Jest Nowa Polska Sztuka Teatralna „Niepodlegli”!
„Sprawa N” – taki tytuł nosi sztuka, która zostanie wystawiona na deskach Teatru Polskiego w Warszawie. Zwyciężyła ona w konkursie na Nową Polską Sztukę Teatralną „Niepodlegli”, którego mecenasem był PKO Bank Polski. 2018-11-15– Inspirowana tragicznym wydarzeniem u zarania II Rzeczpospolitej, jakim było zabójstwo Gabriela Narutowicza, pierwszego polskiego prezydenta po odzyskaniu niepodległości, idealnie wpisała się w tematykę Konkursu, a zarazem w ostry i bezkompromisowy sposób przedstawiła fundamentalne problemy i konflikty właściwe historii Polski od końca XVIII w. W sztuce Krzysztofa Prusa widać liczne nawiązania do tradycji polskiego romantyzmu, a także ogromną dbałość o konkret i detal historyczny – czytamy w uzasadnieniu werdyktu jurorów.
Autor sztuki Krzysztof Prus (godło Michał Bukary) otrzymał nagrodę główną, czyli 50 tys. zł oraz możliwość realizacji spektaklu.
Krzysztof Prus (godło Michał Bukary)
Jak zrodził się pomysł na tę sztukę?
Eligiusz Niewiadomski – niezły malarz, świetny historyk sztuki, znawca romantycznego malarstwa, zasłużony społecznik, ojciec dwojga inteligentnych i urodziwych dzieci – krótko mówiąc człowiek życiowo spełniony, a przy tym szczery patriota, ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej, morduje strzałem w plecy polskiego prezydenta. Kogoś, kogo nie znał osobiście ani nie mógł oceniać jego działalności publicznej, gdyż Gabriel Narutowicz pełnił urząd prezydenta dopiero od paru dni. Dlaczego Niewiadomski zabił? Próbuje się wytłumaczyć jego czyn zaburzeniami osobowościowymi – i słusznie – ale niczego istotnego nie jest to w stanie wytłumaczyć, zwłaszcza w przypadku artysty. Wskazuje się na związki zabójstwa z bezprzykładną kampanią nienawiści, jaką środowisko polskiej prawicy wszczęło przeciwko świeżo wybranemu prezydentowi – i słusznie – kampania była bezprzykładnie obrzydliwa, tylko że Eligiusz Niewiadomski już od wielu lat nie miał bezpośrednich związków ze środowiskiem polskiej prawicy. Dlaczego więc zabił, w imię jakich wartości? Dziewięć lat później inny żołnierz, bohater narodowy, znawca romantycznej poezji, ojciec dwóch inteligentnych i urodziwych córek – krótko mówiąc, człowiek życiowo spełniony – dokonuje podobnego czynu jak Niewiadomski, tyle że na o wiele większą skalę. Ginie kilkuset ludzi i chociaż prezydentowi udaje się ujść z życiem, znieważony zostaje jego urząd, upokorzony polski parlament i zniszczona polska demokracja. Dlaczego? W imię jakich wartości? Próbuje się czyn bohatera narodowego wytłumaczyć jego megalomanią – i słusznie, tylko że megalomania u bohatera nie jest w stanie wytłumaczyć więcej niż zaburzenia osobowości u artysty – lub trudną sytuacją kraju – i też słusznie, tylko że sytuację zawsze mieliśmy trudną, a wskutek zamachu stanu nie stała się wcale łatwiejszą, czego koronny dowód objawił się trzynaście lat później. A może nasi bohaterowie i anty-bohaterowie –artyści nie działali sami? Co lub kto zatem kierowało ich poczynaniami? Tak naprawdę nie poznamy zadowalającej odpowiedzi na te pytania, chyba że na Sądzie Ostatecznym. I stąd właśnie pomysł na sztukę.
Gdybym zapytała o gatunek sztuki, to…
Coś, co słabo – inaczej niż na przykład u Anglosasów – przyjęło się w polskiej tradycji teatralnej, czyli dramat sądowy, połączyłem z czymś, w czym jeszcze niespełna dwieście lat temu nie mieliśmy sobie równych – z dramatem metafizycznym. Jestem reżyserem teatralnym i w teatrze najbardziej cieszy mnie sam teatr. Przestrzeń, światło, muzyka, a przede wszystkim dobre aktorstwo. Żeby zaistniał dramatyczny teatr, muszą być mocne postaci i ostry konflikt. Takim konfliktem jest w mojej sztuce walka prokuratora z adwokatem, walka archanioła Michała z szatanem. Wymiana ciosów – w łeb i poniżej pasa – pod powierzchnią wymienianych uprzejmości aż furczy od skrywanych emocji, a po obu stronach sceny i w środku konfliktu jesteśmy my, Polacy – ofiary i zarazem sędziowie, powód czy może raczej pretekst do śmiertelnej walki pomiędzy dwoma odwiecznymi przeciwnikami.
Do plebiscytu zgłoszone zostały 123 teksty dramatyczne. Jury przyznało również trzy równorzędne wyróżnienia sztukom: „Buława” Jarosława Jakubowskiego (godło Mistrz Cierpienia), „Prezydent Paderewski” Marka Kochana (godło Eusapia Palladino) oraz „Historia zapominania” Magdaleny Drab (godło Młodsza Pani).
Magdalena Drab (godło Młodsza Pani)
Jak dużym wyzwaniem był dla Pani ten konkurs?
Kluczowe stało się dla mnie pojęcie: pamięć. Złożyło się na to spotkanie z osobami pracującymi z osobami chorymi na otępienia starcze, między innymi z aktorem i reżyserem z Hiszpanii, który zauważył, że Polacy zupełnie inne rzeczy chcą ocalić w swojej pamięci niż mieszkańcy innych krajów i inaczej też reagują na swoje wspomnienia. Pomyślałam, że jako naród miewamy problemy z pamięcią i ma je też główna bohaterka dramatu.
Przygotowanie tej sztuki było dla Pani wyzwaniem? Tematyka niepodległościowa nie jest oczywista…
Nie jest oczywista, a zwłaszcza nie jest oczywista w dzisiejszych czasach. Ta tematyka przestała być istotna i nie znalazła nowej definicji na dzisiejsze czasy. Wiemy, co to jest patriotyzm, kiedy jest zaborca czy w czasach wojny, ale nie bardzo wiemy, jak cieszyć się niepodległością i jak o niej mówić w czasach spokoju. Warto się nad tym pozastawiać.
Dodatkowo jurorzy wyróżnili honorowo dwie sztuki: „Syn ziemi czarnej” Romana Kocura (godło Lambda) i „Podła dzielnica” Małgorzaty Zawadki (godło Łucjatom).
Oktawia Staciewińska