„Są ludzie, którzy żyjąc w cieniu, potrafią zrobić dla innych tyle dobrego”
Już po raz dziesiąty Muzeum Powstania Warszawskiego wręczy nagrodę dla ,,Powstańców czasu pokoju”. To honorowe odznaczenie dla współczesnych bohaterów, którzy kierują się w życiu zasadami podobnymi do tych, wyznawanych przez pokolenie powstańców. Mecenasem nagrody jest Fundacja PKO Banku Polskiego. 2021-11-02To oni swoimi czynami zmieniają świat na lepszy. Działają z wielkim entuzjazmem, pokazując, że można robić coś bezinteresownie dla innych. Zbierają pieniądze dla potrzebujących, ratują innych narażając własne życie i dają nadzieję... na lepsze jutro. O tym, jak można zostać bohaterem czasu pokoju rozmawiamy z Janem Ołdakowskim, dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego.
W przyszłym roku, wręczone zostaną nagrody podczas już jubileuszowej X edycji tego wyróżnienia. Jak zrodziła się ta inicjatywa?
Wraz z zespołem Muzeum Powstania Warszawskiego zastanawialiśmy się, jak przekazać idee pokolenia Powstańców Warszawskich młodym ludziom. Chcieliśmy podkreślić wyjątkowość tego, być może najwspanialszego pokolenia w historii Polski, a na pewno w XX wieku.
Byli bardzo wszechstronni. Oczywiście, kiedy było trzeba i uznali, że nie ma innej możliwości, stanęli do walki o wolność z bronią w ręku, ale byli też wyjątkowymi patriotami – ukształtowała ich szkoła, Rzeczpospolita, ówczesne organizacje społeczne, reakcje na niemiecką okupację w Polsce. To byli ludzie, którzy uważali, że warto doskonalić się, pracować nad sobą. Tworzyli wartości społeczne, które są przydatne nie tylko w czasach wojny, ale także w czasach pokoju. Na patrona nagrody zdecydowaliśmy się wybrać takiego powstańca, który był emblematem dla swojego pokolenia. Spędził swoje krótkie powojenne życie na organizowaniu różnych form aktywności swojego pokolenia. Postanowiliśmy stworzyć nagrodę, która będzie tłumaczyła wczesne wartości, te niemilitarne na dzisiejszy język. Która będzie pokazywała, że można być takim jak Powstańcy Warszawscy, jak to wyjątkowe pokolenie. To jest właśnie taka nagroda, której celem jest znalezienie w dzisiejszych czasach wartości, które konstytuowały tamto pokolenie.
Kto może zostać nominowany do Nagrody imienia Jana Rodowicza "Anody"?
Właściwie każdy, kto kieruje się takimi zasadami, którymi kierowali się Powstańcy. Taki człowiek, który jest odważny, heroiczny, przyjacielski, tolerancyjny, konsekwentny, ma wrażliwość społeczną, potrafi przeciwstawić się czemuś złemu, zebrać inne osoby i zrobić coś dobrego. Ci wszyscy ludzie, którzy potrafią doskonalić świat wokół siebie. My mamy zdrowie, kompetencje, mamy spokojne życie i nagle dzieje się coś, co sprawia, że chcemy od życia znacznie więcej, że można dużo więcej zrobić, że w tym samym czasie można zrobić coś wyjątkowego. To jest nagroda dla tych, którzy potrafią być odważni, potrafią uratować komuś życie, ale jednocześnie wiedzą, jak to zrobić. To na pewno nie jest nagroda dla tych, którzy widząc tonącego w rzece człowieka przypominają sobie, że nie umieją pływać. To jest nagroda dla tych, którzy umieją komuś pomóc – zarówno w tym gwałtownym, błyskawicznym geście w sytuacji nagłej, ale też wtedy, gdy ktoś znalazł się w opresji. Jedną z rzeczy, która została zapamiętana u Anody, było to, że on pilnował, ale żaden z jego kolegów w tej powojennej rzeczywistości nie poddał się rozpaczy. I ta nagroda jest właśnie dla tych osób, które – choć znalazły się w niezwykle trudnej sytuacji – ta beznadzieja ich nie zniszczyła.
Która z osób dotychczas nominowanych była dla Pana szczególnie ważna i zapadła Panu w pamięć?
Mija już 9 lat. Pamiętam wielu nominowanych, nawet z 1. edycji. Był tam chłopak, który dzięki temu, że na studiach kończył różne kursy ratownictwa, potrafił uratować życie kilku osobom w różnych sytuacjach. Pamiętam policjanta, który już po służbie wracał do domu. Stanął w obronie chłopaka, którego usiłowało pobić trzech pijanych pseudokibiców. Ten funkcjonariusz doznał poważnych obrażeń. Jego koledzy mówili „po co się wychylałeś?”, ale on nie bał się i uratował życie temu człowiekowi. Właściwie z każdej edycji mam w głowie jakieś wyjątkowe osoby i historie. Dwóch chłopaków na wózku, którzy ten wyrok przekuli w siłę – założyli fundację, która pomaga wyciągnąć ludzi niepełnosprawnych z domu, aby mimo różnych barier i ograniczeń byli aktywni, żeby mogli spotkać się z ludźmi. Pamiętam bezrobotną panią z Kozienic, która na początku dostała pomieszczenie ze spółdzielni, tzw. suszarnię. Przekształciła ją w salę spotkań i uczył innych bezrobotnych, jak podnieść swoje kompetencje, jak przygotować CV, jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej. Po pewnym czasie zgłaszały się do niej inne spółdzielnie mieszkaniowe z prośbą, by im też pomagała. Kolejna historia – to malutka miejscowość, w której nauczyciel WF-u przez 2 lata przed lekcjami zbierał surowce wtórne po to, by za te pieniądze kupić wyposażenie do sali gimnastycznej. Dzięki niemu dzieci z tej szkoły zostały wicemistrzami świata w gimnastyce artystycznej. To jest niezwykłe! Jaką trzeba mieć odwagę, żeby przed szkołą zbierać śmieci. Myślę, że na początku uczniowie mogli się z niego wyśmiewać, gdy widzieli, jak zbiera puszki i butelki. To są naprawdę wyjątkowe historie, które chwytają za serce.
Co zatem Pana zdaniem łączy te historie – tych bohaterów? Odwaga? Bezinteresowność?
Odwagę muszą mieć wszyscy. Oczywiście bezinteresowność także. Myślę, że także wrażliwość na innego człowieka i jego potrzeby. Czasami są to osoby z dużym bagażem doświadczeń, którzy przeszli różnego rodzaju uzależnienia czy kryzysy i dzięki temu postanawiają pomóc innym. Pierwszym krokiem jest na pewno odwaga, a druga kwestia to wyczucie i czysta chęć zrobienia czegoś dla drugiego człowieka. Czasem wystarczy rozejrzeć się wokół i zacząć od drobnego gestu.
W tym roku, podczas IX edycji nagrody, przyznali Państwo honorowe wyróżnienie. Odebrała je za specjalne zasługi Wanda Traczyk-Stawska. Czy stanie się to tradycją i 4. kategorią nagrody?
Na razie nie. To jest wyróżnienie specjalne – pojawia się wtedy, gdy nasi członkowie komisji mają potrzebę takiego wyróżnienia.
Zatem porozmawiajmy chwilę także o kapitule nagrody? Czy gremium, które przyznaje wyróżnienie, zmieniało się na przestrzeni lat?
Jesteśmy dumni, że współpracujemy z rodziną bohatera – Anody. Przewodniczącym kapituły jest bowiem Jan Rodowicz, bratanek patrona. W kapitule zasiadają różni ludzie – działacze społeczni, zajmujący się dobroczynnością, autorzy kampanii społecznych, były szef GROM-u, założyciele różnych fundacji np. fundacji zajmującej się osobami młodymi, które straciły kogoś najbliższego, Fundacja św. Mikołaja Dariusza Karłowicza itp. Jest bardzo dużo wyjątkowych ludzi, którzy pracują w tej kapitule.
Doceniają i nagradzają Państwo ludzi zaangażowanych społecznie, którzy bezinteresownie pomagają innym, często z ogromnym poświęceniem, nierzadko nawet bohaterstwem – czy z roku na rok zgłoszeń przybywa? Czy widzą Państwo, że jesteśmy jako społeczeństwo chętni, by wspierać siebie nawzajem czy też odwracamy się od siebie i niechętnie wyciągamy rękę z pomocą?
Na szczęście nie odwracamy się od siebie, mimo trudnych czasów. Co roku jest kilkadziesiąt zgłoszeń. Historia każdej z nominowanych osób jest taka, że nikt wrażliwy nie przejdzie obok niej obojętnie. To jest w ogóle wyjątkowe, że są gdzieś ludzie, którzy żyją w cieniu i bez światła reflektorów potrafią zrobić dla innych tyle dobrego.
Jak więc będzie wyglądała X edycja konkursu?
Oczywiście, jak co roku, będzie uroczysta i wyjątkowa. Wydaję mi się, że wszystkie elementy, które są co roku i tym razem także będą. Będzie to niedziela, najbliższa w okolicach urodzin Jana Rodowicza, na początku marca. Będziemy wspólnie na żywo i za pośrednictwem telewizji. Co roku przyświeca nam myśl, że propagowanie tych ponadczasowych wartości jest w dzisiejszych czasach niezwykle ważne. Świat potrzebuje „zwykłych niezwykłych” bohaterów.
Rozmawiała Michalina Nowak