2016.09.08

Recital Philippe’a Jaroussky’ego na Wratislavia Cantans

To z pewnością jedno z najbardziej spektakularnych wydarzeń tegorocznej edycji Wratislavia Cantans. Przed wrocławską, i z całą pewnością nie tylko wrocławską, publicznością wystąpił 5 września jeden z najsłynniejszych współczesnych śpiewaków operowych – francuski kontratenor Philippe Jaroussky, często opisywany wymownie: anielski głos i diabelska technika.

Philippe Jaroussky

Tegoroczny Festiwal Wratislavia dopiero się rozkręca. Po dwóch koncertach wprowadzających, na których grano Szostakowicza i Beethovena, na Sali Głównej zagościł artysta, którego głos i repertuar predestynował raczej do występu w niewielkiej, kameralnej auli. A jednak największa sala koncertowa Narodowego Forum Muzyki pękała w szwach. I nie bez powodu.

Jaroussky to fenomen. Swoją błyskotliwą karierę rozpoczął nieco ponad dziesięć lat temu i od razu zawojował sceny, zgarniając prestiżowe nagrody i tytuły (Révélation artyste lirique 2004, Artiste lyrique de l’année 2007 i 2010, Echo Klassik 2008 i 2009). Młody i przystojny mężczyzna śpiewający bez wysiłku najczystszym sopranem zwrócił na siebie baczną uwagę zarówno publiczności, jak i krytyki. Dysponował nie tylko niebywałą skalą, szczególnie pięknie brzmiącą na najwyższych rejestrach, lecz również perfekcyjną techniką śpiewu, przywodzącą na myśl możliwości i umiejętności legendarnych barokowych artystów. To jego „anielski” głos i sceniczna charyzma wywołały swoistą modę na śpiew kontratenorowy, a publiczność przyjmowała każdy występ Francuza z żywiołowym entuzjazmem, jakiego mogłyby mu zazdrościć gwiazdy rocka.

W ostatnich latach na światowych scenach przybyło wielu nowych, młodych i równie znakomicie śpiewających kontratenorów, a jednak Jaroussky w oczach, a może raczej w uszach, wielu słuchaczy wciąż jest numerem jeden. Co stoi za tym fenomenem?

Przede wszystkim specyficzny i niepowtarzalny głos Francuza, który co prawda na najwyższych rejestrach nie brzmi już dziś tak czysto i lekko jak kilka lat temu, lecz wciąż jest uderzająco piękny. W śpiewie Jaroussky’ego daje się słyszeć pewien wysiłek, jednak jego czysta i jasna barwa jego mezzosopranu wciąż zachwyca w lirycznych i subtelnych w utworach.

Drugą istotną cechą artysty jest nieustanne poszukiwanie nowych dróg. Wielu zarzuca mu niemal, że „zdradza” barokowy repertuar albo podchodzi do niego zbyt lekko i niefrasobliwie, rozmieniając się w niemal popkulturowych interpretacjach szacownych arii. Od lat w jego repertuarze widoczna jest słabość do muzyki XVII wieku (tej sprzed twórczości tuzów barokowej opery – Heandla, Vivaldiego, Hassego). Muzyka wczesnego baroku jest mniej konwencjonalna i przewidywalna. Opera była wówczas świeżo powstałym gatunkiem sztuki i nie miała jeszcze narzuconych sztywnych ram. W twórczości kompozytorów XVII wieku widoczny jest element improwizacji i wyraźnie oddają oni szersze pole do popisu artystom eksperymentującym z interpretacją dawnych dzieł.

Z takim właśnie repertuarem przyjechał Jaroussky do Wrocławia, a mimo że na program składały się dzieła wielu kompozytorów, był on na tyle przemyślany i tak trafnie skomponowany, że sprawiał wrażenie spójnej i konsekwentnej całości. Kompozycje dobrano czasem na zasadzie kontrastu i dzięki temu mogliśmy usłyszeć obok siebie liryczną kantatę Rossiego (anielski głos!), a zaraz po niej brawurową arię Steffaniego (diabelska technika!). Poszczególne arie przeplatane były simfoniami i passacagliami instrumentalnymi, w których muzycy z towarzyszącego artyście zespołu Artaserse mogli popisać się techniczną biegłością i improwizacją.

No i wreszcie cecha, która dla scenicznego artysty jest nie do przecenienia – charyzma sceniczna. Jaroussky, będąc skądinąd prawdziwym idolem, jest bezpretensjonalnym i sympatycznym człowiekiem. W jego zachowaniu nie widać śladów „gwiazdorstwa” czy artystowskich póz. Ta bezpośredniość i wdzięk z jakimi zachowuje się na scenie, dzięki którym nawet wypadek z upadającymi na podłogę nutami potrafi przekształcić w dowcipną mini-scenkę, sprawiają że publiczność natychmiast go „kupuje”. I to zarówno ta znająca jego umiejętności, jak i ta całkiem świeża, odbierająca jego sztukę po raz pierwszy.

Sala Główna Narodowego Forum Muzyki dawno nie widziała takich owacji – trzy bisy, trzykrotne owacje na stojąco – występ Philippe’a Jaroussky’ego na długo pozostanie w pamięci widzów.

Iwona Ramotowska
dolce-tormento.blogspot.com
dolcetormento.pl

  • Mecenasem Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans jest PKO Bank Polski, partner strategiczny Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu

Czytaj także:

Wratislavia Cantans – Europa Cantans

Operowe premiery nowego sezonu

loaderek.gifoverlay.png