2017.02.23

Najsłynniejszy polski rotmistrz: Pilecki

Wiadomo, że rotmistrz Witold Pilecki został stracony 25 maja 1948 r. na Mokotowie, ale miejsca jego spoczynku do dziś nie udało się odnaleźć. Miał  wielkie zasługi w służbie ojczyźnie i uznanie w całej Europie, która uważała go za jednego z najodważniejszych ludzi z krajów okupowanych przez Niemców. Dlaczego? Dobrowolnie poszedł do Auschwitz i organizował tam podziemie konspiracyjne. Ale to nie wszystko.

Witold PileckiWitold Pilecki urodził się 13 maja 1901 r. w Ołońcu, w Karelii, dokąd jego rodzina została przesiedlona przez władze rosyjskie w ramach represji za udział w powstaniu styczniowym. Był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej, obrońcą Ostrej Bramy w Wilnie przed Sowietami w 1920 r., ułanem II Rzeczypospolitej oraz świetnym gospodarzem spod Lidy. Podczas II wojny światowej dobrowolnie dał się aresztować, aby trafić do obozu w Auschwitz. W tym piekle na ziemi organizował konspirację – do tego zbrojną (broń więźniowie wykradali z magazynu SS). Chciał wyzwolić obóz siłami więźniów, przy wsparciu Armii Krajowej. Choć zamiar ten się nie powiódł, na Zachodzie Pilecki uznany został za jednego z najodważniejszych ludzi okupowanej przez Niemców Europy.

Adwokaci diabła

Do Armii Krajowej należał też prokurator Czesław Łapiński. Później jednak zaczął karierę w strukturach komunistycznej władzy i został cenionym reżimowym adwokatem. To on po wojnie domagał się kary śmierci dla Pileckiego – wówczas żołnierza II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie gen. Władysława Andersa. Łapiński tak tłumaczył swoją stalinowską karierę: „Miałem rodzinę, dzieci, musiałem się przystosować”. Ale winnych śmierci Pileckiego jest dużo więcej. To brutalni śledczy, sędziowie i adwokaci, np. mecenas Alicja Pintarowa nigdy nie kryła, że wykonuje instrukcje Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (MBP).

Proces rotmistrza Pileckiego, jak wiele innych w tym czasie, był farsą, ale nieludzkie wręcz metody przesłuchań, były prawdziwą torturą. W przerwie procesu Pilecki zdołał szepnąć do swojej kuzynki: „Ja już żyć nie mogę, mnie wykończono. Bo Oświęcim przy tym to była igraszka”. Te znamienne słowa pozwalają porównać oba XX-wieczne totalitaryzmy. Rotmistrz nie miał wątpliwości, że ten „czerwony” jest gorszy od „brunatnego”.

Bezskuteczna pomoc

Wielu próbowało pomóc znajdującemu się w areszcie i poddawanemu brutalnym przesłuchaniom Witoldowi Pileckiemu. Byli więźniowie Auschwitz pisali listy do premiera Józefa Cyrankiewicza, który także był więźniem tego niemieckiego obozu, a u prezydenta Bieruta interweniowali państwo Newerly, którzy zostali uratowani w czasie wojny przez rotmistrza z getta. Wszystko bezskutecznie. Także list zrozpaczonej Marii Pileckiej, żony rotmistrza do Bieruta z prośbą o ułaskawienie męża pozostał bez odpowiedzi. Zofia Optułowicz, córka Pileckiego wspominała: - Po wyroku prokurator powiedział mamie: „Pani mąż to wrzód na ciele Polski Ludowej, który trzeba wyciąć”.

Rotmistrz Pilecki za „nieprzystosowanie się” do powojennego terroru zapłacił głową. Osierocił dwójkę dzieci, a żonę uczynił wdową. Inni niepodległościowcy – ofiary Łapińskiego, jeśli tylko przeżyli komunistyczne kazamaty po 1956 r., z trudem wracali do normalnego życia.

Promieniujące represje

Aresztowanie „wroga ludu” często pociągało za sobą represje wobec jego najbliższych. „Rozpracowanie” bohatera Polski Podziemnej Witolda Pileckiego spowodowało uwięzienie 23 osób, w tym kilku kobiet – głównie żon i matek zatrzymanych. One też przeżyły koszmar śledztwa.

Dlatego więc piszę niniejszą petycję, By sumą kar wszystkich – mnie tylko karano, bo choćby mi przyszło postradać me życie – tak wolę – niż żyć wciąż, a w sercu mieć ranę” – pisał Witold Pilecki w wierszu „Dla Pana Pułkownika Różańskiego” (Mokotów, 14 maja 1947 r.). Jednak prośba rotmistrza nie została spełniona. Żony głównych oskarżonych – Stanisława Płużańska i Helena Sieradzka zostały skazane w tzw. procesach odpryskowych. Maria Szelągowska, łączniczka „Witolda“ dostała karę śmierci w centralnym, pokazowym procesie „grupy szpiegowskiej Pileckiego” 15 marca 1948 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie.

Idea ponad wszystko

Rotmistrz Pilecki po 1945 roku nie walczył z bronią w ręku, prawdopodobnie ani jednego dnia nie spędził w lesie, ale prowadził walkę polityczną metodami wywiadowczymi. A jednak mamy prawo, a nawet obowiązek nazywać go Żołnierzem Wyklętym/Niezłomnym – wyklętym przez komunistów, niezłomnym ze względu na postawę. Bo nie o charakter walki tu chodzi, ale o ideę pokonania sowieckiego okupanta w imię wolności i niepodległości Polski.

Tadeusz Płużański

Czytaj także:

Dlaczego 1 marca?

Wyklęci, bo Niezłomni

loaderek.gifoverlay.png