„Wajda. Kronika wypadków filmowych”. Rozmowa z autorem wspomnień o mistrzu
Bartosz Michalak zabiera czytelnika w niezwykłą, wzruszającą podróż przez filmowy dorobek jednego z największych polskich reżyserów. „Wajda. Kronika wypadków filmowych” to wartka i barwna retrospekcja twórczości Andrzeja Wajdy. Jak podkreśla sam autor, nie jest to pomnik mistrza, a zbiór pełnych emocji wspomnień współpracowników i partnerów twórcy. O tym, jak powstawała książka, opowiedział nam jej autor. 2019-04-18BIO: Bartosz Michalak – pisarz, dziennikarz. Autor kilkuset recenzji, wywiadów i książek takich jak: „Na zakręcie – Agnieszka Osiecka we wspomnieniach”, „Krystyna Janda. Kameleon Zawodowiec” czy „Polskie Oscary”. Pracował m.in. w miesięcznikach „Film” i „Kino” oraz w kwartalniku „Film & TV Kariera”.
Kiedy zrodził się pomysł, zarys i jak długo trwało zbieranie materiałów do książki?
Pomysł zrodził się w 2014 r. przy okazji pracy nad zupełnie innym projektem. Razem z moją wydawczynią uznaliśmy, że to jest dobry moment na taką publikację, bo zbliżają się 90. urodziny Pana Andrzeja. Zbieranie materiałów trwało wiele lat, choć wtedy jeszcze nie wiedziałem, że powstanie ta książka. Pisaniem zajmuję się co najmniej od 1996 r. Rozmawiając z różnymi twórcami przy okazji innych publikacji uświadomiłem sobie, że mam pokaźny zbiór materiałów, bardzo często zapisów rozmów z osobami, których już nie ma – jak choćby z Edwardem Kłosińskim czy Jerzym Kawalerowiczem. Wszyscy dużo mówili o Wajdzie i leżało to niewykorzystane. To był drugi z powodów, dla których rozpocząłem pracę nad książką.
Zapewne wszystkie spotkania były niezwykłe. Które z nich będzie Pan wspominał jako najbardziej wyjątkowe?
To było łącznie 55 spotkań i każde z nich było cenne. Jednak gdybym miał wskazać, wybrałbym dwa. Pierwszym z nich była rozmowa z Panią Elżbietą Czyżewską, wielką aktorką lat 60., niestety niemal całkowicie dziś zapomnianą. Z bardzo dużą nieufnością podeszła do propozycji spotkania, jednak dała się przekonać i była to bardzo długa i bardzo cenna rozmowa, nie tylko o Wajdzie zresztą. Drugą rozmową, którą chcę wymienić, jest ta, którą ja bałem się zaproponować, ale Pani Krystyna Zachwatowicz sama wyszła z sugestią spotkania, mówiąc, że chętnie wypowie się jako aktorka Wajdy (Krystyna Zachwatowicz, żona Andrzeja Wajdy od 1974 do 2016 r. – przyp. red.). Miałem okazję raz jeszcze znaleźć się w legendarnym żoliborskim domu państwa Wajdów, sam na sam z Panią Krystyną, która zadbała o to – jak sama powiedziała – żeby Pan Andrzej nie przeszkadzał i się nie wtrącał. Te dwie rozmowy zapamiętałem w sposób szczególny.
PKO Bank Polski wraz z Muzeum Narodowym w Krakowie zapraszają na niezwykłą wystawę poświęconą Andrzejowi Wajdzie. Ekspozycja otwarta została 6 kwietnia i potrwa do 8 września. Dzięki wyborowi obiektów, których część nie była dotąd nigdzie eksponowana, wystawa nadaje filmom Andrzeja Wajdy kultowego charakteru i podkreśla ponadczasowość oraz wszechstronność jego twórczości. Tradycyjne formy wystawiennicze zostały wzbogacone narzędziami multimedialnymi m.in. wielkoformatowymi projekcjami i wydrukami, mappingiami, kapsułami filmowymi i ekranami dotykowymi. Pozwalają one na prezentację treści merytorycznych w sposób niezwykle wizualny i akustyczny. Ponadto w czasie trwania ekspozycji odbędzie się cykl spotkań z aktorami i twórcami filmów Andrzeja Wajdy, poprzedzony projekcją wybranych filmów reżysera.
Znał Pan Andrzeja Wajdę – czy obraz, jaki powstaje po przeczytaniu rozmów i wspomnień, jest spójny z Pana wspomnieniem?
Nie! Ta książka uświadomiła mi, że mam do czynienia z artystą, który z jednej strony jest świadomy tego, czego chce, a z drugiej strony sam jest pełen wątpliwości, pytań. Że to nie jest pomnik – zresztą on nienawidził bycia pomnikiem, strasznie go to irytowało! Gdy poznałem Pana Andrzeja osobiście, to odkryłem jeszcze jedną rzecz, której nie było widać w telewizji i mediach, a mianowicie, że jest obdarzony niezwykłym poczuciem humoru.
Ja powiedziałabym, że Andrzej Wajda był człowiekiem niezwykle poważnym…
Być może wcześniej tak było. Ale na tym etapie życia, na którym ja go poznałem, podchodził do wszystkiego z dużym dystansem. Choćby jego 90. urodziny – bardzo go irytowały. Z przekąsem mówił „rok jubileuszu”. Nazwałbym to jego poczucie humoru brytyjskim, które ja uwielbiam. On do końca życia był młody duchem i mam wrażenie, że przeszkadzała mu metryka. Myślę, że nie tylko ja, ale też ludzie, którzy z nim pracowali w ostatniej dekadzie czy 15 latach, powiedzieliby dokładnie to samo. Jeśli ktoś przekroczył „barierę pomnika”, to zauważał, że ma do czynienia cały czas z osobą pełną energii i bardzo zirytowaną ograniczeniami ciała.
Jakie jest Pana ulubione dzieło z dorobku Mistrza?
Muszę w tym miejscu przytoczyć rozmowę. Kiedy opowiadałem Panu Andrzejowi o projekcie tej książki, że chcę opisać jego filmy od kulis, to zapytał: jak to? Wszystkie? Przecież to będzie strasznie dużo! Powiedziałem mu, że tak, ale szerzej napiszę o tych, które lubię najbardziej i wymieniłem w kolejności chronologicznej: „Wszystko na sprzedaż”, „Ziemia obiecana”, „Człowiek z marmuru”, „Człowiek z żelaza” i „Tatarak”. Na co Wajda powiedział: o, to bardzo dobry wybór! A ja i tak żałuję, że wtedy nie dodałem jeszcze „Panien z Wilka”.
Rozmawiała Oktawia Staciewińska
PKO Bank Polski od lat związany jest blisko z twórczością Andrzeja Wajdy. Bank wsparł program cyfrowej rekonstrukcji dzieł polskiej kinematografii. W ramach projektu pod nazwą „Kino RP” udało się zdigitalizować najważniejsze obrazy Andrzeja Wajdy, takie jak: „Człowiek z marmuru”, „Człowiek z żelaza”, „Panny z Wilka”, „Ziemia obiecana”, „Polowanie na muchy”, „Wszystko na sprzedaż” czy „Wesele”.