Rzucili wszystko i wyjechali w Bieszczady. Stworzyli Bjorkowo – niepowtarzalne miejsce rodzinnego wypoczynku
Mirosław Szulc i Joanna Zwolińska-Szulc porzucili korporacyjną karierę w konsultingu. Dwa lata temu postanowili, że się usamodzielnią. „Po okresie fascynacji miastami i pracą w wielkim biznesie przyszedł czas na zmiany. Na zbliżenie się do natury. Poszukiwanie wewnętrznego spokoju, czystego powietrza i powrotu do sportu” – wspominają w rozmowie z Bankomanią. Przy wsparciu PKO Banku Polskiego zbudowali Bjorkowo – swoje miejsce na ziemi w sercu Bieszczad, do którego zapraszają dziś gości z całego kraju (i nie tylko). 2018-12-06Naprawdę rzuciliście wszystko i wyjechaliście w Bieszczady?
Tak. Ale zdawaliśmy sobie sprawę, że sam wyjazd tutaj, to jeszcze nie wszystko. Stworzenie Bjorkowa, czyli miejsca wypoczynku i relaksu dla osób, które chcą spędzić czas z dala od codziennych spraw, to nasz pomysł na życie w Bieszczadach. Znaleźliśmy 3,5 ha ziemi, z ogromnym potencjałem – zbocze góry, z lasem, potokiem, łąkami i starą, ponad stuletnią chałupą ze stodołą. To miejsce dało nam możliwość realizowania siebie w różnych pomysłach – od galerii, poprzez scenę muzyczną, „chatę biegacza” czy ostatni pomysł toru do zjazdów downhillowych. Mamy jeszcze wiele planów, które sukcesywnie chcielibyśmy wdrażać w życie.
Skąd jesteście? Czym wcześniej się zajmowaliście?
Jesteśmy z miasta. Ja z Trzebini, Asia – z Rybnika. Pracowałem kilka lat w korporacji w Katowicach, wprowadzając do produkcji herbatę, a potem, po otwarciu granic, wyjechałem do Szwajcarii, później chwilę byłem w Londynie, a na końcu osiadłem na 10 lat w Irlandii, realizując się zawodowo. Mieszkałem na wsi, ale miałem okazję podróżować i poznawać wielkie europejskie miasta. Zawsze mnie one fascynowały. Moja żona związana była zawodowo z Krakowem. Pracowała w firmach konsultingowych, gdzie realizowała dofinansowane projekty szkoleniowe z UE dla dużych korporacji. Nota bene jednym z nich był projekt dla PKO Banku Polskiego.
To Wasz pierwszy biznes?
Tak. Zawsze byliśmy związani z biznesem, ale przyszedł czas na stworzenie czegoś własnego. W życiu zawodowym nauczyliśmy się pewnych mechanizmów funkcjonowania firmy, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że rozpoczęcie biznesu i stworzenie rozpoznawalnej marki na rynku turystycznym nie będzie łatwe. Zaczęliśmy w 2016 r. od konsultingu w zakresie zarządzania projektami, opracowywania wniosków o dofinansowanie z UE oraz fitnessu – to z racji doświadczenia żony. Po wybudowaniu Bjorkowa główną działalnością firmy stała się turystyka i na tym chcemy się skupić.
Pamiętacie moment decyzji o zmianie własnego życia i stworzeniu Bjorkowa?
Jeszcze będąc w Irlandii kupiłem ziemię w Bieszczadach. Po powrocie do Polski spędziłem dwa lata pod Warszawą, realizując swoją pasję do koni. Poznałem tam dwoje ludzi, którym wiele zawdzięczam. Katarzynę Kowalską – ona wprowadziła mnie w świat jeździectwa, co zaowocowało współpracą z Jackiem Zagorem – trzykrotnym mistrzem Polski w skokach przez przeszkody. Pracując w ośrodku jeździeckim wiele nauczyłem się o pracy z tymi zwierzętami. Nie ukrywam, że konie w Bjorkowie to również jeden z moich celów, a ten jeździecki epizod był krokiem do jego realizacji. Później przeniosłem się do Krakowa i już stamtąd rozpoczęliśmy pierwsze działania w Bjorkowie. To był 2016 rok.
W międzyczasie zmieniły się priorytety. Po okresie fascynacji miastami i pracą w wielkim biznesie przyszedł czas na zmiany. Na zbliżenie się do natury. Poszukiwanie wewnętrznego spokoju, czystego powietrza i powrotu do sportu. To przychodzi z wiekiem. Po roku wspólnego mieszkania w Krakowie postanowiliśmy przenieść się już na stałe w Bieszczady. Na początku przeprowadziliśmy prace ziemne, uporządkowaliśmy teren oraz chałupę i zapraszaliśmy do nas znajomych pod namiot, niektórzy spali w stodole. Było naprawdę surowo, ascetycznie, ale bardzo blisko natury. Od początku to ludzie, którzy do nas przyjeżdżali, tworzyli atmosferę tego miejsca. Obecnie stoją już cztery domki z bali. Wybudowali je lokalni rzemieślnicy, czym bardzo się szczycimy. Zależy nam, aby Bjorkowo było mocno związane z miejscową społecznością, dlatego współpracujemy z gospodyniami domowymi, rzemieślnikami, artystami z naszych terenów.
Na zdjęciach z Bjorkowa rzucają się w oczy charakterystyczne drewniano-ceglane domki, które gwarantują sielsko-anielską atmosferę. Ale to przecież nie wszystko, co macie do zaoferowania. Jakie atrakcje czekają na Waszych gości?
Od zawsze byłem związany ze sportem – najpierw AWF, potem epizod w drużynie piłkarskiej, jeszcze później konie. Nie wyobrażam sobie, aby nie było sportu w Bjorkowie. Nasze domki i ich otoczenie faktycznie tworzą atmosferę wypoczynku i relaksu, ale bardzo promujemy również aktywne formy spędzania czasu. Chcę na swoim przykładzie pokazywać, jakie są tu możliwości. Zaraz po przeniesieniu się w Bieszczady przepłynąłem 16-kilometrowy odcinek Zalewu Solińskiego w charytatywnej akcji lokalnej fundacji. Rok później zrealizowałem swój sportowy cel, przebiegając 82 km w górskim Biegu Rzeźnika. W tym kierunku chcemy iść. Bieszczady to region, który ma mnóstwo do zaoferowania osobom lubiącym aktywny wypoczynek. Oboje z żoną mieliśmy okazję współpracować z agencją turystyczną, gdzie sporo nauczyliśmy się o funkcjonowaniu aktywnej turystyki w Bieszczadach. Dzięki temu możemy dziś zaoferować naszym gościom ogromny wachlarz atrakcji – od wyjść w góry, poprzez rejsy żaglami, wyprawy off-roadowe czy skiturowe, kuligi, aż po loty paralotnią albo szybowcem. Mamy też zaprzyjaźnioną stadninę w malowniczej Żerdence, gdzie jeździ konno nasza córka i bardzo polecamy to miejsce naszym gościom. Sami organizujemy joggingi towarzyskie, wycieczki przyrodnicze albo historyczne. Żona jest instruktorem aerobiku, więc możliwe są u nas również treningi fitness. Obecnie na zboczu naszej góry przygotowuję trasę zjazdową do zimowego free-ride’u albo downhillowych zjazdów na rowerze. Możliwości jest w zasadzie tyle, ile w głowie pomysłów.
Kontakt z naturą to jeden filar Bjorkowa. Drugi to działania artystyczne i obcowanie ze sztuką. Co w tej materii macie do zaproponowania?
Bjorkowo dało nam przestrzeń do realizacji zainteresowań, na które wcześniej nie starczało czasu. W przylegającej do chałupy stodole urządziliśmy miejsce, które nazwaliśmy Twórcza Stodoła. Jest w nim malutka galeria i scena muzyczna, którą chcemy rozwijać. W przeszłości byłem mocno związany z muzyką. Grałem na gitarze elektrycznej w kilku zespołach, a teraz wracam do tej pasji. Gram bardziej dla siebie, czasem dla gości, ale chętnie organizuję jam sessions z muzykami. Zachęcamy gości, którzy grają na różnych instrumentach, by przywozili je do nas. W tym roku udało nam się zorganizować pierwszy komercyjny koncert na naszej scenie i chcemy kontynuować ten kierunek. Bardzo nas cieszą spontaniczne twórcze występy naszych gości. Śpiewom i graniu często nie było końca.
Z kolei galeria to pomysł żony. Lubimy otaczać się wartościowymi i niepowtarzalnymi rzeczami, będącymi rezultatem pracy artysty. Nie skupiamy się wyłącznie na twórczości bieszczadzkiej, choć oczywiście można znaleźć prace miejscowych rękodzielników – ceramikę, zabawki szydełkowe, magnesy itp. Oczywiście nie może też zabraknąć obrazów. Bardziej zależy nam na tym, by prace, które u nas goszczą, pasowały do klimatu Bjorkowa i jednocześnie tworzyły ten klimat. W sezonie letnim, który dla nas był tak naprawdę pierwszym sprawdzianem, organizowaliśmy dla dzieciaków warsztaty ceramiczne czy po prostu twórcze spotkania, podczas których dzieci rysowały i malowały, lepiły z plasteliny itp.
Twórcza Stodoła to też miejsce wspólnych spotkań naszych gości. Przy posiłkach, ognisku, muzyce, inspirujących rozmowach. Ktoś kiedyś nazwał ją „świetlicą” – trochę tak jest.
W takim miejscu chciałoby się zapomnieć o sprawach doczesnych, ale przecież Bjorkowo nie mogło powstać bez pieniędzy. To przedsięwzięcie zrealizowane z Waszych oszczędności czy potrzebowaliście wsparcia Banku?
Oczywiście mieliśmy trochę własnych oszczędności. Po opracowaniu biznes planu musieliśmy się zastanowić nad formą finansowania inwestycji. Potencjał, jaki ma nasza ziemia i mnogość pomysłów wymagała podzielenia działań na etapy oraz finansowania zewnętrznego. Zdecydowaliśmy się na kredyt inwestycyjny. Zależało nam jednak na współpracy z polskim bankiem.
Jak układa się Wasza współpraca z PKO Bankiem Polskim?
Najbliższą placówką PKO Banku Polskiego był dla nas oddział w Lesku. Naszym opiekunem została Pani Małgorzata Trzciniecka. Po wstępnych konsultacjach z nią przygotowaliśmy biznes plan i założenia finansowe do niego. Pani Małgorzata zweryfikowała te założenia i przeprowadziła nas przez wszystkie procedury bankowe. Służyła radą i wsparciem na każdym etapie, aż do zawarcia umowy. Cieszymy się, że Bank uwierzył w nasz pomysł i udało się zamknąć inwestycję. Obecnie jesteśmy pod opieką Pana Rafała Dziekana, z którym również współpraca przebiega bez zarzutu. W razie wątpliwości zawsze możemy liczyć na jego radę.
Z jakich produktów finansowych korzystacie?
W naszym przypadku najistotniejszym produktem był kredyt inwestycyjny, by wybudować ośrodek. Oczywiście posiadamy rachunek firmowy i osobisty w PKO Banku Polskim, a także uruchomiliśmy kredyt odnawialny w rachunku. Realia są takie, że czasem oczekuje się na środki od kontrahentów, a ten produkt bardzo ułatwia bieżące funkcjonowanie firmy.
Myślicie czasami o powrocie do świata, który zostawiliście przed wyjazdem w Bieszczady?
Czasami brakuje pewnych elementów miejskiego życia, ale tu już jest nasze miejsce. Wbrew pozorom, prowadzimy tu bardzo ciekawe życie towarzyskie. Odwiedzają nas fantastyczni ludzie z różnych części kraju i z zagranicy. Czerpiemy z tych spotkań bardzo wiele inspiracji do dalszych działań. Nie mieszkamy też na końcu świata. Te Bieszczady nie są znowu tak daleko, jakby się mogło wydawać.
Rozmawiał Tomasz Sobkowicz
Współpracę rozpoczęliśmy we wrześniu 2016 r. Właściciele Bjorkowa mieli ciekawy pomysł na biznes i – mimo konieczności mierzenia się z wieloma formalnościami, pilnowaniem terminów umów i dokumentów – najważniejsze było dla nich przekucie pasji w dobrze prosperujące przedsięwzięcie. Jako oddział, zawsze ich w tym wspieraliśmy służąc pomocą. We współpracy z klientem ważne było dla nas, by był pewny, że korzysta z usług partnera będącego „po tej samej stronie”, co jego firma. Wspieraliśmy klienta w realizacji jego celów, co zaowocowało podpisaniem umowy kredytu inwestycyjnego w grudniu 2017 r. Kredytowanie przez nasz Bank inwestycji pozwoliło właścicielom Bjorkowa na realizację ich „pomysłu na biznes”. W bieżącej współpracy bardzo istotne dla nas jest, by klient czuł się przy nas komfortowo i bezpiecznie, by dzielił się z nami swoimi pomysłami. Jako oddział jesteśmy w ciągłym kontakcie z klientem, wspieramy go w dalszym rozwoju firmy naszym doświadczeniem, wiedzą i ofertą Banku.
Bożena Jankowska
Dyrektor Oddziału 1 PKO Banku Polskiego w Lesku