2018.08.21

Surowy profesor, zodiakalna Waga i kluczowe decyzje

21 pytań do Adama Cywki, aktora grającego główną rolę przewodnika prowadzącego bohaterów spotów reklamowych PKO Banku Polskiego od ich pomysłu do kluczowych decyzji.

Adam Cywka - aktor teatralny, telewizyjny, filmowy i dubbingowy, wychowanek Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Doktor sztuk teatralnych. Pracuje jako wykładowca na Wydziale Aktorskim we wrocławskim oddziale Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Od 1991 r. związany z Teatrem Polskim we Wrocławiu, od marca 2018 r. w zespole aktorskim Teatru Polskiego w Warszawie. Zagrał w kilkudziesięciu sztukach oraz równie dużej liczbie filmów i seriali.

Jest Pan zarówno aktorem, jak i wykładowcą. Jak łączy Pan te dwie funkcje?

Funkcje te wzajemnie się uzupełniają, ponieważ doświadczenie, które zdobywam w teatrze, mogę przekazać studentom wrocławskiego wydziału Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. Wykłady na uczelni nie są zresztą zbyt czasochłonne, chociaż w najbliższym roku akademickim może się to zmienić, bo przeprowadzam się do Warszawy, a zajęcia nadal będę prowadził we Wrocławiu.

Jakie zajęcia Pan prowadzi i jakie relacje łączą Pana ze studentami?

Od wielu lat prowadzę zajęcia na drugim roku. Przedmiot nazywa się: sceny współczesne. W jego ramach studenci pracują nad wybranymi scenami dramatów czy też dramatami z szerokiego wachlarza sztuk współczesnych. Sami je zresztą wskazują lub – jeśli nie ma propozycji – akceptują mój wybór. Ważne, aby materiał stanowił bazę do rozwoju, powiększania świadomości pracy na scenie, rozwijania umiejętności i środków aktorskich. Z opinii, które do mnie docierają, wynika, że jestem surowy, wymagający, ale cieszę się też sporym autorytetem. Mam nadzieję, że nie brzmi to zbyt snobistycznie (śmiech).

Czy wykształcił Pan już jakąś gwiazdę?

Musiałbym się skupić, bo drugich roczników wypuściłem już wiele… Trudno zresztą mówić o wykształceniu gwiazdy, bo studenci mają przed sobą jeszcze trzeci rok i rok dyplomowy. Gdybym jednak miał sobie przypomnieć jakieś nazwiska, to może Szymon Piotr Warszawski (m.in. „Bogowie” jako Andrzej Bochenek, „Belfer” jako młodszy inspektor Radosław Kędzierski, „Najlepszy” jako Paweł – przyp. red.).

Czy role przychodzą same, czy bierze Pan udział w castingach?

Musimy rozdzielić pracę w teatrze od tej poza nim. Jeśli chodzi o aktywność filmowo-serialową, to oczywiście chodzę na castingi i to po ich wygraniu otrzymałem większość ról, chociaż zdarzają mi się także bezpośrednie propozycje. W teatrze sprawa wygląda inaczej.  Repertuar ustala dyrektor artystyczny i to on obsadza aktorów we współpracy z reżyserem czy reżyserką.

Która rola była dla Pana najważniejsza czy też najtrudniejsza lub dająca największą satysfakcję?

Moją ukochaną rolą filmową – w m.in. w związku z tym, że efekt pracy całej ekipy był wspaniały – jest rola wujka Jurka w filmie „Cicha noc” w reżyserii Piotra Domalewskiego. To produkcja, która zdobyła wiele nagród na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2017 r. (w tym Złote Lwy za najlepszy film i nagrodę za najlepszą pierwszoplanową rolę męską – przyp. red.) oraz liczne nagrody Polskiej Akademii Filmowej (m.in. za najlepszy film, najlepszą główną rolę męską, najlepszą reżyserię, najlepszy scenariusz i najlepsze zdjęcia – przyp. red.). Jeśli zaś chodzi o teatr, to niedawno w Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana w Warszawie odbyła się premiera spektaklu „Król” na podstawie powieści Szczepana Twardocha, reżyserowanego przez Monikę Strzępkę, w którym gram główną rolę. To było największe wyzwanie w mojej pracy na scenie, ponieważ mój bohater jest bokserem, a to wymagało przygotowania fizycznego. Musiałem nauczyć się podstaw boksowania, jako że w trakcie spektaklu odbywa się walka bokserska. Jest oczywiście ustawiona, ale musi wyglądać profesjonalnie. Spektakl trwa 3,5 godziny, jestem niemal cały czas na scenie, więc wysiłek jest ogromny. Mamy mnóstwo świetnych recenzji, co ogromnie cieszy.

Czym zajmuje się Pan po pracy?

Odpoczywam na działce, pływam, biegam…

Czy Pana dzieci też są związane z aktorstwem?

Tak, choć każde w inny sposób. Córka, Ola, jest szefową bardzo prężnie działającej agencji aktorsko-producenckiej Jump Production. W ciągu zaledwie dwóch lat zdobyła taką markę, że chcą być pod jej skrzydłami największe nazwiska polskiego kina. W tej branży i przy silnej konkurencji wypracowanie takiej pozycji w tak krótkim czasie to ogromny sukces. Syn, Staszek, ma już za sobą kilka ról filmowych, w tym dwie główne („Królewicz Olch”, „Truskawkowe dni”). Zaczynał jako jedenastolatek i to bez żadnej rodzinnej protekcji, wygrywał po prostu castingi. Dziś ma 18 lat i konsekwentnie podąża wybraną przez siebie drogą. Jestem z dzieciaków zwyczajnie dumny.

Brał Pan udział w jednym z wrocławskich maratonów?

To prawda. Przy 40-stopniowym upale wziąłem udział w maratonie. Było to niezwykłe przeżycie, bo przygotowywałem się do niego przez kilka miesięcy pod okiem fachowców. Start dał mi ogromną satysfakcję, jedną z największych w życiu, związaną z walką ze sobą, przełamaniem słabości, osiągnięciem sukcesu. Obecnie biegam znacznie mniej i amatorsko, ale nie zerwałem z tym sportem.

Czy popularność bywa męcząca?

Z tą moją popularnością to bym nie przesadzał (śmiech). Nie rzucają się na mnie tłumy, nie wystają pod moimi oknami, więc traktuję sprawę jako element pracy, w ramach której rozdaję autografy czy robię selfie, bo zdarzają się jedne i drugie.

Czy współpraca z PKO Bankiem Polskim to pierwszy Pana udział w reklamie?

Nie, ale wcześniej robiłem to sporadycznie, chyba zaledwie dwa razy.

Czy dzisiaj dobra reklama też jest sztuką?

Jak najbardziej, zwłaszcza gdy jest zrobiona profesjonalnie, z pomysłem, błyskiem artystycznym. Wówczas ociera się o dzieło sztuki.

Jaka musi być reklama, aby przyciągała uwagę?

Z punktu widzenia odbiorcy mogę powiedzieć, że najważniejszy jest pomysł, idea. Gdy jest ciekawa, frapująca, interesująca, chwytająca, to wówczas wokół niej wszystko można stworzyć.

Skoro już o ideach mowa – kampania promocyjna PKO Banku Polskiego, w której bierze Pan udział, skupia się na kluczowych decyzjach. Czym są dla Pana kluczowe decyzje?

Niedawno musiałem taką podjąć, przenosząc się z Wrocławia do Warszawy. A skoro daję taki przykład, to kluczową decyzją jest taka, która zmienia życie moje i najbliższych w bardzo znaczący sposób, czasem wywraca je do góry nogami.

Czy w takim razie Pana zaangażowanie w projekt Banku było kluczową decyzją?

Myślę, że była to kluczowa decyzja osób, które wybrały mnie na twarz kampanii (śmiech).

Czy w życiu prywatnym stara się Pan być przewodnikiem po decyzjach – podpowiadać rozwiązania i kierować na dobre ścieżki, np. swoje dzieci?

Jestem zodiakalną Wagą, podobnie jak moja partnerka. Proszę sobie wyobrazić, ile energii zużywamy na wybranie stolika w restauracji, więc cóż dopiero mówić o kluczowych decyzjach życiowych. Żartuję oczywiście, ale prawdą jest, że na co dzień podjęcie decyzji nawet w sprawie błahostek bywa trudne. Jeśli chodzi o dzieci, to są już dorosłe i bardzo samodzielne, idą swoją drogą. Oczywiście szalenie miłe jest, gdy dziecko prosi o zdanie ojca niezależnie od wieku, bo wtedy mam możliwość podzielić się doświadczeniem i zwyczajnie pomóc, czasem w podjęciu właśnie kluczowych decyzji.

Czy bycie bohaterem kampanii wizerunkowej Banku jest dla Pana wyzwaniem zawodowym? Jak wspomina Pan pracę na planach spotów dla PKO Banku Polskiego?

Jest wyzwaniem. Po raz pierwszy, jako aktor, spotkałem się z taką dbałością o każdy, nawet najmniejszy detal i z wariantowością polegającą na odgrywaniu sceny na wiele sposobów bez specjalnego czasu na przygotowanie się. To nieco męczące, ale i rozwijające.

Czy w Pana życiu są jeszcze decyzje, które wciąż czekają za drzwiami?

Na pewno. Bez tego nie mielibyśmy w życiu celów. Jeśli jest cel, to musi być decyzja, aby go realizować. Wtedy mamy napęd.

W spocie pada zdanie „pasje to też decyzje”. Jakie są Pana pasje?

Pasja to słowo, które ma swój ciężar, to rzecz, której oddajemy się niemal totalnie. Z tej perspektywy praca jest moją pasją. Pasjonują mnie też podróże, ale ze względu na brak czasu nie mogę się w nich realizować w takim stopniu, w jakim chciałbym.

Złapał Pan już „wakacyjny luz” czy urlop dopiero przed Panem? Podjął Pan decyzję, gdzie będzie wypoczywał?

Uczestniczę w zdjęciach do serialu, więc wypoczynek dopiero przede mną. Ale plany już są. Najpierw kilka dni spędzę w Pieninach z mamą, synem i siostrą, a potem z partnerką wybieramy się do Chorwacji.

Czym są dla Pana pieniądze?

To oczywiste, że komfort finansowy daje poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji. Pozwala spokojniej myśleć o przyszłości. Pieniądze po prostu dobrze mieć. Ale nie można się dać dla nich zabić ani zaharować na śmierć. Wtedy ich zarabianie nie ma sensu. Jestem teraz w takiej sytuacji, że mogę, oczywiście rozsądnie, wydawać pieniądze bez szczególnego lęku, że to robię i jednocześnie co nieco odkładać. I życzę sobie, żeby to się już nie zmieniło.

Na koniec pytanie o bankowanie. Jakim jest Pan klientem Banku? Nowoczesnym, korzystającym z mobilnych rozwiązań czy też przywiązanym do tradycji i odwiedzin w oddziałach banku?

Stale korzystam z aplikacji bankowych, co ułatwia życie. W oddziałach banku oczywiście zjawiam się, bo niektórych spraw nie da się załatwić w inny sposób, ale generalnie stawiam na nowoczesność.

 

Rozmawiał Maciej Pobocha

Więcej ciekawych informacji znajdziesz w najnowszym wydaniu magazynu Bankomania.

Czytaj także:

Marcin Wyrostek na festiwalu „Kolory Polski”

Józef Brandt – nie tylko obrazy! Niecodzienny projekt w Muzeum Narodowym w Warszawie

Co łączy „Nowy poczet władców Polski” z filmem? Wystawa w Muzeum Miasta Łodzi

Pliki do pobrania

loaderek.gifoverlay.png