Sztuka wychodzi z pandemii
Po prawie dwóch ciemnych latach pandemii nadchodzi energetyczna czerwień – widać to zarówno w sztuce, jak i w… manicure wielu kobiet, które malują swoje paznokcie kolorowymi lakierami. Tymi samymi lakierami tworzy swoje prace Martyna Ścibior, młoda artystka, której obrazy znajdują się w Nowej Kolekcji Sztuki PKO Banku Polskiego. Pandemia odcisnęła piętno na wielu sferach życia. Jak to wygląda w sztuce i czy artyści widzą już świat w kolorze? 2021-08-03Do końca lipca można oglądać wystawę Martyny Ścibior „Estetyczna drapieżność” w warszawskiej Galerii Wizytującej. Artystka pokazuje swoje prace z ostatnich dwóch lat, wszystkie malowane w pandemii. Prawie cały ten okres malarka przebywała w swoim wiejskim domu na Lubelszczyźnie. Jak sama przyznaje – spędzała ten czas w zasadzie tylko w swojej pracowni. Wpływ izolacji widać w jej sztuce, a abstrakcyjne kompozycje artystki są przepełnione emocjami. Zdecydowana większość prac z pandemii to płótna ciemne, czasem nawet mroczne, choć na niektóre malarka wprowadziła delikatne kolorowe refleksy, jakby chciała przez to powiedzieć, że nadzieja umiera ostatnia. Licząc na to, że jeszcze będzie normalnie, Ścibior dotrwała do bezpieczniejszych czasów. Wyraźnie widać to w ostatniej pracy z tego roku, która kompozycją i kolorystyką znacząco odbiega od pozostałych. Czerwony obraz jest symbolicznym wyjściem z pandemicznej czerni, która zdominowała ostatni okres twórczości artystki.
Faktycznie nagle poczułam ogromną potrzebę energii. Ta czerwień jest jednak tym, co kocham najbardziej. Tak jak kobiety, które najczęściej wybierają ten kolor lakieru do paznokci. Klasyczna czerwień jest niesamowitym zastrzykiem energii – opowiada Martyna Ścibior.
Ta praca jest wyjątkowa także z innego względu. Malarka zastosowała tu nową technikę, po którą do tej pory nie sięgała w swojej twórczości. Część elementów kompozycji porysowała, zeskrobując połyskujący lakier. Ten detal nie jest widoczny z daleka, a pojawia się dopiero, gdy zbliżamy się do pracy i przyglądamy detalowi. Czy ten zabieg techniczny ma ukryty sens? Czy post-covidowa praca jest radośnie kolorowa i pełna niepoprawnie optymistycznej energii tylko z pozoru, z daleka? Przy bliższej analizie okazuje się, że na idealnie gładkiej strukturze pojawiły się rysy. Symboliczne blizny, w niektórych miejscach szramy, głębsze i bardziej widoczne. Mówi się, że artyści czują i widzą więcej… To może być wstęp do kolejnego cyklu obrazów Martyny Ścibior.
Nie bez znaczenia jest także miejsce, w którym powstają obrazy. Ścibior wszystkie namalowała w rodzinnej Wąwolnicy, dokąd wróciła po studiach na warszawskiej ASP.
Do malarstwa potrzebny jest czas, przestrzeń i zasoby, których brakuje w wielkich aglomeracjach – ocenia Zofia Nierodzińska, kuratorka wystaw, wiceszefowa miejskiej galerii Arsenał w Poznaniu. – Bardzo wyraźnie pokazał nam to czas pandemii, kiedy miasta okazały się bardzo trudnymi miejscami izolacji: przeludnionymi, suchymi, wybetonowanymi, dla których odcięcie od zewnętrznych dostaw żywności oznaczałoby katastrofę humanitarną. Być może dzisiejsza awangarda polega właśnie na aktywnym wycofywaniu się, na pozostawaniu z dala od centrum? Martyna w swojej peryferyjnej praktyce, skupionej na budowaniu relacji z sąsiadkami, obiektami i istotami stowarzyszonymi pokazuje, jak może wyglądać alternatywa. Daje ona poczucie łączności ze światem, o który się dba, a nie eksploatuje.
Powrót na wieś i bliskość z naturą łączy Martynę Ścibior z jej mistrzem, prof. Leonem Tarasewiczem. Wybitny malarz mieszka i tworzy w rodzinnych Waliłach na Podlasiu, jest także wykładowcą na ASP w Warszawie. Artystka ukończyła jego pracownię malarstwa i pod jego okiem poszukiwała własnej drogi twórczej. Teraz może liczyć na sympatię, ale i obiektywną ocenę swoich poczynań artystycznych.
Martyna Ścibior ze swoim mistrzem prof. Leonem Tarasewiczem
Nie lubię sztucznych rozgraniczeń na sztukę kobiecą, młodą czy gejowską. Dobra sztuka jest po prostu dobra – ocenia Tarasewicz. – Znam twórczość Martyny, bo przy nas się ona rodziła. To dobra sztuka, rozwija się z wystawy na wystawę.
Martyna Ścibior zasłynęła kilka lat temu swoją oryginalną techniką malowania lakierami do paznokci. Dostaje je od różnych kobiet, które mają w ten sposób swój symboliczny wkład w jej twórczość. Za każdym kolorem stoi pewien ładunek emocjonalny, każdy lakier znaczy dla pierwotnej właścicielki coś innego.
Prace artystki zyskują coraz większe zainteresowanie zarówno krytyków sztuki, jak i kolekcjonerów. Jej obrazy znajdują się w kilku kolekcjach, w tym w Nowej Kolekcji Sztuki PKO Banku Polskiego.
Mariusz Kucharski