2016.08.24

Wierzę w synergię sportu i technologii. Rozmowa z Arturem Partyką

Rok temu Łódź uczestniczyła w 1. PKO Biegu Charytatywnym. Miał pan okazję poprowadzić tę imprezę. Czego możemy spodziewać się w tym roku?

Artur Partyka

Przede wszystkim chciałbym zachęcić wszystkich Łodzian do udziału w tej akcji. Rok temu bardzo szybko udało nam się zapełnić listę uczestników i wierzę, że tym razem też się uda. Ponieważ jestem z Łodzią osobiście związany, to liczę też na to, że wypadniemy dobrze na tle pozostałych miast. Chciałbym także, aby nie zawiodła pogoda. Będą emocje, mnóstwo atrakcji związanych z bieganiem oraz miasteczko lekkoatletyczne dla dzieciaków. Wszyscy zawodnicy mogą na czas biegu oddać swoje pociechy w ręce naszych trenerów mając pewność, że dzieci będą się dobrze bawiły.

Co było największym wyzwaniem dla koordynatorów akcji rok temu?

Musieliśmy zsynchronizować start wszystkich biegów punktualnie na konkretną godzinę. W 12 miastach w tym samym czasie rozdaliśmy pakiety startowe, skoordynowaliśmy czas na rozgrzewkę, a później daliśmy sygnał startu do rozpoczęcia biegów. Nie było to łatwe, ale bardzo miło wspominam prowadzenie imprezy. Na bieżąco otrzymywaliśmy informacje od innych miast dot. wyników i przekazywaliśmy je na swoich stadionach. Dzięki temu emocje były jeszcze większe, a w sportowcach rozbudzał się zmysł rywalizacji. Naszą rolą było również udzielanie rad startującym zawodnikom.

Jakie to były rady?

Od wielu lat bieganie staje się w Polsce coraz bardziej popularne, do czego swoją cegiełkę dokładał już wielokrotnie PKO Bank Polski. Dlatego wielu zawodników potrafi profesjonalnie przygotować się do startu i nie jest to dla nich pierwszy bieg. W udzielaniu rad musimy być perfekcyjni, ponieważ mamy do czynienia z amatorami, którzy jednak wiele trenują i wiedzą dużo na temat techniki biegania. Ja również miałem okazję nabyć sporo wiedzy na temat biegów na długie dystanse. Podczas imprezy znalazło się też sporo osób, które chciały po prostu porozmawiać o mojej karierze sportowej i wspomnieniach związanych z tamtym okresem mojego życia.

Które z tych wspomnień są Panu najbliższe?

Chyba dla każdego sportowca najmilszym wspomnieniem są medale olimpijskie. Dwa razy miałem okazję stanąć na podium – w Barcelonie w 1992 r. i w Atlancie w 1996 r. Do nich wracam najchętniej. Kolejnym miłym wspomnieniem są osiągnięte rekordy, łącznie z tym, który nadal jest aktualnym rekordem Polski w skoku wzwyż. Mam cichą nadzieję, że wkrótce uda się go przebić moim następcom.
Czy widzi Pan młodych, zdolnych, polskich sportowców, którzy mogą aspirować do tego wyczynu?
Myślałem, że rekord zostanie poprawiony już w latach 2010-2012. Mógł tego dokonać na przykład Sylwester Bednarek, ale na drodze stanęła mu kontuzja. Dopiero teraz powraca do dyspozycji zdrowotnej. Trzymam za niego kciuki. Był na Igrzyskach w Rio i jeszcze co najmniej kilka lat kariery przed nim. Niedawno na łódzkim Stadionie Lekkoatletycznym, gdzie będziemy biegać charytatywnie, młodziutki zawodnik Bartosz Kowalski przebił dotychczasowy rekord Polski w swojej kategorii wiekowej. Jestem dobrej myśli i wierzę, że po tych wielu chudych dla mojej konkurencji latach nadszedł pewien okres stabilizacji i do Igrzysk w Tokio będziemy mieć nowy rekord.

Podobnie jak wielu innych sportowców, miał Pan wytyczoną życiową ścieżkę w kierunku sportowej kariery wcześnie, już od czwartej klasy szkoły podstawowej. Czy po latach nie żałuje Pan, że zamiast beztroskiego dzieciństwa miał Pan dni wypełnione treningami?

Wbrew pozorom, trenując intensywnie, nigdy nie byłem oderwany od rzeczywistości i normalnego życia. Chodziłem do zwykłej szkoły, moje życie wypełniały mi obowiązki. Myślę, że jest to droga do mądrego sukcesu, aby nie alienować młodych sportowców ze społeczności, w której funkcjonują. Po pierwsze nic w ten sposób nie straciłem, a po drugie zyskałem bardzo wiele. Zwiedziłem mnóstwo ciekawych miejsc, a bez sportu na pewno nie mógłbym zobaczyć tych wszystkich pięknych zakątków świata. Sześciokrotnie odwiedziłem Japonię i mam dzięki tym podróżom niezapomniane wspomnienia. Sport dał mi również mnóstwo długotrwałych więzi i kontaktów, które zaowocowały po latach.

Jak obecnie zachęcać młodych do aktywnego trybu życia, gdy na wyciągnięcie ręki jest tyle biernych technologicznych rozrywek?

Wierzę w synergię i w to, że z technologią nie należy walczyć, lecz ją wykorzystywać. Branża bankowa wprowadzając elektroniczne, szybkie rozwiązania płatnicze wyszła naprzeciw rozwojowi społeczeństwa. Podobnie jest ze sportem. Takie aplikacje, jak na przykład Endomondo, są świetnym wsparciem dla popularyzacji ruchu.

Łódź, w której jest Pan ambasadorem PKO Biegu Charytatywnego to Pana rodzinne miasto. Czy dostrzega Pan wzrost zainteresowania sportem wśród mieszkańców Łodzi?

Tak, zdecydowanie. Ostatnio rozmawialiśmy z Sebastianem Chmarą, porównując swoje wspomnienia z lat 90. z tym, co widzimy obecnie. Dwadzieścia lat temu na ulicach biegały tylko osoby zawodowo uprawiające sport, nie było osób traktujących biegania jako hobby. W latach 90., kiedy biegałem w pobliskim lasku dla rozgrzewki, w zasadzie nie spotykałem na drodze nikogo. Coś zmieniło się w XXI wieku, ale początkowo nie było wielu biegaczy. Ostatnie kilka lat pokazało, że nie tylko biegamy, ale podejmujemy też inne aktywności: jeździmy na rowerach, chodzimy na spacery, uprawiamy nordic walking. Również Łódź stała się mocno rozkręconym, rozruszanym miastem.

A czy dla Pana sport jest wciąż ważnym elementem życia?

Staram się angażować w większość sportowych akcji, które odbywają się w Łodzi, także na poziomie wyczynowym. Na co dzień komentuję też wydarzenia lekkoatletyczne w telewizji. Staram się nie zaniedbywać też formy, mimo częstych wyjazdów i konieczności pracy w niestandardowym wymiarze godzin. Oprócz biegania i roweru, bardzo lubię jeździć na rolkach.

Czy Pana życie zawodowe wiąże się z możliwościami oszczędzania?

Tak, chociaż wybranie odpowiedniej formy lokowania pieniędzy jest niemałym wyzwaniem. Obecnie staram się inwestować w obligacje, czasami ciekawym rozwiązaniem okazuje się giełda. Nasza gospodarka wciąż rozwija się dynamicznie i ciągle można znaleźć spółki, w które warto zainwestować. W okresie deflacyjnym, kiedy depozyty są na niewysokim poziomie, warto szukać takich alternatyw, chociaż nie jest to łatwe.

Czytaj także:

Oszczędzanie i sport mają wiele wspólnego. Rozmowa z Pawłem Januszewskim

Każdy z nas ma potrzebę, aby coś od siebie dać. Rozmowa z Sebastianem Chmarą

loaderek.gifoverlay.png