Tego nie robi żadne inne muzeum w Polsce
„XX + XXI. Galeria Sztuki Polskiej” to kompletny zestaw dzieł polskiej sztuki współczesnej. Na czym polega nowatorstwo nowej wystawy w Muzeum Narodowym w Krakowie opowiada jego dyrektor – prof. dr hab. Andrzej Szczerski. 2021-12-21
Prof. dr hab. Andrzej Szczerski, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, fot. T. Markowski.
Czy nowa galeria pokazuje pełen przekrój polskiej sztuki współczesnej? Czy ktoś, kto nie zna polskiej sztuki XX i XXI wieku, odwiedzając wystawę pozna ją i zrozumie?
Tak będzie! Jest to kompletna opowieść o dziejach sztuki polskiej od Młodej Polski po współczesność. W ten sposób historii tej nie pokazuje żadne inne muzeum w Polsce. Galerie muzealne koncentrują się zazwyczaj tylko na sztuce po 1945 roku albo na konkretnych wątkach, np. sztuki awangardowej w okresie międzywojennym. U nas widoczna jest polifonia sztuki polskiej. Bardzo ważnym elementem ekspozycji są przestrzenie edukacyjne zatytułowane „Teksty-Konteksty”. To eksperyment w polskim muzealnictwie. W galerii stałej wydzieliliśmy przestrzenie prezentujące komentarze do dzieł sztuki. Na ścianach pojawiają się teksty o epoce, o najważniejszych wydarzeniach historycznych, czy biografie tworzących wówczas artystów. Pokazujemy też dokumentację wizualną – to, co działo się w Polsce w danym czasie, zdjęcia miast, ludzi, ważnych wydarzeń. Wszystko po to, by odwiedzający lepiej prezentowaną w galerii sztukę zrozumiał, zobaczył ją w kontekście historycznym. Galeria jest bez wątpienia wyjątkową lekcją historii sztuki polskiej.
Jak jest zbudowana ekspozycja: chronologicznie, tematyczne, gatunkowo?
Sztukę XX i XXI wieku pokazujemy przez pryzmat wybitnych dzieł ważnych artystów. Co istotne – to krakowska perspektywa, nakreślona w oparciu o zbiory naszego muzeum. Można tu zatem dostrzec wiele ważnych zjawisk, które dla środowiska krakowskiego były szczególnie cenne. Dominujące dwa punkty widzenia. Z jednej strony to układ chronologiczny, kolejne epoki w dziejach sztuki: Młoda Polska, okres międzywojenny, PRL i nasza współczesność po roku 1989. Z drugiej strony to pokazy tematyczne – są to np. wydzielone prezentacje grafiki krakowskiej po roku 1945, abstrakcji geometrycznej czy konceptualizmu. Zobaczymy ponadto ekspozycję szkła artystycznego z czasów po II wojnie światowej i salę poświęconą rzeźbie, którą przeznaczyliśmy w tej chwili na wystawę czasową Ursuli von Rydingsvärd (amerykańska rzeźbiarka polskiego pochodzenia – przyp. red.). Szczególnie istotną wydzieloną przestrzeń poświęciliśmy najważniejszym dla nas twórcom: Witkacemu, Andrzejowi Wróblewskiemu czy przedstawicielom II Grupy Krakowskiej.
Malarstwo, rzeźba, ceramika, szkło, grafika… Czy jeszcze coś znajdziemy na wystawie?
Tak, jest tu również fotografia, rysunek, fotomontaż i prace wideo... Pokazujemy pełne spektrum tego, co wykorzystuje sztuka współczesna – łącznie z instalacjami przestrzennymi z początku XXI wieku.
Wiemy z historii, że sztuka aktualna była zawsze najtrudniejsza do oceny, przez wielu akademików nie była nawet nazywana „sztuką”. Jakie kryteria przyjęliście Państwo, dobierając prace spośród tych najnowszych dzieł?
Wybraliśmy je z jedynej dostępnej nam perspektywy, czyli dnia dzisiejszego. To prace, które są świadectwem naszych czasów, mówią o istotnych problemach ostatnich lat, są zakorzenione w swojej epoce. Na pewno ten wybór będzie jeszcze zweryfikowany przez kuratorów w dalszej przyszłości. Ale – co jest chyba najistotniejsze – w tych najnowszych pracach widać ciągłość kulturową, przynależność do tej tradycji sztuki polskiej, która zaczyna się w okresie Młodej Polski. One są po prostu kolejnym rozdziałem w tej historii i nawiązują z nią dialog.
Wspomniał Pan, że katalog prezentowanych dzisiaj dzieł będzie w przyszłości weryfikowany. Czy to oznacza wymianę, rotację zbioru prac, który będzie się systematycznie powiększał?
To z pewnością zbiór otwarty, więc kolejne części muszą się w nim pojawić. Taka jest też specyfika galerii stałych, że – mimo iż starają się być obiektywne – prezentują stan wiedzy i ocenę krytyczną aktualne w chwili, kiedy powstają. Doświadczenie pokazuje jednak, że nie wszystkie wybory się zmieniają i pewne nazwiska i kanoniczne prace zostaną z nami na zawsze. Jestem przekonany, że tak będzie w przypadku prac Zofii Kulik, Moniki Sosnowskiej, Jakuba Ziółkowskiego, Janusza Kapusty i wielu innych. Będziemy jednak nadal pozyskiwać nowe dzieła także innych twórców. Warto pamiętać, że Muzeum Narodowe w Krakowie rozpoczęło swoją historię właśnie od pokazywania sztuki współczesnej – pierwsze dzieło sztuki w naszych zbiorach to obraz Henryka Siemiradzkiego „Pochodnie Nerona”, podarowany nam przez autora w 1879 r., trzy lata po jego namalowaniu. Obraz przeszedł próbę czasu i jest nadal podziwiany – na pewno i współczesne dzieła też taką próbę pomyślnie przejdą.
Która z ostatnio pozyskanych prac jest najmłodsza?
To praca Janusza Kapusty, która powstała w tym roku. Ta rzeźba abstrakcyjna „Między Niebem a Ziemią” przyjechała do nas dosłownie kilka tygodni temu. Opiera się na k-dronie, czyli jedenastościennej bryle geometrycznej, której formę artysta sam przed laty skonstruował. Stanowi swoistą grę z prawem ciążenia – składa się z dwóch brył, z których dolna wykonana jest z luster i oszczędnej metalowej konstrukcji, a górna z betonu. Betonowy ciężar unosi się nad dolną częścią, lżejszą i transparentną, zaprzeczając jakby prawom ciążenia. Widzimy, że to, co materialne, wspiera się na tym, co wydaje się niewidzialne, symbolizując świat idei, ważniejszy niż materia. Praca jest bardzo spektakularna - ma ponad 4 metry wysokości i wzbudza duże zainteresowanie.
Mam wrażenie, że chcecie państwo nieco odejść od wizerunku muzeum narodowego, jako bardzo poważnej i nobliwej instytucji i pójść w stronę galerii prezentującej odważną sztukę…
Brzmi to jak paradoks, ale dla nas historyczną tradycją jest pokazywanie i kolekcjonowanie cennej i ważnej sztuki współczesnej. Zależy nam na tym, żeby do zbiorów narodowych, pokazujących historię sztuki polskiej, wprowadzić to, co jest istotne obecnie, czyli otwartość na eksperyment i nowe widzenie świata. W związku z otwarciem galerii rozpoczęliśmy także kampanię reklamującą nasze Muzeum hasłem: „Nowoczesne Narodowe”. I tak właśnie chcemy być postrzegani. Sztuka współczesna nie powinna być pokazywana wyłącznie w muzeach sztuki współczesnej. W muzeum takim, jak nasze, sztukę współczesną można zobaczyć w szerszym kontekście historycznym, na tle bogatych zbiorów sztuki dawnej. Naszym celem jest dowartościowanie sztuki współczesnej i pokazanie, że jest ona ważną częścią naszej najnowszej historii, ale i wynika z tego, co działo się dawniej. To klucz do odczytania programu galerii.
Ta najnowsza sztuka XXI wieku nie doczekała się jeszcze swojej nazwy. Mówiąc „sztuka współczesna”, nie wiemy de facto o który okres chodzi: czy o początek XX wieku, czy koniec. Do określenia dzieł powstałych niedawno czy powstających dziś niektórzy używają terminu „sztuka nowoczesna”. Czy dziś jesteśmy w stanie nazwać to, co teraz dzieje się sztuce?
Rzeczywiście, wielość tendencji i pomysłów jest tak duża i znacząca, że z trudnością możemy posługiwać się jednym pojęciem. Ale bez wątpienia w sztuce współczesnej możemy wydzielić wyraźne tendencje, które łączą artystów, np. podejmujących analogiczną problematykę, dotyczącą kwestii pamięci historycznej, ekologii, czy stosujących podobne rozwiązania stylistyczne jak współczesny surrealizm czy groteska. Trudno jest jednak znaleźć jedno słowo, które określi współczesne nam czasy. Zazwyczaj kluczowe zjawiska historyczne nazywano dopiero po latach. Przy dzisiejszym zróżnicowaniu sceny artystycznej na takie definicje jest zdecydowanie za wcześnie.
Ale przecież historia sztuki zna także wielkie nurty w sztuce, które były współcześnie nazywane – choćby impresjonizm czy dadaizm już w chwili narodzin zyskiwały swoje określenia...
To prawda, ale dzisiaj nie potrafimy tego zrobić. Rzeczywiście dadaizm czy impresjonizm szybko zostały nazwane, ale były to wyłącznie pojedyncze tendencje w wielkiej palecie możliwości artystycznych, jakie przyniosła II połowa XIX wieku i początki awangardy. Moglibyśmy wskazać takie „-izmy” również dzisiaj, ale – podobnie jak impresjonizm – opisywałyby tylko jakiś fragment sceny artystycznej. Poza tym dziś artyści koncentrują się raczej na osobistych, indywidualnych mitologiach, unikają generalizacji. Dziś to właśnie indywidualizm jest jednym z najsilniejszych trendów artystycznych.
Większość zebranych na wystawie prac pochodzi ze zbiorów Muzeum Narodowego, ale są także dzieła najnowsze. Jak wyglądało pozyskiwanie takich prac?
W zbiorach naszego Muzeum mamy wiele dzieł sztuki najnowszej kupionych w ostatnich latach. Korzystamy ze specjalnego programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które wspiera zakupy sztuki współczesnej do kolekcji publicznych w Polsce. Poza tym ważna część naszych zbiorów to depozyty, które pochodzą z Małopolskiej Fundacji Muzeum Sztuki Współczesnej – to cenne prace dominujące w części poświęconej sztuce najnowszej. Mamy także depozyty od artystów, kilka prac przekazanych do naszych zbiorów przez samych twórców oraz takie, które – mam nadzieję – wkrótce wykupimy i trafią do nas już na stałe. W przypadku sztuki współczesnej zakupy muszą być uważne i przemyślane. Dlatego dokonujemy ich bez zbędnego pośpiechu, ale konsekwentnie.
Rozmawialiśmy już o treści, teraz chciałbym przejść do formy. Czy forma przedstawienia tych dzieł także jest też innowacyjna?
Na pierwszy rzut oka jest ona bardzo tradycyjna – mamy wielkie przestrzenie i białe ściany, na których wiszą dzieła sztuki z minimalnymi podpisami. Unikamy multimediów. Tutaj istotą nie jest sam sposób wieszania czy oświetlenia prac, ale przestrzenne relacje między nimi. Zestawiając obok siebie dzieła sztuki, często pochodzące z różnych miejsc i o różnym przeznaczeniu, dokonujemy ich oryginalnej interpretacji, powodujemy, że wchodzą ze sobą w dialog. To język muzealnej wystawy – poprzez odpowiednie zawieszanie prac kierujemy sposobem percepcji widza, wskazujemy sposoby postrzegania dzieła sztuki, zapraszamy do własnych interpretacji. I to właśnie pod tym względem nasza wystawa jest nowatorska: takiego zestawienia i korespondencji między dziełami sztuki – rzeźbą, malarstwem, grafiką, filmem, fotomontażem, sztuką użytkową – dotychczas nie było. Nie istniała też zaproponowana przez nas narracja. Niech więc nas nie zwiedzie widok kolejnych, wyglądających standardowo, sal zawieszonych obrazami. Gdy się w nich znajdziemy, zrozumiemy na czym polega przygotowana dla widzów wizualna gra. To kluczowa nowość, którą rzeczywiście warto docenić.
Czyli okazuje się, że ten królewski tradycjonalistyczny Kraków wyznacza nowe trendy w polskim muzealnictwie...
Bardzo dziękuję. Traktuję to jako komplement.
Rozmawiał Mariusz Kucharski