciągu roku maratony na wszystkich 7 kontynentach. Nakładane nowe wyzwania bardzo nas wzbogacają i dają możliwość spojrzenia na wiele rzeczy – także życie zawodowe – z zupełnie nowej perspektywy.

Czy podczas komentowania sportowego towarzyszą Panu podobne emocje co sportowcom, którzy w tym czasie zdobywają medale lub przeciwnie, ponoszą porażki?

To jednak znacznie inny wymiar. Nawet gdy jestem komentatorem sportowym, moja rola pozostaje wyłącznie na poziomie kibica i dziennikarza. Kibicowanie jest elementem dziennikarstwa sportowego. W trakcie pracy nierzadko daję się ponieść tym sportowym emocjom. Z jednej strony to pomaga, z drugiej, trudno wówczas zachować bezstronność i obiektywizm, skupiając się na przykazywaniu widzom wydarzenia. Kiedy samemu wbiega się na metę po przebiegnięciu 42 kilometrów, jest to zupełnie inne uczucie. Znając je i wiedząc jak smakuje osobiste zwycięstwo i pokonanie własnych ograniczeń, mogę pełniej przeżywać triumfy sportowców podczas relacjonowania wydarzeń sportowych.

Jak duży wpływ na promowanie sportu i zdrowego aktywnego trybu życia ma według Pana dziennikarstwo sportowe?

Sądzę, że dziennikarze sportowi mają wiele narzędzi, aby promować aktywny tryb życia. Staram się jak najczęściej poruszać te tematy na antenie, by uświadamiać jak największej liczbie osób, że oprócz kibicowania, sport można uprawiać również czynnie i amatorski wymiar sportu może sprawiać ogromną przyjemność. Promowanie sportu powinno być misją każdego dziennikarza sportowego. Mam nadzieję, że dzięki temu, że sam biegam, siła moich argumentów jest większa.

A czy działalność charytatywna powinna być misją osoby publicznej?

To jest wielki przywilej, że będąc osobą rozpoznawalną, mogę dołożyć swój niewielki kamyczek do ogródka, który nazywa się „pomaganie”. Jeśli tylko widzę, że mam fizyczną możliwość wzięcia udziału w akcji charytatywnej, to staram się w niej uczestniczyć. W pewnym sensie robię to dla samego siebie – pomaganie innym sprawia przyjemność, wystarczy spróbować. Ponadto przecież nie wymaga to nadludzkiego wysiłku, to tylko prosty odruch serca.

Jakie są Pana najbliższe plany zawodowe?

Dla mnie największym wydarzeniem tego roku są rozpoczynające się 5 sierpnia Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Będę miał przyjemność po raz kolejny być jednym z gospodarzy Studia Olimpijskiego w Warszawie. To będzie naprawdę pracowity okres, ale dziennikarz sportowy, podobnie jak sportowiec, czeka na to wydarzenie 4 lata. To ogromna satysfakcja, że możemy uczestniczyć w największej imprezie sportowej i cieszyć się sportem w jego wszystkich wymiarach i to w ponad 40 różnych dyscyplinach.

Czy aktywność sportowa wpłynęła w jakiś sposób na Pana podejście do finansów?

Jestem osobą, która stara się żyć bezpiecznie, to znaczy myśleć o swojej rodzinie i o tym, aby zagwarantować jej stabilność finansową. Moja żona żartuje, że jestem księgowym, ponieważ od lat prowadzę naszą domową „buchalterię”. Fakt, że często wyjeżdżam sprawia, że czuję potrzebę zabezpieczenia finansowego, żeby nic nie zaprzątało mojej głowy. Również podczas treningu ważne jest, żeby skupić się na tym, co kochamy robić, zamiast rozpraszać myśli finansową stroną naszego życia. Nie jest to proste, ale warto próbować. Instrumentów finansowych mogących zagwarantować bezpieczną przyszłość nam i naszym dzieciom jest dzisiaj wiele. Staram się z nich korzystać.

Czytaj także:

Wspólnie można zrobić coś naprawdę dobrego. Rozmowa z Karoliną Gorczycą

Za nami niezwykły Bieg Powstania Warszawskiego

loaderek.gifoverlay.png