2015.08.21

Jak (nie) rozmawiać z dziećmi o pieniądzach

Zakładając, że „gentlemeni o pieniądzach nie rozmawiają”, a finanse to świat dorosłych i z czasem dziecko je zrozumie, narażamy je na więcej strat niż korzyści. Podobnie jak zasad savoir-vivre’u przy stole, tak skutecznego gospodarowania pieniędzmi można dzieci nauczyć, dając im odpowiedni przykład, i rozmawiając na ten temat.

Jak (nie) rozmawiać z dziećmi o pieniądzach

Dzieci są świetnymi obserwatorami i słuchaczami – szybko wychwytują zakazane słowa, pierwsze wytkną hipokryzję dorosłemu. Dlatego tworzenie tematów tabu lub odpowiadzi w stylu „porozmawiamy, jak będziesz starszy” zbywają pytania dzieci, ale nie ich ciekawość czy spostrzegawczość. Jeżeli nie otrzymają odpowiedzi od rodziców, znajdą je w innych źródłach.

Zazwyczaj dzieci mają o wiele większą wiedzę niż nam się wydaje, a to czego im brakuje, to punktu odniesienia. Dlatego rolą rozmowy z dziećmi jest stworzenie przestrzeni, w której ich wiedza nabierze znaczenia.

Dobry i zły glina

Zanim rozpoczniemy rozmowę z dzieckiem, warto zastanowić się nad własnym podejściem do pieniędzy. Świadomość tego, jak postrzegamy pieniądz i jakie mamy w stosunku do niego postawy umożliwia racjonalne przemyślenie treści, które chcemy dziecku przekazać. Może się okazać, że sami wykazujemy nieadekwatne podejście, np. twierdzimy, że to wstyd pytać się o premię czy podwyżkę, a równocześnie zwracamy uwagę na osoby przedsiębiorcze, komentując „ten do czegoś dojdzie, jest odważny…”. W takich sprzecznych sytuacjach warto przemyśleć, co chcemy dziecku przekazać albo jak możemy nauczyć je tego, czego sami nie potrafimy. Tak zaczyna się wspólna podróż przez świat finansów, z której skorzystać może nie tylko dziecko, ale też rodzic.

Ustalenie tego, co chcemy przekazać dziecku na temat pieniędzy, jest połową sukcesu. Drugą połowę musimy wypracować z partnerem. Jeżeli mama próbuje uzmysłowić dziecku jak ważne jest oszczędzanie, a tata wyznaje zasadę carpe diem i nie patrzy w sklepie na ceny, edukacja finansowa jest tylko mrzonką. Podobnie jak w przypadku wprowadzenia zasad czy utrzymania dyscypliny, tak i w obszarze edukacji partnerzy muszą grać w jednej drużynie. Trzeba uważać na wchodzenie w gry z partnerem – jeżeli mama z przytoczonego przykładu pilnuje, aby dziecko nie wydawało kieszonkowego na zbędne rzeczy, tata nie powinien mu ich kupować „na pocieszenie”, żeby być tym bardziej lubianym rodzicem. Zabawa w dobrego i złego glinę może i skutkuje w przypadku kryminalnych zagadek, ale nie w sytuacji, gdy chcemy czegoś nauczyć dzieci.

O czym rozmawiać?

Po co są pieniądze? Czy my jesteśmy bogaci? Czemu musimy oszczędzać? Najczęściej pytania maluchów same napędzają tematy do rozmów. Można na nie czekać i kiedy już padną, szyć odpowiedź na bieżąco, albo wcześniej przygotować się do dyskusji na temach finansów , biorąc pod uwagę kilka obszarów.

Obszar pierwszy – wydawanie i oszczędzanie. To jest tematyka, którą zazwyczaj najszybciej wprowadzamy, mówiąc na zakupach „tego nie możemy kupić, bo jest za drogie”. Sformułowanie „za drogie” jest dla dzieci dość abstrakcyjne, maluchy zazwyczaj nie mają punktu odniesienia w stosunku do cen, w ich rozumieniu nowa gra na PlayStation i książeczka są warte tyle samo, bo np. mają podobną wielkość. Dlatego przy okazji zakupów możemy dziecku pokazywać ceny przy produktach, tłumaczyć, że wyższa cyferka oznacza wyższą cenę i czasami czegoś już nie można kupić, bo to przekracza domowy budżet. Warto w tym miejscu tłumaczyć, co to jest budżet, skąd rodzice mają pieniądze i dlaczego nie można ich do woli wyciągać z bankomatu.

Obszar drugi – biedni i bogaci. Kiedy ktoś jest bogaty? Czy biedny znaczy gorszy? To temat, który rodzice samodzielnie mogą poruszyć z dzieckiem przy okazji zabawy, oglądania bajki czy gry w monopol. Jako że posiadanie pieniędzy często przekłada się na społeczne postrzeganie drugiej osoby, warto wytłumaczyć dziecku, że grubość portfela nie równa się wartości człowieka i nie można inaczej traktować kogoś, kto jest mniej zamożny. Żeby uzmysłowić dziecku znaczenie pieniądza, dobrze sprawdza się opowiadanie bajek czy przypowiastek. Maluchowi łatwiej jest zrozumieć i zapamiętać treść bajki niż zasady powtarzane przez dorosłego.

Obszar trzeci – konto, bankomat i karta kredytowa, czyli o co chodzi w dzisiejszym świecie finansów. Dla nas, dorosłych, pojęcia takie jak karta kredytowa czy pożyczka są czymś normalnym, dla rosnącego malucha to jeszcze abstrakcja. Warto o tym pamiętać i przy okazji np. płacenia za zakupy, wytłumaczyć dziecku, że przytykanie karty do czytnika to nadal płacenie pieniędzmi, tylko że w formie wirtualnej. Dzieci, nie widząc przekazywania pieniędzy w postaci monet czy banknotów, są w stanie przypisać kartom inne, „magiczne” znaczenie. A wtedy na stwierdzenie rodziców „nie mamy na to pieniędzy”, mogą odpowiedzieć zgodnie ze swoją logiką „to co, wystarczy przyłożyć tę plastikową kartę.”

Jak rozmawiać?

Same słowa to tylko część przekazu. Możemy w kółko powtarzać „wcale się nie denerwuję!”, a i tak nikt nam nie uwierzy, dopóki nie przestaniemy z wypiekami na twarzy uderzać ręką w stół. Nasz ton głosu i mowa ciała komunikuje czasami o wiele więcej niż słowa, szczególnie w przypadku komunikatów niespójnych. Dla przykładu, jeżeli mówimy, że „pieniądze szczęścia nie dają”, a z drugiej strony martwimy się ratą kredytową czy brakiem środków na wakacyjny wyjazd, nie łudźmy się, że dziecko tego nie zauważy. Dlatego należy świadomie prowadzić rozmowę z dzieckiem i zwracać uwagę na sygnały niewerbalne, które wysyłamy. Jeżeli powtarzamy, że nie kupimy nowej zabawki, bo jest za droga, ale robimy to bez przekonania i ze zmęczeniem w głosie, dziecko nie czuje stanowczości, więc może podejmować kolejne próby przekonania rodzica. Grymasy, niepewność w głosie czy napięcie ciała to sygnały, które dzieci łatwo zauważają, warto więc popracować również nad nimi, nie tylko nad treścią przekazu.

Rozmowa z dzieckiem, świadoma i celowa, daje mu możliwość zdobycia cennych informacji i uporządkowania tego, co już wie. Dlatego warto rozmawiać o finansach i poruszać różne ich aspekty. Dzieci są w stanie zrozumieć bardzo wiele, trzeba tylko mówić do nich jasno i szczerze.

  • Karolina OleksaKarolina Oleksa

    psycholog, absolwentka studiów licencjackich z zarządzania, realizuje doktorat z psychologii w zarządzaniu. Zawodowo trener kompetencji miękkich, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu oraz redaktor prowadząca publikacji edukacyjno-psychologicznych, w tym m.in. wiodącego czasopisma dla nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej o nazwie "Życie Szkoły".

Czytaj także:

Niedaleko pada jabłko od jabłoni, czyli jak dzieci przyjmują postawy rodziców względem wydawania pieniędzy

Pierwsze kroki oszczędzania, czyli jak wygospodarować dwa złote na lody

„Zjedz piankę, a powiem ci, czy osiągniesz sukces”, czyli o znaczeniu samokontroli w kształtowaniu przedsiębiorczości

loaderek.gifoverlay.png