Szkolne imprezy - okazja do dobrej zabawy i… dodatkowego zarobku

Połączenie przyjemnego z pożytecznym niestety nie zawsze jest sprawą łatwą. Taka kombinacja jest często trudna do zrealizowania, choć w wielu sytuacjach po prostu nie widzimy możliwości, które przed nami stoją. A przecież to okazja czyni… przedsiębiorcę.

Jaki jest główny cel chodzenia do szkoły, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Lekcje, przerwy, prace domowe… Wszystko działa jak w zegarku. Dopiero gdzieś na końcu tego łańcuszka są wydarzenia specjalne, które raz na jakiś czas przełamują szkolną rutynę. Dyskoteki (z tą najważniejszą, studniówką, na czele), rozmaite akademie "ku czci", zawody sportowe - swoiste "wentyle bezpieczeństwa" szkolnego ładu. To przede wszystkim okazje do dobrej zabawy i zapomnienia na chwilę o codziennych obowiązkach, z którymi wiąże się szkoła. Mało kto dostrzega drzemiący w nich potencjał finansowy.

Co z tą przedsiębiorczością?

A kto powiedział, że na szkolnej imprezie nie można zarobić? Nie mówimy tu oczywiście o zyskach pokroju tych, jakie płyną z organizacji imprez masowych, jak koncerty czy wydarzenia sportowe, niemniej kreatywne podejście do tematu szkolnej dyskoteki może sprawić, że zarobimy akurat tyle, żeby starczyło na bilet wstępu na festiwal czy mecz. Gra jest więc chyba warta świeczki.

• Wbrew pozorom szkolne zabawy i te naprawdę duże imprezy sporo łączy. Każde tego typu wydarzenie, niezależnie od skali, ktoś musi przecież zorganizować.

W gimnazjach czy liceach najczęściej zajmują się tym samorządy szkolne. I najczęściej robią to na zasadzie wolontariatu. Ewentualną "zapłatą" może być co najwyżej podwyższona ocena z zachowania. Z jednej strony nie ma w tym nic niezwykłego - trudno wymagać od dyrekcji szkoły, żeby płaciła uczniom za zorganizowanie wydarzenia przeznaczonego dla nich samych. Poza tym, niezwykle cenne jest już samo doświadczenie zebrane przy takiej okazji. Jest jednak też druga strona medalu - każda impreza składa się z kilku elementów (oprawa muzyczna, ochrona, catering etc.), które mogą być potencjalnym źródłem dochodu. Może warto wyjść z inicjatywą (np. za pośrednictwem samorządu) i zaproponować dyrekcji szkoły, że za w pełni przygotowaną i przeprowadzoną dyskotekę wprowadzi się opłaty, z których chociaż część dostaną organizatorzy? W zasadzie niczym nie ryzykujecie, a taką przedsiębiorczą postawą możecie wręcz zaplusować u nauczycieli.

Hej, hej dobry DJ

To, czego z całą pewnością nie może na zabraknąć na żadnej imprezie, to dobra muzyka. Oczywiście, może być "puszczana" z komputera, jednak rasowa zabawa nie może obejść się bez dobrego DJ - wodzireja, który będzie potrafił wczuć się w klimat uczestników imprezy i umiejętnie ją rozkręcić. A kto może lepiej znać gusta imprezowiczów niż ktoś z tej grupy? W każdej szkole z pewnością znajdzie się osoba z zacięciem didżejskim, która będzie mogła zająć się oprawą muzyczną imprezy. I, podobnie jak w przypadku organizatorów, otrzymać za to wynagrodzenie.

Impreza ze smakiem

Skądś siły na harce na parkiecie trzeba brać. Dlatego oprócz muzyki, niezbędnym elementem każdej imprezy, nieważne szkolnej czy nie, jest dobre jedzenie i picie. A to stwarza kolejną opcję zarobienia dodatkowych pieniędzy. Raczej nie powinniśmy mieć problemów z dogadaniem się z organizatorami imprezy tak, żebyśmy mogli na niej sprzedawać ciasta czy kanapki domowej roboty. Aby i wilk był syty i owca cała, wystarczy tylko wygospodarować odpowiednie miejsce pod nasz mały biznes i z uśmiechem na ustach witać złaknionych imprezowiczów.

Kiermasze i pikniki

Poza typowo tanecznymi imprezami, szkoły często organizują różne wydarzenia tematyczne, np. promujące kulturę różnych regionów. A jeśli tego nie robią, bądźmy proaktywni i zaproponujmy, że możemy taki "dzień europejski" zorganizować. Tym samym sami stwarzamy sobie okazję do zarobienia dodatkowych pieniędzy, np. poprzez sprzedaż dań związanych z danym krajem.

Szkoła nierozerwalnie wiąże się z nauką i książkami, co również możemy wykorzystać dla celów zarobkowych - urządźmy w szkole kiermasz używanych podręczników, na którym będziemy mogli sprzedać swoje stare książki albo wymienić się z innymi osobami na potrzebne nam pozycje.

Ach, te formalności!

Jak więc widzicie, choć w wydarzeniach organizowanych w szkole (lub przez nią) na pierwszy rzut oka nie ma zbyt dużego potencjału ekonomicznego, przy odrobinie starań również one mogą stać się okazją do dodatkowego zarobku. Częściowym wyjaśnieniem tego, czemu okazja ta zazwyczaj nie jest wykorzystywana, są… podatki - jedna z dwóch rzeczy (obok śmierci), które według Benjamina Franklina są pewne na tym świecie. Okazuje się bowiem, że zgodnie z polskim prawem nawet w przypadku niskich kwot - do 200 zł - część pieniędzy trzeba oddać fiskusowi (konkretnie: 18-procentowy zryczałtowany podatek dochodowy). No, ale nikt nie mówił, że zarabianie pieniędzy jest lekkie, łatwe i przyjemne. Im wcześniej zaczniemy się do tego przyzwyczajać, tym lepiej na tym wyjdziemy!

Aleksandra Chacińska