Wielka bitwa konserwatorów o wielkie dzieło
W 600. rocznicę wiktorii grunwaldzkiej z 15 lipca 1410 r. poddano kompleksowej renowacji obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem”. Dzięki przedsięwzięciu, które finansowo wsparł PKO Bank Polski, możemy dzisiaj podziwiać artystyczny rozmach twórcy. Powinniśmy przy tym docenić żmudną pracę konserwatorów dążących do przywrócenia dziełu świetności na co najmniej pół wieku. 2019-07-15Przedsięwzięcie zabezpieczenia i konserwacji obrazu Matejki kosztowało 1,2 mln zł. Pomoc PKO Banku Polskiego przeznaczona była na projekt i montaż nowej ramy a także zakup specjalistycznych mikroskopów, umożliwiających lepszą obserwację powierzchni malarskich i pobieranych próbek. Bank od lat zresztą wspiera działania Muzeum Narodowego w Warszawie – jest m.in. mecenasem eksponowanej tam najbogatszej kolekcji sztuki średniowiecznej w Polsce.
Element polskiego ducha
Jan Matejko jest najbardziej rozpoznawalnym rodzimym malarzem. Dotyczy to również jego „Bitwy pod Grunwaldem”, a samo zwycięstwo z 1410 r. jest jednym z najlepiej wpisanych w naszą świadomość wydarzeń historycznych. Dynamiczna kompozycja ukazująca najważniejsze momenty starcia, skupiające uwagę przedstawienie Księcia Witolda, mnogość innych, historycznych, a rozpoznawalnych postaci, w końcu bezsporna klęska zła, utożsamianego z Krzyżakami, to elementy pięknej i przepełnionej symboliką malarskiej opowieść, która buduje nasze poczucie tożsamości narodowej.
Obraz malowany w latach 1872-1878 wystawiany był w wielu miejscach, co nie służyło jego kondycji. W ekstremalnie trudnych warunkach zdołał przetrwać II wojnę światową – był poszukiwany przez niemieckich okupantów, którzy wyznaczyli 2 mln reichsmarek nagrody za wskazanie miejsca jego ukrycia.
„Bitwa” kilkukrotnie w swojej historii była poddawana renowacjom. Pierwszy raz prace konserwatorskie przeprowadzono w latach 20. minionego wieku. Tuż po „przeżyciach” z II wojny światowej obraz trafił pod kuratelę prof. Bohdana Marconiego, jednego z najwybitniejszych konserwatorów dzieł sztuki i założyciela polskiej szkoły konserwacji dzieł sztuki, który pracował nad nim przez ponad trzy lata. Ukrywana pod ziemią „Bitwa” została oczyszczona, odgrzybiona i zregenerowana. Płótno wzmocniono, nabito na nowe krosna, a warstwa malarska została uzupełniona. W latach 70. obraz przeszedł kolejny „remont”.
Przygotowania do obchodów 600. rocznicy zwycięstwa nad Krzyżakami ukazały zniszczenia płótna. Miało być ono czasowo wystawiane na Wawelu, ale konserwatorzy powiedzieli „nie”. Dostrzegli, że jakiekolwiek przemieszczanie obrazu może być dla niego zbyt niebezpieczne i obciążające. A po przebadaniu fragmentów płótna w instytucie włókiennictwa okazało się, że nie ma ono jakiejkolwiek wytrzymałości mechanicznej. Poza tym kilka warstw werniksu i brud fałszowały oryginalną kolorystykę. Tak więc zamiast świętować, w lipcu 2010 r. obraz poddano gruntownej renowacji.
Renowacja 2010
Prace konserwatorsko-restauratorskie polegały na wzmocnieniu tzw. podobrazia oraz odnowieniu warstwy malarskiej. „Bitwa pod Grunwaldem” mistrza Matejki nie była łatwym obiektem do renowacji. Obraz ma 987 cm szerokości i 426 cm wysokości (powierzchnia 42,7 m2), a wraz z blejtramem (rama z profilowanych listew, zwykle prostokątna, na którą naciąga się i przybija płótno malarskie) ważył ok. 500 kg. Renowację prowadzano w specjalnie zaadaptowanej do tego celu Sali Matejkowskiej na I piętrze Muzeum Narodowego w Warszawie, w której też od 1949 r. obraz eksponowany jest na stałe.
We wtorek, 13 lipca 2010 r., płótno, obłożone cieniutką bibułką japońską chroniącą warstwę malarską, zaczepione na linach zostało bardzo precyzyjnie opuszczone. A potem przez pół roku oczyszczane było ze starego dublażu (płótna podklejonego po stare, osłabione płótno obrazu), a także ponownie poddawane dublowaniu. Podklejenie drugim, dublującym płótnem było konieczne i spowodowało, że przejęło ono funkcję nośną całego malowidła. Usunięte zostały też dokonane wcześniej zespolenia wielu uszkodzeń płótna. Obraz został rozpięty na nowym, samonaprężającym się metalowym krośnie.
Kiedy po wielu miesiącach prac „Bitwę” odwrócono warstwą malarską do góry, mogła rozpocząć się jej konserwacja. Oczyszczone z brudu zostało tzw. lico obrazu. Usunięte zostały też warstwy starego werniksów i retusze, a potem położono nowe. Konserwatorzy zużyli przy tym ok. 2,5 tys. ostrzy skalpeli oraz ponad 150 l rozpuszczalników. Nowy, lżejszy blejtram i nowe, znacznie lżejsze od usuniętego spoiwo dublujące, spowodowały, że po konserwacji obraz waży ok. 200 kg mniej.
Wszystkie prace prowadzone były przez specjalistów na leżąco, ze specjalnie przygotowanego stołu, zawieszonego kilkanaście centymetrów nad podłogą, niemal na oczach publiczności, którą wpuszczano tam raz w tygodniu.
Po renowacji płótno otoczone zostało nową ramą, do której pozłocenia wykorzystano 15 m2 płatków złota. 19 września 2012 r. odbyła się uroczysta prezentacja odnowionego dzieła w ponowne otwartej Sali Matejkowskiej w Muzeum Narodowym w Warszawie. „Bitwa pod Grunwaldem” ma tam stałe miejsce eksponowania.
Bogdan Kowalski
Nasza praca powinna wystarczyć minimum na 50-60 lat, ale „Bitwa pod Grunwaldem” już nigdy nie powinna opuszczać swojego miejsca ekspozycji – mówi Dorota Pliś, kierownik Pracowni Konserwacji Malarstwa na Płótnie w Muzeum Narodowym.
Wszystko, co robiliśmy w trakcie konserwacji służy temu, żeby „Bitwa” jak najdłużej przetrwała w dobrej kondycji i jak najdłużej mogła się obyć bez kolejnych działań konserwatorskich. Te ostatnie powinny wystarczyć minimum na 50-60 lat.
W moim życiu zawodowym, a także w historii naszego muzeum, konserwacja dzieła Matejki była wydarzeniem bez precedensu, stanowiąc ogromne wyzwanie. Nasza praca budziła zainteresowanie społeczne. Oczywiście spektakularne były momenty odwracania obrazu, ale na co dzień były to działania żmudne, niezbyt efektowne wizualnie, a wymagające ogromnej precyzji.
Konserwacja wymaga umiejętności plastycznych i artystycznych, ale też posiadania wiedzy i umiejętności technicznych. Przy jej wykonywaniu trzeba stosować coraz nowocześniejsze narzędzia i technologie. Wobec tego, czym dysponował prof. Marconi, my mieliśmy do dyspozycji znacznie więcej możliwości. W jego czasach były dwa spoiwa do zespalania płótna dublujacego z oryginalnym. Jedno – tzw. klajstrowe – wymagające bardzo dużej wprawy i trudne w użyciu oraz masa woskowo-żywiczna. Wybrał to drugie. My mieliśmy znacznie łatwiejsze w użyciu kleje syntetyczne, które mają większą moc klejenia i mniejszy ciężar właściwy, co przy powierzchni ponad 40 m2 ma ogromne znaczenie.
W czasach Marconiego rozdarć płótna nie kleiło się na styk. Ich krawędzie były przybliżane, przytrzymywał je dublaż, a pęknięcia wypełniano kitem. Dzisiaj mamy kleje pozwalające kleić brzegi pęknięć na styk. Jeśli są ubytki płótna, uzupełnia się je nitkami lub łatkami.
Sztuka konserwatorska stale się rozwija. My na przykład zastosowaliśmy specjalne farby do retuszu. Kiedyś posługiwano się zwykłymi farbami malarskimi z częściowo odsączonym spoiwem. One szybciej zmieniały się kolorystycznie.
Bardzo ważne jest to, że obraz uzyskał nowe krosno. Dla utrzymania odpowiedniego stanu płótna i farby olbrzymie znaczenie mają warunki, w jakich obraz jest eksponowany. Im są one bardziej stabilne, tym lepiej. Warunki te zawsze jednak trochę się zmieniają, lecz samonaprężający się blejtram dostosowuje się do nich. W zależności od wilgotności płótno i spoiwa pęcznieją lub obkurczają się. Zmienia się powierzchnia, co w przypadku dużych obrazów jest dużym problemem. Ta nieustanna praca powoduje pęknięcia warstwy malarskiej. Nowy blejtram „Bitwy pod Grunwaldem” zmieniając łagodnie swój obwód zwiększa lub zmniejsza napięcie obrazu co spowalnia procesy starzeniowe.
Obraz już nigdy nie powinien opuszczać swojego miejsca ekspozycji. Oczywiście w razie zagrożenia nie będzie innego wyjścia: trzeba będzie go nawinąć na wałek i wynieść, ale nie powinniśmy narażać go na zabiegi nawijania i ponownego naciągania celem ekspozycji obrazu na wystawach.