2018.08.29

Operowy savoir vivre. Rozpocznij nowy sezon w Operze Krakowskiej

16 września operą komiczną „Beata” zainaugurowany zostanie sezon 2018/2019 w Operze Krakowskiej. To wyjątkowa historia o losach oszpeconej chorobą kobiety. Tę opowieść Stanisław Moniuszko ujął w jednym akcie przedstawienia, które przez niego samego nazywane było operetką, a przez badaczy komedią muzyczną lub melodramatycznym wodewilem. Premiera dzieła odbyła się 2 lutego 1872 r. na cztery miesiące przed śmiercią kompozytora. Była to tym samym ostatnia ukończona opera Moniuszki.


Orkiestra Opery Krakowskiej pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka, fot. Jacek Jarczok

W Operze Krakowskiej kierownictwo muzyczne nad koncertem objął Tomasz Tokarczyk, opiekę reżyserską sprawuje Laco Adamik, natomiast przygotowaniem chóru zajął się Jacek Mentel. W rolę Beaty wcieli się Katarzyna Oleś-Blacha, Maxa zagra – Łukasz Załęski, Hansa zaś Janusz Ratajczak. PKO Bank Polski jest sponsorem Opery Krakowskiej w ruszającym za chwilę sezonie.

Przed jego startem warto przypomnieć kilka zasad obowiązujących podczas obcowania ze sztuką wysoką. Opowiada o nich Adam Jarczyński, ekspert Polskiej Akademii Protokołu i Etykiety, autor książek „Etykieta w biznesie” i „Z klasą, na luzie” oraz bloga www.dobremaniery24.pl.


Adam Jarczyński, ekspert Polskiej Akademii Protokołu i Etykiety

Zachowanie przed przedstawieniem

Odradzam przychodzenie na ostatnią chwilę. To wprowadza nerwowość zbędną w tych okolicznościach. Opera jest miejscem, w którym powinniśmy się czuć komfortowo, nawet jeśli rzadko w niej bywamy. Innymi słowy, będąc 20, a nawet 30 minut przed rozpoczęciem spektaklu unikniemy nerwowego szukania naszych miejsc i biegania, co w eleganckim obuwiu może nie wyjść tak jak podczas porannego joggingu. A spóźnialscy nie zostaną wpuszczeni na widownię, to – z całym szacunkiem dla wielkiego ekranu – nie kino, tu ruch na sali przeszkadza nie tylko widzom, ale przede wszystkim artystom. Po wizycie w szatni (jeżeli była potrzebna) możemy spokojnie udać się na nasze miejsca. Przydatne może okazać się kupno libretta, dzięki któremu mniej rozeznane w przedstawieniu osoby wzbogacą wiedzę z zakresu „kto, kogo i (zapewne) dlaczego”. Zmierzając z opisem przedstawienia w dłoni do swoich miejsc ON (jeżeli udał się z NIĄ) idzie pierwszy w rzędzie – przodem do innych siedzących – i ewentualnie prosi, by INNI ułatwili im przejście. INNI, kiedy widzą, że trudno będzie przejść nadchodzącym widzom, nie ociągają się, tylko wstają. Można dodać jeszcze coś o wyłączeniu telefonów, czy niefotografowaniu przedstawienia, ale o tym wszyscy chyba wiedzą...

W co i jak się ubrać?

Na wydarzenia, na które kiedyś dobralibyśmy najbardziej, albo przynajmniej bardzo, formalną garderobę, dziś wybieramy stroje mniej galowe – ot, taki trend międzynarodowy. Co więcej, trend ten staje się szeroko akceptowalny. Co nie znaczy, że jeżeli ktoś udając się do opery pragnie założyć smoking czy sukienkę wieczorową, to zostanie wyproszony. Wręcz przeciwnie. Osoby pracujące w operze pomyślą raczej: „Stara (dobra) szkoła”. Przez strój okazujemy szacunek miejscu, ale też i tym, dla których przyszliśmy. Jeżeli mielibyśmy mówić o bezwzględnym rygorze, to byłby to moment premiery. Stare i w sumie sprawdzone prawidła bon tonu mówią, że im późniejsza pora, tym bardziej elegancko powinniśmy się ubrać, np. u mężczyzn powinien to być ciemniejszy garnitur, a u kobiety np. „mała czarna”. Wszak do opery nie chodzimy na 11:30. Jeżeli jednak wszystkie garnitury (potraktujmy je jako właściwą pozycję wyjściową) padły ofiarą skrzydlatych gryzoni, a wytworniejsze sukienki są zbyt duże, to u niego marynarka, a u niej (niewywołująca westchnień innych panów i oburzenia ich partnerek) sukienka będą minimalistycznym, ale dopuszczalnym kodem ubraniowym.

Podział ról

Mężczyzna idzie pierwszy w rzędzie, tak jak do zatłoczonej szatni. Ponadto zarówno kobieta, jak i mężczyzna nie powinni się zbyt intensywnie perfumować. Osoby przeziębione (kaszel, katar) nie idą do opery. Na koniec dość oczywiste: nie komentujemy, nie tłumaczymy, nie wybiegamy w przód w trakcie trwania opery.

Przerwa

Podczas przerwy mamy szansę na dyskusję dotyczącą ostatniej arii, podejście do znajomych, których zobaczyliśmy tuż przed rozpoczęciem, bądź sprawdzenie czy opiekunka naszej latorośli nie próbowała się z nami histerycznie połączyć. Statusy na Facebooku czy Instagramie, bądź odpowiedź na ostatnie e-mailowe zapytanie klienta mogą spokojnie poczekać do końca (sprawdzone osobiście, świat przetrwał). Przerwa daje możliwość uzupełnienia węglowodanów, albo płynów – nie robimy tego w trakcie spektaklu, nawet jeśli opakowania nie szeleszczą, a zawartość intensywnie nie pachnie. A wszystko to odbywa się w foyer. Chyba że na widowni siedzi się nam tak wygodnie, przecież nikt nas nie wyprosi na siłę. Aktywnie reagujemy na sygnały dzwonków, które zapraszają nas z powrotem na operową ucztę.

Zakończenie spektaklu

Brawa to najwyższa forma uznania dla występujących, a czasem wyglądają jak wulgarny napiwek. Ot, kilka groszy – byle coś dać. Czuję się zakłopotamy, gdy w trakcie ukłonów, wręczania kwiatów, prezentacji śpiewaczek, śpiewaków, tancerzy, po spektaklu operowym widownia pustoszeje, a artyści pozostają wciąż na scenie. Dla niektórych zdobycie płaszcza 3 minuty i 23 sekundy wcześniej jest ważniejsze. Nieładnie. Brawa bijemy do momentu, gdy widzimy artystów na scenie. Gdy kurtyna opada, a wszyscy, łącznie z muzykami, są poza naszym wzrokiem, kończymy klaskać, chyba że pragniemy wywołać bis lub ponowne ukłony. Jeżeli doznaliśmy wyjątkowego przeżycia w trakcie ostatnich dwóch godzin, śmiało wstańmy i klaszczmy na stojąco, nawet jeżeli tylko my będziemy stali. A co tam.

Oktawia Staciewińska

Czytaj także:

Ludowe, czyli jakie? - zespół Tulia obala stereotypy!

„Szczęście to możliwość rozwoju”. Rozmowa z Martą Kurzak, aktorką Teatru Polskiego

Surowy profesor, zodiakalna Waga i kluczowe decyzje

loaderek.gifoverlay.png