2014.10.14

Świnka skarbonka 2.0.

Rozmowa ze Zbigniewem Jagiełłą, prezesem Zarządu PKO Banku Polskiego, o bankowości dla dzieci.

Zbigniew Jagiełło - Prezes PKO Banku Polskiego

Od wielu miesięcy sukcesywnie wprowadzacie nowoczesne produkty dla dzieci i młodzieży, bo czym skorupka za młodu nasiąknie...?

Jesteśmy obecni w każdym segmencie wiekowym, oferując klientom produkty na każdym etapie ich życia. Inwestujemy w przyszłość, patrząc długoterminowo – jak mówi stare porzekadło „najpierw trzeba zasiać, żeby potem zebrać plony”. Nie zawsze tak było w banku, dlatego postanowiłem to zmienić. Na początku, 5 lat temu, odkryliśmy skarb pokryty patyną, czyli Szkolne Kasy Oszczędności.

Dlaczego po ten „skarb” nie ma zaciętej gonitwy innych banków?

Nie mamy monopolu na SKO, ale mamy długą tradycję. Współpraca ze szkołami od dziesięcioleci przynosi korzyści obu stronom.

Jak długą tradycję mają Szkolne Kasy Oszczędności?

Pojawiły się przed II wojną światową. Przetrwały do XXI wieku w swojej tradycyjnej formie – papierowych książeczek. Tymczasem świat się zmienił, pojawiły się nowe technologie. Postanowiliśmy więc przenieść SKO do internetu. Efekt? Co trzecia szkoła podstawowa, w której działa SKO i 160 000 młodych ludzi oszczędzających w programie. Pracując nad rewitalizacją kas zauważyliśmy też lukę, którą postanowiliśmy zagospodarować: są szkoły, w których SKO nie działa; jedni rodzice wolą mieć dostęp do rachunku przez okres wakacji; inni nie chcą czekać, aż dziecko osiągnie wiek szkolny, by założyć mu konto etc. Stąd narodził się pomysł stworzenia oferty PKO Junior. Przeznaczona jest dla dzieci od dnia narodzin do 13. roku życia. Młody człowiek uczy się oszczędzania przez zabawę: samodzielnie może decydować na co gromadzi środki, może również pod kontrolą rodzica dokonać przelewu lub doładować swój telefon komórkowy.

Mówi Pan „zabawy”. Ale chyba także edukacji.

Oczywiście. Dzieci uczą się tego, co muszą zrobić, żeby zaoszczędzić na swoją wymarzoną rzecz. Widzą dzięki temu, ile trzeba miesięcznie odkładać, żeby uzbierać powiedzmy 100 złotych. Młody człowiek w ten sposób oswaja się z tym, co czeka go w przyszłości. PKO Junior jest jedynym w Polsce, a prawdopodobnie również na świecie, serwisem bankowości internetowej dla najmłodszych, będącym także kompleksowym programem edukacji finansowej. W tej chwili oszczędza z nami prawie 6 proc. wszystkich dzieci do 13. roku życia w Polsce. Najwięcej kont dla najmłodszych założono w województwach śląskim, mazowieckim i wielkopolskim.

Jakie dane o skłonnościach najmłodszych klientów do oszczędzania zebraliście?

Nie sądzę, żeby się wiele zmieniło w tej kwestii od czasu, gdy sam byłem dzieckiem. Tak jak wówczas, i dziś nasze pociechy gromadzą środki otrzymywane od rodziny albo starają się samemu na nie zapracować. Ja od najmłodszych lat pracowałem i oszczędzałem, by kupić piłkę, rower. Dążeniem był wymarzony zakup - im szybciej, tym lepiej. To dorośli oszczędzają, mając na względzie długofalowe cele, którymi są edukacja dzieci, mieszkanie czy emerytura.

Czy to z Waszego punktu widzenia jest działanie misyjne: zastępujemy szkołę w edukacji finansowej?

Młodego człowieka kształtują trzy środowiska: rodzina, szkoła i rówieśnicy/podwórko. Nie uzurpujemy sobie prawa, żeby kogoś z nich zastąpić. Dostarczamy pewnego rodzaju wartość, którą można wykorzystać w domu czy w szkole. Mamy nadzieję, że nasza oferta jest czymś, czym młody człowiek może się pochwalić w swojej grupie. Może w pozytywny sposób zarażać rówieśników, np. grając w interaktywne gry rozwijające ich umiejętności.

Mówiąc o pieniądzach i edukacji finansowej nie można zapomnieć o kwestiach bezpieczeństwa związanych z ich utratą np. w wyniku kradzieży karty płatniczej.

Kiedyś ryzyko wiązało się wyłącznie z posiadaniem przy sobie znacznej gotówki. Dziś trzeba też pamiętać o środkach ostrożności, korzystając z bankowości internetowej: chronić dane dostępu do konta, ustawiać na odpowiednim poziomie limity wypłat, w przypadku utraty karty - niezwłocznie ją zablokować. Młodzi ludzie, wchodząc w dorosłość, już znają te zasady. Zagrożenia się zmieniają, ale troska o bezpieczeństwo musi pozostać taka sama.

Ilu pracowników ma PKO Bank Polski?

Po przejęciu spółek Nordea liczba pracowników w naszej grupie kapitałowej sięga niemal 30 tys. osób.

Jak sprawić, żeby instytucja tak duża i z tak długą tradycją pozostała innowacyjna?

Innowacyjność to sposób myślenia, nieustanne, ewolucyjne i konsekwentne doskonalenie w kolejnych obszarach. W naszym banku jeden zespół zbiera pomysły, analizuje je i rekomenduje wdrożenie, ale cała organizacja pracuje nad tym, by się rozwijać. I co ważne, obce nam jest podejście, że jedno cudowne zdarzenie odmieni wszystko. To tak jakby nic nie robić i tylko grać w totolotka.

Są przykłady firm, w których jeden produkt zmienił ich los.

Zgoda. Ale w bankowości nie ma patentów. Nowa oferta może być łatwo skopiowana. Dlatego trwałą przewagę konkurencyjną można zdobyć, wdrażając określone rozwiązania szybciej, efektywniej, na większą skalę. Zdolność organizacji do adaptowania się do rzeczywistości to część kultury organizacyjnej. Sądzę, że potrzebujemy w PKO kilku lat, aby to osiągnąć w pełni.

Wracając do najmłodszych klientów. Czy wiecie, jakimi środkami dysponują, ile oszczędzili? Jakieś porównanie z innymi krajami? Oczywiście biorąc pod uwagę różnice zarobków między Polską a na przykład Niemcami.

Zawsze się uśmiecham, gdy Polacy chcą, żeby u nas było tak jak w Niemczech. Oczywiście warto mieć takie aspiracje, ale jesteśmy dużo biedniejszym społeczeństwem, z akcentem na dużo. Nie porównujemy się z Czechami, Węgrami.

Trudno wzdychać, że chciałoby się żyć jak czeski emeryt.

Zrobiliśmy porównanie PKB Polski, Portugalii, Czech i Hiszpanii przed 1939 rokiem, w 1989 roku i obecnie. Widać, że wychodząc z porównywalnego poziomu my dogoniliśmy dziś Portugalię, natomiast Czesi stracili sporo do Hiszpanii. Lepiej wykorzystujemy swój czas. W Polsce, z wielu powodów, na razie nie może być tak jak w Niemczech. Naszym zadaniem nie powinno być rozliczanie ostatnich 25 lat, ale zastanowienie się, co możemy zrobić, aby w kolejnym ćwierćwieczu dogonić kraje Europy Zachodniej. Wracając do pytania o oszczędności dzieci, to od wprowadzenia do oferty w lipcu ub. roku do września tego roku w ramach PKO Junior Bank najmłodsi zgromadzili łącznie prawie 300 mln zł.

Teraz wszyscy chcą być innowacyjni, chcą też być mobilni. Dużo mówi się też o płatnościach mobilnych. Co w tym zakresie robi PKO?

Dla mnie ważne w kontekście innowacyjności są dwa słowa: adaptacja i standaryzacja. Idziemy w obu tych kierunkach. Naszej aplikacji IKO używa już 200 tys. klientów. Chcemy, by na jej podstawie powstał powszechny rynkowy standard płatności mobilnych. Spółka Polski Standard Płatności oczekuje tylko na zgodę NBP, potem ruszą prace zmierzające do startu systemu w kolejnych bankach. Pamięta Pan kasety VHS, prawda?

Oczywiście.

Kiedyś był standard VHS i były inne, które rywalizowały ze sobą. Wygrał standard VHS, ponieważ był powszechny. Niekoniecznie najlepszy w sensie jakości obrazu, ale dostępny w każdej wypożyczalni.

Rozumiem, że nie zmierza Pan do tego, że nie jesteście najlepsi...

Chcę podkreślić, że wyścig w płatnościach mobilnych wygra ten system, który będzie powszechny, a niekoniecznie najbardziej wyrafinowany technologicznie. Jeśli ludzie będą chcieli używać czegoś innego, to nie ma co się na rzeczywistość obrażać, tylko ją zaakceptować. Jestem przeciwnikiem twierdzenia, że jeżeli rzeczywistość nie zgadza się z teorią, tym gorzej dla rzeczywistości. Konkurencję wygra ten, kto jest elastyczny, adaptuje się. Wszystkim nam tego życzę.

Anna Kowalczyk,
Tomasz Machała
www.natemat.pl

Czytaj także:

Mikroekonomia w maksiwymiarze

Bankowość dla najmłodszych

loaderek.gifoverlay.png