2018.01.09

Jarosław Klonowski – pisarz finansista, czyli bankowiec z fantazją

Praktyki Voodoo, szaleństwo, zbrodnia i stary dobry jazz – to wszystko znajdziemy w najnowszej książce Jarosława Klonowskiego „Cały ten jazz”. Autor tej i wielu innych powieści jest dyrektorem Oddziału 1 PKO Banku Polskiego w Uniejowie.

Jarosław Klonowski to bardziej bankowiec czy pisarz – autor kilku książek, który właśnie wydał kolejną, pt. „Cały ten jazz”?

W pracy staram się być w 110 proc. obecny, zgodnie z tym, czego oczekują ode mnie współpracownicy i szefowie. Praca jest jedną z moich pasji, podobnie jak pisanie. Obie stanowią część mojej osobowości – nie byłbym dobrym pisarzem, gdybym nie potrafił rozmawiać z ludźmi w sposób moim zdaniem ciekawy i nie byłbym dobrym bankowcem, gdybym nie potrafił słuchać klientów. Jeśli coś robisz, rób to dobrze albo zgiń próbując.  Zarówno w pracy, jak i przy pisaniu, daję z siebie wszystko. Te dwie moje pasje wzajemnie się przenikają. 

O czym jest najnowsza powieść?

Starałem się połączyć w książce kryminał, elementy Voodoo, z pełną niedomówień historią muzyka jazzowego Buddy’ego Boldena. Był jazzmanem, który grając na kornecie łączył różne style, np. dixieland, ragtime czy blues. Jako pierwszy użył słowa jass. Był wybitnym instrumentalistą, grał z największymi sławami i był bodaj pierwszym trębaczem, którego określano mianem „król”. Prywatnie był hulaką i bawidamkiem. Chorował na schizofrenię i skończył w zakładzie psychiatrycznym – zapomniany i nafaszerowany środkami uspokajającymi. Pewna młoda dziennikarka, Sophie Monroe, trafia na jego ślad, wiążący szaleństwo muzyka z tajemniczymi morderstwami dokonywanymi na policjantach. I zaczyna się jazda bez trzymanki, wypełniona muzyką, czarną magią i strzelaninami.

Książka jest dostępna m.in. w internetowym sklepie Empik.com. Komu i dlaczego polecałby Pan swoje najnowsze dzieło?

Każdemu fanowi jazzu, kryminału i intrygi. Każdej dorosłej osobie, która chce poczuć cały ten jazz.

Jest Pan historykiem z wykształcenia, bankowcem z zawodu, a pisarzem – z potrzeby, pasji czy powołania? 

Lubię o sobie myśleć, że z powołania. Pisanie to wentyl bezpieczeństwa dla osoby, która uwielbia opowiadać historie.

Przyznaje Pan, że marzy o napisaniu klasycznego kryminału. Od kilku lat to niezwykle popularna forma – zarówno dla pisarzy, jak i czytelników. Skąd, Pana zdaniem, takie zamiłowanie do tego rodzaju w ogóle i u Pana? 

Ludzie są dziwni. I lubią tę dziwność w najczystszej postaci. Kryminał pozwala przeżyć im coś tajemniczego bez wychodzenia ze sfery komfortu. Stąd powodzenie opowieści niesamowitej, z której przecież kryminał się wywodzi. Le Fanu, Poe, Doyle, czyli groza w klasycznej postaci zawsze mnie interesowały. Po takie książki sięgnąłem na początku i choć zainteresowanie nimi z czasem osłabło, to zawsze wiem, na której półce je znaleźć.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że pisze o tym, o czym sam chciałby przeczytać. Po co sięga Pan najchętniej?

Obecnie zawróciły mi w głowie biografie znanych ludzi. Jestem w trakcie czytania biografii George’a Lucasa, cara Mikołaja i Bruce’a Dickinsona. Takie lektury plus praca w banku, rodzina i moje własne pisanie często przywodzi myśl, że czas powinien być z gumy. Dlatego, ze względów praktycznych, polubiłem audiobooki i słuchowiska. Zapragnąłem też zrobić własne.

Myśląc o swoich sukcesach wskazałaby Pan bardziej na osiągniecia zawodowe w PKO Banku Polskim czy raczej działalność literacką, a może jedno i drugie, albo coś innego?

Po dziś dzień pamiętam, kiedy spełniło się moje marzenie i wydałem pierwszą książkę. Wtedy sądziłem, że dotarłem na Everest. Takie chwile zdarzały się też w życiu zawodowym, gdy byłem doceniany za swoją pracę. Mimo wszystko moim największym sukcesem jest rodzina – żona i dzieci. Z tym szczytem nic się nie może równać. Co nie oznacza, że nie warto zdobywać pozostałych.

Czy współpracownicy wiedzą, że pisze Pan książki? Sięgają po nie? Jak reagują na kolejne?

Gdy coś robię, staram się wciągać w to jak najwięcej osób ze środowiska. Tak jak wtedy, gdy organizowaliśmy PKO Bieg Charytatywny. W ciągu dwóch dni dowiedzieliśmy się, co jest potrzebne i skrzyknęliśmy 120 osób. Pobiegł cały zespół Oddziału 1 w Uniejowie. Podobnie jest z pisaniem. Nie narzucam się ze swoją literaturą, ale i tak wszyscy wiedzą o kolejnych książkach – jestem chwalipiętą.

Czy zdarza się Panu spotkać w banku osobę, którą wcześniej widział Pan na spotkaniu autorskim lub czy takie osoby rozpoznają Pana?
W Uniejowie wszyscy mówią sobie „Dzień dobry”. Podobnie jest z moimi klientami. Jednak, bez względu na wszystko, gdy przestępuje próg Oddziału 1 w Uniejowie, jestem pracownikiem banku. Pisarz zostaje za drzwiami.

Z jakimi sprawami najczęściej przychodzą do oddziału Pana klienci? Z jakich produktów korzystają? 

Najpopularniejsza jest pożyczka gotówkowa. Wszyscy mamy plany i marzenia. Dlaczego nie spełniać ich z Mini Ratką? Popularna jest też karta kredytowa czy kredyt odnawialny. Mieszkańcy Uniejowa pragną podniesienia komfortu życia. I do nas, jako do bezpiecznej instytucji finansowej, zwracają się z taką potrzebą. A my mamy dla nich dobrą ofertę.

Przyznaje Pan, że ma sporo materiału lub już gotowych książek, które czekają na wydanie. Czego i kiedy możemy spodziewać się w najbliższym czasie?

Liczę, że na wiosnę wydam bajki dla dzieci. Planuję też dwa przedstawienia teatralne z grupą „Przystań”, dla której piszę teksty. A potem? Czas pokaże.

Ewa Maciejewska

specjalista w PKO Banku Polskim

Zdjęcia pochodzą ze spotkania autorskiego, promującego najnowszą powieść „Cały Ten Jazz” Jarosława Klonowskiego w Turku. Wydarzenia w formie spektaklu z elementami słuchowiska oraz koncertu muzycznego.

Czytaj także

O dobroczynnej roli śpiewu

Poltreg – innowacje w leczeniu cukrzycy

Pracuję z najlepszymi z najlepszych

Pliki do pobrania

loaderek.gifoverlay.png