Polskie Kręgi Sztuki w Chinach. Zobacz, jak prezentuje się Polska
Trwa 3. edycja Festiwalu Polskie Kręgi Sztuki w Chinach. W czasie tego wydarzenia mieszkańcy największych chińskich miast, m.in. Pekinu, Hangzhou, Chengdu oraz Szanghaju, mają okazję przez ponad 2 miesiące poznawać polską kulturę. Wydarzenie, którego sponsorem jest PKO Bank Polski, potrwa do grudnia. 2018-11-14Zawarte w nazwie festiwalu „kręgi sztuki” symbolizują przenikanie się różnych dziedzin artystycznych. Program filmowy 3. edycji festiwalu odzwierciedla różnorodność polskiej kinematografii, prezentując zarówno jej współczesne osiągnięcia, jak i cenione klasyczne dzieła. W tym roku będzie to także twórczość dokumentalna i animowana.
Poza branżą filmową, podczas festiwalu prezentują się producenci i wykonawcy z branży związanej z grami video. Nie brakuje także muzyki. W ramach wydarzenia premierowy koncert zagrają The Voice of the Wild Hunt. Wystąpi również superbend polskiego jazzu: Circles of Art Orchestra. Niewątpliwym wydarzeniem będzie koncert cenionego na całym świecie pianisty Grzegorza Niemczuka.
Grzegorz Niemczuk jest zwycięzcą wielu konkursów pianistycznych. W 2013 r., jako pierwszy Polak w historii, wygrał „International Carnegie Hall Concerto Debut Competition” w Nowym Jorku. Ta prestiżowa nagroda otworzyła mu drogę do Carnegie Hall, gdzie w lutym 2013 r. miał okazję zaprezentować II Koncert fortepianowy f-moll op. 21 Fryderyka Szopena, zbierając znakomite recenzje. W 2016 r. został finalistą oraz laureatem Nagrody Specjalnej na 2016 International Busan Maru Music Festival w Korei Południowej. Jest również zwycięzcą 40. Ogólnopolskiego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie w 2010 r. oraz międzynarodowych konkursów we Włoszech i Belgii.
Czy jest utwór, od którego zaczęła się Pana przygoda z muzyką lub który jest dla Pana wyjątkowy?
Najbardziej moją duszę koi muzyka Piotra Czajkowskiego. Nie wiem, co w niej jest, ale gdy jej słucham, czuję się tak, jakbym to ja ją napisał, każda nuta wręcz wypływa ze mnie. To jego muzyka najbardziej mnie inspiruje, poprawia nastrój, dodaje energii i pobudza artystyczne odczuwanie świata. Gdybym miał wybrać jeden utwór, byłaby to jego ostatnia, 6 Symfonia zwana „Patetyczną”. W tej muzyce jest wszystko o życiu i śmierci, o radości i cierpieniu... Dla mnie to opowieść człowieka o całym życiu, o jego sensie, o tym, czego żałuje, czego pragnie, o tym co sprawia mu ogromny ból (tu zwłaszcza ostatnia część tej symfonii). Jest to również genialny przykład wykorzystania wszystkich barw orkiestry. Gdybym zaś miał wybrać utwór na fortepian, wahałbym się pomiędzy ostatnią Sonatą fortepianową Szopena a ostatnią Sonatą Schuberta. U Szopena odnajduję tą hipnotyzującą polską energię i siłę oraz pociągający romantyzm, u Schuberta zaś ukojenie całego zła, które nas w różny sposób dotyka.
Gra Pan mnóstwo koncertów na całym świecie. Proszę powiedzieć, czy rzeczywiście każdy z nich jest inny i niepowtarzalny, czy może można mówić o pewnej rutynie?
Każdy koncert jest jedyny w swoim rodzaju. Inna jest publiczność, a więc inna energia płynie do artysty – energia, czyli niewidzialne fale wielu dusz nastawione na odbiór dawanej im muzyki. Tę energię da się odczuć – ona uskrzydla, pobudza i inspiruje do wykonań dużo lepszych od tych, gdy gra się dla samego siebie. Dodatkowo każdy koncert to inny „ja”. Każdego dnia się zmieniamy – zmieniają nas doświadczenia, poznani ludzie, przeczytane książki, wszystko... Ten sam utwór wykonywany 200 razy za każdym razem jest nieco inny, ma inną energię. To dlatego tak cenię sobie nagrania na żywo, nie lubię zaś tych sztucznych, sklejanych przez reżyserów dźwięku.
Zagra Pan podczas 3. edycji Festiwalu Polskie Kręgi Sztuki w Chinach. To miejsce wyjątkowe na mapie świata, zwłaszcza jeśli chodzi o twórczość Szopena. To nie pierwszy Pana koncert w Azji. Jak gra się dla tamtejszej publiczności?
Azjaci są bardzo wrażliwi i kochają muzykę Fryderyka Szopena. Każdy kraj w Azji, w którym grałem jest inny i ma swoją specyfikę. Jeśli chodzi o Chiny, to zauważyłem, że publiczność jest nieco nieśmiała w porównaniu z innymi krajami. Bardzo zależy mi na tym, żeby słuchacze rozumieli kontekst i treść utworów które wykonuję, dlatego bardzo często prowadzę moje własne koncerty – również w Chinach staram się znaleźć tłumacza, który mi to umożliwia. Zauważyłem, że takie koncerty odbierane są dużo bardziej żywiołowo i spontanicznie. Publiczność, która słucha z wielką świadomością potrafi poczuć się głębiej dotknięta treścią wykonywanej muzyki.
Oprócz koncertowania, prowadzi Pan również kursy mistrzowskie. Na czym polegają?
Są to godzinne lekcje z młodymi pianistami, którzy prezentują przygotowany program. Najpierw wykonują utwór, a ja po jego wysłuchaniu pracuję z wykonawcą, starając się, aby na koniec lekcji utwór ten brzmiał lepiej. Czasem skupiam się na poprawie techniki, czasem na rozmowie o interpretacji, czasem na inspirowaniu i pobudzaniu wyobraźni, czasem na wzbogacaniu ich wiedzy na temat wykonywanych dzieł i kompozytorów. Bardzo lubię uczyć innych, zwłaszcza gdy czuję, że to co przekazuję ich inspiruje, sprawia, że utwory są wzbogacone, że czują się bardziej zmotywowani i zainspirowani.
Zdradzi nam Pan swoje muzyczne marzenie?
Moje największe muzyczne marzenie jest niezmienne od wielu lat. Chcę całe życie móc grać na fortepianie i dzielić się muzyką z ludźmi. Chcę, by nigdy nie brakowało osób, dla których moja muzyka jest ważna, żebym mógł to robić przez całe życie.
Na koniec chciałam zapytać o plany koncertowe na najbliższy czas.
Przyszły rok zapowiada się bardzo ekscytująco. Styczeń rozpocznie się od ponownej wizyty w Chinach, w marcu wystąpię po raz pierwszy w życiu w Nepalu, w Katmandu, po koncertach zaś planuję wykorzystać fakt, że jestem w tym magicznym miejscu i choć na kilka dni udać się w Himalaje – to jedno z moich dziecięcych marzeń. W marcu oraz w kwietniu mam występy w Japonii, w maju tournee koncertowe (9 koncertów) w Norwegii, zaś w czerwcu w Chinach. Druga połowa roku przyniesie występy w Ameryce Południowej i ponownie w Norwegii.
Dziękuję za rozmowę.
Oktawia Staciewińska