#PowerB@nk. „Gdy zaczynałem, wiele osób patrzyło na mnie jak na szaleńca”. Tomasza Jaroszka przepis na sukces w biznesie
„Miło mi przywitać Cię na blogu Doradca.tv.” – tymi słowami wita się ze swoimi stałymi widzami i czytelnikami oraz tymi, którzy zajrzeli tu po raz pierwszy. 2022-04-10Jako Doradca.tv tworzy artykuły, wideo, podcasty, książki i kursy. Formy różnorodne, a treści zawsze na najwyższym poziomie. Edukuje z finansów i robi to tak sprawnie, że działa na coraz większą skalę. Tłumaczenie zawiłości przepisów i zależności wyliczeń to – wbrew pozorom – nie jest łatwy biznes.
Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś: „założę firmę"?
Przez dłuższy czas męczyła mnie myśl, że pracując u kogoś niczego nie buduję, a nieustannie sprzedaję swój czas. Ten pomysł długo dojrzewał, aż w końcu zdecydowałem się przenieść ze świata mediów do świata blogosfery. Tu człowiek staje się jednoosobową redakcją i zarazem szefem własnej firmy. Dzisiaj wydaje mi się to oczywistym ruchem, a sukces blogów pokazuje jak zmienia się rynek mediów. Ale gdy zaczynałem 8 lat temu, wiele osób patrzyło na mnie jak na szaleńca. Opuszczałem ciepłą posadę na rzecz własnej strony czy YouTube’a. Oczywiście była to decyzja o tyle łatwa, że zrobiłem to w relatywnie młodym wieku, jeszcze bez obciążeń finansowych i bez rodziny na utrzymaniu – pewnie dzisiaj taka decyzja byłaby dużo trudniejsza.
Pracowałeś więc kiedyś na etacie. Czy czasem myślisz, że chętnie wróciłbyś na taką „ciepłą posadkę”?
Zaczynałem jako dziennikarz i solidnych kilka lat przepracowałem w różnych redakcjach. Na swojej drodze zawodowej pracowałem zarówno w małych firmach, jak i w dużych korporacjach, co dzisiaj doceniam jako bardzo ważne doświadczenie. Przyznaję, że powrót do pracy u kogoś wydaje mi się bardzo odległym scenariuszem, ale nie lubię się zarzekać – kto wie czy jakieś wyzwanie zawodowe nie okaże się tak ciekawe, że zrobię sobie kiedyś przerwę od własnej firmy.
Jak myślałeś o swoim biznesie na początku?
Obserwowałem trendy i widziałem, co dzieje się na świecie. Internet powoli zabierał cenne minuty telewizji, radiu i gazetom. Blogosfera na początku kojarzyła się głównie z rozrywką, ale ja skupiałem się na trendach edukacyjnych i widziałem, jak duże możliwości daje prowadzenie edukacji finansowej na zupełnie innych zasadach niż w klasycznych mediach. Gdy zaczynałem przygodę z blogiem, bliżej mi było do freelancera niż do prawdziwego przedsiębiorcy. Dopiero z czasem zaczęło się myślenie o produktach, skalowalność, sklep internetowy, coraz większa dywersyfikacja tego co robię i myślenie na kilka lat do przodu.
Co jest, Twoim zdaniem, kluczem do sukcesu w biznesie? Jak należy go prowadzić, by był stabilnym źródłem dochodu i jednocześnie dawał satysfakcję?
Wytrwałość wydaje mi się najbardziej oczywistą odpowiedzią z perspektywy czasu, bo można mieć dobry pomysł, ale trzeba wiele podejść i prób, żeby ten pomysł przyjął się na rynku i jeszcze więcej czasu, żeby później dopracować model biznesowy. Z małych rzeczy mogą się zrodzić naprawdę wielkie, ale wymaga to zaangażowania, testów i dużej gotowości do zmian. Wiem, że to pasuje do wielu dziedzin, ale naprawdę uważam, że prowadzenie biznesu to nie jest sprint, a maraton i takie założenie pozwala rozbudowywać firmy do tego stopnia, żeby stabilny dochód zmieniał się w narzędzie generujące pokaźne nadwyżki kapitału.
Co w takim razie jest najtrudniejsze w prowadzeniu biznesu?
Jeśli ktoś nie lubi się mylić lub ma problemy z akceptacją porażki, to prowadzenie biznesu może być bardzo trudne. Własna firma to nieustanne pomyłki i wyciąganie z nich wniosków, żeby każda kolejna próba była już lepsza. Ostatnio podsumowywałem rok i na te wszystkie elementy, które wyszły bardzo dobrze i zarobiły w firmie, mógłbym spokojnie dołożyć drugie tyle niezrealizowanych planów lub rzeczy, które się nie udały. I to jest jak najbardziej ok, właśnie na tym polega biznes. Wydaje mi się, że bez pewnej pokory połączonej z chęcią do zmian i nauki, może być trudno rozwijać firmę, która nieustannie wymaga od nas elastyczności.
Skoro mowa o porażkach. Masz za sobą jakąś spektakularną klapę? Czego Cię ona nauczyła?
Aż nie wiem od czego zacząć! Mam nawet jedną zamkniętą firmę na koncie i to dla mnie bardzo cenna lekcja. W 12 miesięcy zdążyłem popełnić w niej tyle błędów, że najlepszą decyzją było zamknięcie biznesu po roku. Ta lekcja nauczyła mnie właśnie pokory – akurat wtedy wydawało mi się, że połączenie kompetencji kilku ekspertów musi zakończyć się sukcesem, ale zabrakło myślenia biznesowego i dobrego zarządzania. Stworzyliśmy sobie ze wspólnikami miejsce pracy, gdzie zadania nigdy się nie kończyły, a biznes skalował się jedynie kosztem naszego czasu. To jednak cenna lekcja, bo więcej tych błędów w żadnym biznesie już nie popełniłem.
W jakim kierunku chcesz rozwijać swoją firmę?
Moja branża to edukacja finansowa – wprawdzie nigdy nie jest modna, ale zawsze jest potrzebna, więc pracy nie powinno mi zabraknąć. Na pewno w najbliższych latach chcę spróbować sił w tematach emerytalnych, bo to gigantyczne wyzwanie w skali kraju. O emeryturę nie dbamy, chociaż mamy przed oczami dramatyczne prognozy i wyliczenia oraz wiele rozwiązań. Chciałbym to zmienić, ale to jest naprawdę długi termin.
Na ten moment kluczowa jest rozbudowa wydawnictwa. Polacy coraz chętniej inwestują i sięgają po wiedzę. Nie boję się wykresów pokazujących niskie czytelnictwo, bo jak ktoś chce dbać o swój kapitał, to dużo chętniej wybiera książki, które mogą go czegoś nauczyć lub pomóc w zabezpieczeniu środków. Myślę, że jeszcze w tym roku na rynek wejdą co najmniej dwa nowe tytuły.
Co jest dziś w Twojej pracy najbardziej satysfakcjonujące? Co sprawia, że masz ochotę powiedzieć: „jestem człowiekiem sukcesu!"?
Chyba nic nie sprawia takiej satysfakcji jak e-mail od czytelnika, widza czy słuchacza, który pisze z podziękowaniami, bo np. moje video, kurs czy książka znacząco zmieniły jego życie. Czasem to są wiadomości stricte finansowe – „dzięki Twojej książce założyłem w końcu IKE i już 3 lata buduję portfel dywidendowy”, ale zdarzają się też dużo bardziej emocjonalne. Gdy ktoś wychodzi z długów czy po raz pierwszy w życiu czuje się stabilny finansowo, to zmienia się dosłownie wszystko: dla niektórych to jest jak nowy start w życiu. I to sprawia, że w tej pracy nawet jak jest ciężko, to motywacja jest dosłownie pod ręką, wystarczy zajrzeć do skrzynki mailowej. Oczywiście skłamałbym gdybym nie cieszył się na widok rosnących przychodów czy znaczenia marki z roku na rok, ale prawdziwa satysfakcja to właśnie pozytywny wpływ na ludzi i ich losy.
A kto jest Twoim biznesowym guru?
Jako autor książki „Śladami Warrena Buffetta” bez wątpienia powiem, że jego biznes i to co stworzył przez lata niesamowicie mi imponuje. Nie chodzi jednak o same wyniki finansowe czy niebywałą gotówkę zgromadzoną w jego Berkshire Hathaway, ale o jego nastawienie do tego co robi. Praca sprawia mu taką przyjemność, że nie istnieje pojęcie emerytury – rozwija firmę mając ponad 90 lat i robi to wraz ze swoim wspólnikiem, któremu niewiele brakuje do setki. Konsekwencja i długoterminowe podejście Buffetta ciągle mi przypominają, że naprawdę można wiele osiągnąć na przestrzeni lat, ale musimy wyleczyć się z tego krótkoterminowego podejścia, które jest dzisiaj dominujące na każdym kroku.