„Możesz szerować selfie infuencera i czekać na lajki”. Nie rozumiesz? Poznaj subiektywny słownik mowy internetowej!
W języku polskim wciąż przybywa słów. Świat internetu na dobre wkradł się w naszą rzeczywistość i oprócz informacji i rozrywki dostarcza nam dziś również wiele słów. Wzbogacamy nasz język na bieżąco, często nawet nieświadomie mówiąc o „blogowaniu”, „vlogowaniu”, czy korzystaniu z internetowych „tutoriali”. 2018-10-09Oto krótki, subiektywny słownik mowy internetowej:
INFLUENCER – osoba popularna w internecie, aktywnie udzielająca się w mediach społecznościowych i wywierająca silny wpływ na opinie swoich odbiorców, zwykle zatrudniana w celu promowania określonych marek;
TROLLING – zamieszczanie w internecie (np. na forum dyskusyjnym) kontrowersyjnych opinii lub nieprawdziwych informacji wyłącznie w celu zwrócenia na siebie uwagi lub sprowokowania innych użytkowników;
IWONKA – moderatorka forum internetowego lub bloga;
SZEROWAĆ – udostępniać wybrane treści w internecie, zwłaszcza na portalach społecznościowych;
SUB – czyli subskrypcja. Subować oznacza subskrybować, czyli śledzić kanał w serwisie internetowym, np. YouTube;
SCROLLOWAĆ (SKROLOWAĆ) – przewijać zawartość ekranu na urządzeniu elektronicznym;
VIRAL – krótki film lub innego rodzaju komunikat, udostępniany przez użytkowników internetu i zyskujący w ten sposób popularność, często wypuszczany w celach reklamowych;
SELFIE – rodzaj zdjęcia portretowego zrobionego samemu sobie za pomocą kamery internetowej lub aparatu fotograficznego w telefonie komórkowym lub tablecie, zwykle publikowane na stronie serwisu społecznościowego;
STREAMOWAĆ – przesyłać pliki multimedialne przez internet i odtwarzać je w czasie rzeczywistym na ekranie komputera użytkownika;
LAJKOWAĆ – wyrażać swoje uznanie dla informacji lub zdjęcia zamieszczonego na portalu społecznościowym poprzez wciśnięcie przycisku podniesionego kciuka (like);
Czy te słowa, które zdobywają dziś olbrzymią popularność, powinniśmy przyjmować do naszego języka, czy szukać dla nich odpowiedników – o tym rozmawiamy z prof. Katarzyną Kłosińską, językoznawcą w Instytucie Języka Polskiego Uniwersytetu Warszawskiego, sekretarzem Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN oraz opiekunem Obserwatorium Językowego UW.
Czy nie powinniśmy mówić „strumieniować” w odniesieniu do popularnego „streamingu”, czy też zwyczajnie zrobić autoportretu zamiast „selfiaczka”? Dziś już nawet moja Babcia wie, co to selfie...
Kiedy mówimy „streaming” mamy do czynienia z zapożyczeniem tzw. właściwym, a jeśli mówimy „strumieniować”, to mamy już neologizm i zapożyczenie semantyczne, czyli zapożyczenie znaczenia słowa. Oba te słowa pojawiły się dlatego, że pojawiło się takie zjawisko. Używanie słowa „strumień” zamiast „streaming” ma tę przewagę, że jest bardziej zrozumiałe. To słowo znane, oswojone, łatwiej można odczytać metaforę strumienia, czyli że jest to informacja, która jest przekazywana, płynnie. Jeżeli posługujemy się angielskim wyrażeniem, wówczas jest to mniej funkcjonalne.
„Selfie” może być łatwiejsze do zrozumienia, gdyż jest to słowo krótkie i częściej używane. Pewnie gdyby Pani babcia skorzystała z transmisji internetowej na żywo, to też by się przyzwyczaiła do słowa „strumieniować” czy angielskiego „streaming”.
Są jakieś wyrażenia, słowa, bastiony, których możemy w tej dziedzinie bronić? Takie „nasze” internetowe twory?
Nie wiem, czy jest potrzeba bronienia i przeforsowywania polskich słów, zwłaszcza, jeżeli chodzi o internet, dlatego że jest to zarówno słownictwo, jak i dziedzina międzynarodowa. Tak jak uczyliśmy się żeglować od Holendrów, to od nich zapożyczyliśmy słownictwo związane z tą dziedziną. Jak budowaliśmy miasta na prawie niemieckim w XIII w., to zapożyczyliśmy „rynek”, „ratusz” itp. Kiedy w XVI w. do Polski przychodziła kultura muzyczna czy architektoniczna z Włoch, to zapożyczyliśmy słownictwo tego typu. Teraz przychodzi do nas kultura internetowa z krajów anglojęzycznych i nie ma potrzeby – zresztą byłoby to nienaturalne – na siłę wymyślać polskie słowa. Zapożyczamy słowo (tak jak komputerowa myszka) albo znaczenie (mówimy okienko, a nie window). Taka jest po prostu kolej rzeczy!
Słowom – ich wartości i znaczeniu – przyglądamy się wnikliwie w przeddzień festiwalu „Frazy – słowa w piosence”. Podczas tego wydarzenia, na które do Poznania zaprasza PKO Bank Polski, wystąpią m.in. L.U.C., Haydamaky, Bovska, i Andrzej Stasiuk. Tegoroczna, czwarta edycja, potrwa od 2 do 6 listopada.
– Tradycyjnie już na Frazach będziemy nadstawiać ucha na rozmaite brzmienia, odległe stylistyki muzyczne, głosy wielu pokoleń. Będziemy słuchać, jak Polskę widzieli i opisali artyści z innych epok oraz co mają do powiedzenia nam współcześni. Dialog, wielogłos mają służyć porozumieniu, poznawaniu różnych perspektyw, odmiennych punktów widzenia. Chcielibyśmy, aby każdy znalazł taki koncert, który pozwoli mu poczuć się u siebie – mówi Krzysztof Gajda, dyrektor artystyczny Festiwalu.
Podczas inauguracyjnego spektaklu, zatytułowanego „Z piekła to piekła”, piosenki Jacka Kaczmarskiego wykonają artyści Teatru Polskiego w Szczecinie. Dzień później (w sobotę, 3 listopada) w południe rozpoczną się otwarte dla publiczności przesłuchania w Ogólnopolskim Konkursie Piosenki Autorskiej o nagrodę im. Jacka Kaczmarskiego. Laureatów będziemy mieli okazję posłuchać w wieczornym koncercie, którego gwiazdą będzie Zespół Reprezentacyjny. Niedzielny wieczór (4 listopada) wypełni połączenie poezji Mickiewicza z muzyką ukraińskiego zespołu Haydamaky i charyzmą Andrzeja Stasiuka, który debiutuje w roli recytatora. Piosenki ze swojej płyty zatytułowanej „Good L.UC.K.” zaprezentuje z kolei publiczności L.U.C. już 5. listopada. Festiwal zakończą „Niepokorni” Poznańskiej Sceny Młodych.
Oktawia Staciewińska