2018.05.11

Kilimandżaro, alpaki i liczby

Zdobyła najwyższe szczyty górskie Europy i Afryki, a teraz przymierza się do podboju Ameryki Południowej. Na co dzień, jako dyrektor, odpowiada za prace Biura Zarządzania Wynikami w PKO Banku Polskim i… hoduje alpaki. Edyta Moczydłowska-Marciniak to kobieta wielu pasji.

Motywem najnowszej kampanii reklamowej PKO Banku Polskiego skierowanej do firm jest historia bohatera, który postanawia porzucić dotychczasową pracę w korporacji i uruchomić własny biznes związany z hodowlą alpak. Od tego momentu rozpoczyna przygodę z własną firmą, która skutkuje koniecznością podjęcia kolejnych kluczowych decyzji: zakupu maszyn produkcyjnych oraz auta. W reklamie Bank zachęca przedsiębiorców do skorzystania z konkretnych produktów: pożyczki na start do 100 tys. zł. na dowolny cel oraz leasingu do 120 tys. zł na pojazdy o masie do 3,5 t.

Dlaczego hoduje Pani alpaki?

Przygodę z hodowlą rozpoczęliśmy dokładnie rok temu. Dostarczamy wełnę dużemu polskiemu dystrybutorowi, który odsprzedaje ją do produkcji wysokiej klasy odzieży (garnitury, marynarki itp.). Pokornie uczymy się zwierząt, ich zwyczajów i potrzeb. Obecnie w naszym stadzie mamy 3 alpaki.

Czy zajmowanie się alpakami jest czasochłonne?

Łączenie angażującej i wymagającej pracy etatowej z hodowlą, nawet małą, jest dosyć trudne. Dopóki stado jest małe (kilka sztuk), a biznes wynikający z hodowli nie rozpoczęty, można uznać alpaki jako mało przychodowe hobby o relatywnie niskim zaangażowaniu czasowym. Oczywiście nakład pracy wzrasta wraz z powiększeniem stada oraz rozwojem biznesu poza hodowlą (przetwórstwo wełny, alpakoterapia itd.).

Na czym polega hodowla alpak?

W naszej hodowli alpaki śpią w małej stodółce. Około godziny 6.30 otrzymują posiłek, na który prócz stałego dostępu do bardzo wysokiej jakości siana i wody składają się np. lucerna czy wysłodki. Od wiosny do późnej jesieni, od rana do późnego wieczora i kolejnego serwowanego posiłku, alpaki przebywają na łące. Chętnie korzystają z kąpieli w piasku i „basenie” przygotowanym choćby ze starej folii zalanej wodą w małym zagłębieniu. Zimą alpaki zwykle przebywają w stodole, choć tu podejście hodowców jest różne.

Rozpoczynając przygodę z hodowlą alpak trzeba pamiętać, że to zwierzęta stadne, co absolutnie wyklucza zakup jednej alpaki. Zakup alpaki to taka sama odpowiedzialność jak zakup psa czy kota, a ponosi ją hodowca, a bardzo często i jego rodzina.

Nie każda ciąża i poród, co przyszło nam zresztą tego doświadczyć, są proste dla hodowcy. Nasza pierwsza „baby alpaka” przyszła na świat blisko po roku oczekiwań na nią, podczas Wielkanocy, później niż się spodziewaliśmy, a matka nie miała pokarmu. Do tego doszły mrozy. W takich warunkach maluch bez natychmiastowej pomocy nie przeżyłby. Rodzinne spotkania musiały zejść na drugi plan. Pomagaliśmy maluchowi przeżyć pierwszy kluczowy tydzień: po urodzeniu osuszaliśmy go suszarką, a od weterynarza, który od początku prowadzi nam alpaki, nabyliśmy siarę, mleko i zastrzyki wywołujące laktację dla matki, Ziutki (pozdrawiamy doktor Pamelę!). I tak rozpoczął się tydzień karmienia malca co 2-3 godziny bez przerwy. Historia zakończyła się szczęśliwie, mama zaczęła karmić, a malec przybiera na wadze.

Wygląda na to, że odpowiedzialność jest spora…

Nasze alpaki dbają o nasz hart ducha. Hodowców w Polsce jest dosyć mało, nie stanowią zwartej, współpracującej grupy, a większość liczy po prostu na rozwój biznesu. My korzystamy z doświadczenia zaprzyjaźnionych 2-3 hodowli.

Czy hodowla wymaga dużych nakładów finansowych?

Cena jednej alpaki samicy, o relatywnie niezłej jakości wełny, waha się od 6 do 8 tys. zł. Za zwierzę z tzw. wyższej półki trzeba zapłacić nawet 12-15 tys. zł, a świetni reproduktorzy kosztuję nawet 80 tys. zł. Hodowla jest przyjemna, jeśli lubi się zwierzęta, ale nie jest „bezkosztowa”. Alpaki muszą mieć swoje miejsce (stodoła, szopa), potrzebują dobrze zbilansowanej diety gotowej oraz łąki – to wszystko trzeba uwzględnić w biznesplanie. Ponadto, jak wszystkie inne zwierzęta, potrzebują stałej opieki weterynarza, szczepień i – jeśli potrzeba – leczenia. Raz w roku alpaki poddawane są zabiegom „pielęgnacyjnym”: strzyżeniu, przycinaniu zębów i paznokci. O dochodzie zwykle można mówić przy stadach liczących kilkadziesiąt sztuk.

Czy każdy może hodować alpaki?

Wbrew obiegowym opiniom, nie są stworzone do ogródków – chętnie zjedzą wszystkie ulubione roślinki i kwiaty. Ale nie gniotą trawy i nie wyrywają jej z korzeniami (tylko lekko przycinają). Jednak traktowanie ich wyłącznie jako pożytecznych przytulanek jest pewnym nadużyciem. Oprócz zorganizowanego otoczenia potrzebują z człowiekiem spokojnych relacji, rutynowych, pozytywnych zachowań (stałe godziny posiłków, przebywania z nimi). Wymagają też od hodowcy czasu zarówno na opiekę (wspomniane posiłki), jak i organizację pożywienia (przywóz słomy, siana, dobrej jakości pożywienia).

Jak znajomi i rodzina reagują na Pani zainteresowanie alpakami?

Pomagają, gdy tylko jest potrzeba. To ważne w prowadzeniu hodowli. Jeśli praca zawodowa nie pozwala na wywiązanie się ze wszystkich obowiązków, ale także podczas urlopów, zawsze możemy liczyć na ich wsparcie.

Na jakim etapie jest „Korona Ziemi w Szpilkach”, czyli Pani projekt zdobycia najwyższych szczytów górskich poszczególnych kontynentów, i jakie są plany?

Za mną szczyty Europy i Afryki, a teraz ze względu na pochodzenie alpak powinna być Ameryka Południowa. Zobaczymy na co starczy czasu i siły – góry są wymagające, nie wybaczają pomyłek. Najbliższy urlop raczej spędzimy po prostu wypoczywając.

Czym zajmuje się Pani zawodowo?

Zawsze pracowałam w sprzedaży, w różnych konfiguracjach biznesowych. Dziś na skraju nowych wyzwań, które bardzo zawsze mnie lubiły – z wzajemnością.

Maciej Pobocha

Czytaj także: 

Rodzinne tradycje przekuwają w sukces - wywiad z Krzysztofem Barczem

Gracz na rynku budowlanym i na polu golfowym – Krzysztof Bednarek

Marcin Radziwon – biznes zbudowany na miłości do piłki nożnej

loaderek.gifoverlay.png