2016.05.04

"Pory roku" Haydna w Filharmonii Narodowej

Na koniec miesiąca warszawska Filharmonia przygotowała dla melomanów ambitne przedsięwzięcie. Na dwóch koncertach - 29 i 30 kwietnia - mogliśmy usłyszeć Orkiestrę i Chór Filharmonii Narodowej pod batutą Martina Haselböcka, międzynarodową trójkę znakomitych solistów i dzieło rzadko obecne na scenach muzycznych - oratorium Pory roku Josepha Haydna.

Martin Haselboeck, źródło: www.haselboeck.org
Martin Haselböck. Fot. haselboeck.org

Joseph Haydn - jeden z trzech tzw. klasyków wiedeńskich - ma prawdziwego pecha. Ale któż by go nie miał w takim gronie! Pozostali klasycy to przecież Mozart i Beethoven! Wiadomo - Mozart, jeden z największych geniuszy muzycznych wszech czasów, młodo zmarły i pochowany w bezimiennym grobie - postać niezwykle malownicza z piętnem tragedii. A Beethoven? Postać monumentalna i posępna, kompozytor tworzący nawet jako kompletnie głuchy - pierwsze takty V Symfonii zna nawet dziecko! Czy w takim gronie można się wybić? W dodatku Haydn nie był w żadnym razie postacią tragiczną i zdecydowanie nie nadawałby się na bohatera trzymającego w napięciu thrillera. Żył i pracował na dworze księcia Esterhazego w Eisenstadt, a z powodu ojcowskiego stosunku do muzyków orkiestry książęcej, którą kierował, nosił przydomek "Papa". Przyznać trzeba, że to image zdecydowanie różny o wizerunku posępnego bądź tragicznego geniusza. W cieniu pozostaje również twórczość "Papy", choć była ona równie bogata i wybitna, co spuścizna pozostałych klasyków. Jest jednak dziedzina, w której Haydn się wyróżnił - to oratoria.

Oratorium to forma muzyczna, której niedościgłymi twórcami byli kompozytorzy baroku. Przede wszystkim Georg Friedrich Haendel. W czasach Haydna - już zdecydowanie przebrzmiała. Jednak kiedy w latach 90-tych XVIII wieku losy zawiodły Haydna do Londynu, zetknął się tam z wciąż żywą i obecną twórczością oratoryjną wielkiego poprzednika. Prawdopodobnie miał okazję usłyszeć któreś z oratoriów Haendla - Izrael w Egipcie, a może Mesjasza? Te dzieła wywarły na dojrzałym już wówczas artyście takie wrażenie, że postanowił sam zmierzyć się z tą wymagającą formą muzyczną. Tak powstały najsłynniejsze dzieła Haydna: oratoria Stworzenie świata i Pory roku.

Pory roku to mniej znane z dzieł Haydna, choć nie mniej znakomite niż Stworzenie świata. Daje zarówno muzykom, jak i śpiewakom ogromne pole do interpretacji. W czterech częściach noszących miana kolejnych pór roku - Wiosna, Lato, Jesień i Zima - uczestniczymy w codziennych i zdawałoby się banalnych czynnościach dla tych pór typowych. Jednak ich muzyczna ilustracja jest niezapomniana. I dotyczy to zarówno zdarzeń dramatycznych: scena letniej burzy pełnej grzmotów i wycia wiatru czy jesienne polowanie, któremu towarzyszą myśliwi z rogami, jak i tych radosnych - jesienne winobranie i suto zakrapiana winem wiejska zabawa czy zimowa scena spotkania "prząśniczek", śpiewających i żartujących przy swoich kołowrotkach. Są też fragmenty czysto liryczne, jak np. piękny duet miłosny w Jesieni. Nie przypadkiem partyturę Haydna określa się często mianem "malarstwa dźwiękowego"! Całość wieńczy moralizatorski finał, w którym kompozytor chwali życie cnotliwe i bogobojne, nadając całemu dziełu wymiar eschatologiczny.

Chór Filharmonii Narodowej, źródło: filharmonia.pl (fot. DG Art Projects)
Chór Filharmonii Narodowej. Fot. filharmonia.pl / DG Art Projects

Wystawienie oratorium jest pod każdym względem zadaniem trudnym - przede wszystkim wymaga ogromnej obsady. Na scenie Filharmonii Narodowej obecna była cała Orkiestra i Chór w pełnym składzie. Partie solowe to również zadanie na miarę roli operowej - tym razem zaproszono trójkę znanych śpiewaków. Przede wszystkim Karina Gauvin - kanadyjska sopranistka, znana nie tylko z kryształowego głosu, ale również z emocjonalnych i poruszających interpretacji, głównie barokowych. Obok niej norweski tenor - Magnus Staveland i duński baryton Johannes Weisser - obaj znani i uznani na scenach muzycznych. Ciekawostką była też obecność towarzyszącego recytatywom historycznego fortepianu - kopii instrumentu J.A. Steina z 1788 roku - przy którym zasiadał Marek Toporowski. No i przede wszystkim prowadzący całe to ogromne przedsięwzięcie - Martin Haselböck - austriacki dyrygent i organista, od lat obecny na największych scenach muzycznych Europy, laureat wielu muzycznych nagród, interpretator dzieł zarówno historycznych, jak i całkiem współczesnych. Nad wymagającą materią gigantycznego dzieła Haydna panował perfekcyjnie, przeprowadzając cały ogromny zespół przez trzygodzinny występ bezbłędnie i dając publiczności niezapomniane widowisko.

Iwona Ramotowska
dolce-tormento.blogspot.com
dolcetormento.pl

  • PKO Bank Polski jest strategicznym mecenasem Filharmonii Narodowej w Warszawie i wspiera program artystyczny tej instytucji w sezonie artystycznym 2015/2016.

Czytaj także:

"Flauto veneziano" w Filharmonii Narodowej

Po prostu... Filharmonia!

PKO Bank Polski z teatrem nie tylko od święta

loaderek.gifoverlay.png