Zaskakujące rozstrzygnięcie 6. PKO Maratonu Rzeszowskiego

6. PKO Maraton Rzeszowski zakończył się nie lada niespodzianką. Przemysław Dąbrowski, który wygrywał tu w dwóch ostatnich edycjach, tym razem zajął trzecie miejsce. Zwycięzcą został Wojciech Kopeć – lekkoatleta i były członek kadry narodowej. W imprezie wystartowało ponad 800 osób, a wiele z nich wzięło udział w charytatywnej akcji PKO Banku Polskiego dla chorej Gabrysi.
około min czytania

Fot. Mateusz Skubisz

Ulicami Rzeszowa pobiegło ponad 800 osób – 549 indywidualnie i 275 w sztafecie maratońskiej. Pod nieobecność Kenijczyków, Przemysław Dąbrowski (Agro-Metal Ostrołęka) wydawał się zdecydowanym faworytem. Wygrywał w dwóch poprzednich edycjach maratonu w Rzeszowie – dwa lata temu z czasem 2:23:57, a przed rokiem 2:24:10. Tym razem, uzyskany czas 2:32:07 usytuował go na trzecim miejscu podium.

Wygląda, że nie przygotowałem się najlepiej do zawodów – przyznał na mecie niepocieszony Przemysław Dąbrowski, który wcześniej otwarcie zapowiadał walkę o zwycięstwo. W rywalizacji z pewnością nie pomogły mu powiewy wiatru i zaskakująco wysoka – jak na tę porę roku – temperatura. Dąbrowski zaczął bardzo mocno, ale w drugiej części maratonu zaczął tracić siły.

Zwycięzcą 6. PKO Maratonu Rzeszowskiego został Wojciech Kopeć – lekkoatleta, maratończyk, członek kadry narodowej w latach 2004-2006. Do mety dobiegł z czasem 02:28:12.

Na pierwszej pętli starałem się nie szarpać i biegłem swoim tempem. Dogoniłem Dąbrowskiego około 27. kilometra – mówił Wojciech Kopeć, który jest założycielem i koordynatorem grupy biegowej „Team Kopeć”.

Triumfator nie ukrywał, że zwycięstwo kosztowało go wiele sił. – Trasa nie jest szybka, a dodatkowo z czasem ciągle rosła temperatura. Wszystko to sprawiło, że po dobiegnięciu do mety odcięło mnie mięśniowo i po prostu padłem. Bardzo cieszę się jednak ze zwycięstwa. Rzeszów to fajne miasto do biegania. Nikt nie krzyczy, że zamykamy ulice. Teraz wybieram się do Azji, żeby trochę odpocząć. Na pewno jednak nie zapomnę też o bieganiu – dodał.

Paulina Grzegórzek znowu niepokonana

Rywalizację wśród kobiet wygrała Paulina Grzegórzek, która triumfowała tu również przed rokiem. Wtedy uzyskała czas 2:54:20. Teraz na zajęcie pierwszego miejsca pozwolił jej czas 2:56:16. – Wygrałam z dużą przewagą, ale przyznaję, że dostałam mocno w kość – powiedziała na mecie zmęczona zwyciężczyni.

Drugą kobietą na mecie była Paulina Wywłoka z czasem 3:01:37, a trzecią Dorota Gapys, która pokonała dystans w czasie 3:22:59.

Choć wysoka temperatura mocno dała się biegaczom we znaki, to bardzo pasowała kibicom. Kilka dni wcześniej nikt nie spodziewał się, że aura w pierwszy weekend października może być aż tak dobra. Słońce i błękitne niebo sprawiły, że obserwowanie zawodów i wspieranie biegaczy stało się czystą przyjemnością. O dobry nastrój biegaczy zadbał też zespół „El Mariachi”, który na zbiegu ulic Kopisto i Podwisłocze grał dla nich meksykańskie przeboje.

Pobiegli dla Gabrysi

Podczas 6. PKO Maratonu Rzeszowskiego Fundacja PKO banku Polskiego zorganizowała charytatywną akcję biegową dla Gabrysi. 6,5-letnia dziewczynka urodziła się z wodogłowiem i choruje na padaczkę. Szansą na zmniejszenie liczby ataków padaczki jest specjalistyczna operacja. 

Żeby pomóc dziewczynce, setki biegaczy przyczepiło do koszulek kartki z napisem „biegnę dla Gabrysi”. Ich zaangażowanie Fundacja PKO Banku Polskiego przeliczy na darowiznę, którą przekaże na konto organizacji, w której dziewczynka jest podopieczną– Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba.

– Operacja w Niemczech może sprawić, że ataki padaczki będą rzadsze albo całkiem ustąpią. Planowałam być w Rzeszowie, ale Gabi złapała przeziębienie, a że za dwa tygodnie czeka nas w Niemczech badanie, to nie chciałam ryzykować i postanowiłam zostać z córką w domu – powiedziała nam Małgorzata Nawrot, mama dziewczynki.

 

Marek Wiśniewski