Bankowi kolarze #1: Bartosz Grabowicz
Bartosz Grabowicz jest starszym specjalistą w Zespole Wsparcia Service Desk IT w Departamencie Wsparcia Użytkownika PKO Banku Polskiego. Do pracy dojeżdża rowerem, co pozwala mu spędzić więcej czasu na realizacji życiowej pasji. W pierwszym odcinku nowego cyklu „Bankowi kolarze” opowiedział o swoich rowerowych startach i sukcesach. A odnosił je zarówno w kolarstwie górskim, jak i szosowym. 2021-09-02Podczas studiów Bartosz Grabowicz zdał sobie sprawę, że za dużo czasu spędza przy komputerze. I zaczął szukać nowego hobby. Poszukiwania zakończył w dniu 19. urodzin, gdy w prezencie dostał rower górski.
Nigdy wcześniej nie interesowałem się sportem, jednak dość szybko złapałem rowerowego bakcyla i wkręciłem się w koło turystyczne. Na obładowanych sakwami rowerach jeździliśmy po Bieszczadach oraz przez całe Pomorze, a za granicą na Węgrzech, w Grecji, Macedonii i Norwegii. W turystyce największe wrażenie robił na mnie dystans, jaki jesteśmy w stanie pokonać bez żadnego wsparcia, a jedynie siłą własnych mięśni – podkreśla Bartosz Grabowicz.
Dziś jego najlepsze czasy brutto na dystansach ultra wynoszą odpowiednio: 200 km – 7 h 21 min, 400 km – 17 h 5 min, 500 km – 21 h 20 min.
Od turystyki do sportowej rywalizacji
Rowerowe wycieczki turystyczne organizował też bez udziału grupy. W tym okresie odkrył kolarstwo w stylu randonneur i zawody typu brevet. Jest to specyficzny rodzaj długodystansowych zawodów, podczas których zawodnicy mają za zadanie pokonać daną liczbę kilometrów w określonym limicie czasowym, zbierając po drodze pieczątki z punktów kontrolnych.
– Co istotne, nie ma klasyfikacji zawodników, a lista z osiągniętymi wynikami posortowana jest alfabetycznie. Nie istnieje też podium. Liczy się tylko osiągnięcie celu, tj. przejechanie trasy przed zamknięciem mety – wyjaśnia Grabowicz.
– 200 km to najkrótszy brevet i właśnie z tym dystansem po raz pierwszy postanowiłem się zmierzyć w kwietniu 2014 r. Ostatnie kilometry pokonałem pieszo, ale i tak na mecie wiedziałem, że to jest to – zaznacza.
Od tamtego momentu w jego rowerowej przygodzie rozpoczęła się faza rywalizacji – w tym samym roku wystartował w zawodach Skandia MTB, a następnie od 2018 r. zasilił reprezentację PKO Banku Polskiego w cyklu PolandBike oraz Mazovia.
– Cieszę się, że swoją przygodę z rowerem zacząłem od turystyki, bez żadnej napinki, chęci osiągania wyników czy stawiania sobie celów. W przeciwnym wypadku szybko bym się zniechęcił. Jeżdżąc bez licznika, wiedziałem, że rower jest stworzony dla mnie. Rywalizacja pojawiła się dopiero później jako następstwo dotychczasowych doświadczeń i chęci spróbowania czegoś nowego – podkreśla Bartosz Grabowicz.
Największy sukces na rowerze
Za największe osiągnięcie sportowe Bartosz Grabowicz uważa zeszłoroczny start na zawodach ultra – Piękny Wschód, na których udało mu się pokonać dystans 509 km w czasie 21 godzin i 20 minut.
– Jest to jednocześnie najdłuższy dystans rowerem, jaki udało mi się pokonać w formule non stop. Piękny Wschód sam w sobie był dla mnie jedną z najwspanialszych przygód rowerowych, dlatego w przyszłości na pewno ponownie powrócę na lubelskie trakty. Może uda mi się pobić swój dotychczasowy wynik – mówi pracownik PKO Banku Polskiego.
120 km poniżej 9 godzin w wyścigu Salzkammergut
W tym roku Bartosz Grabowicz odniósł kolejny spektakularny sukces. Trasę wyścigu Salzkammergut w Austrii o długości 120 km przejechał w czasie poniżej 9 godzin.
Maraton Salzkammergut Trophy był dla mnie szczególną imprezą. Dla człowieka pochodzącego z Mazowsza przewyższenia na poziomie 3794 m były po prostu abstrakcyjne. Do tego dochodziły prognozy, które mówiły o całodniowych opadach. Muszę przyznać, że było naprawdę ciężko. Ubrania doszczętnie przemokły po niecałych 2 godzinach, a trasy podjazdów szybko zmieniły się w potoki. Woda przykrywała nawierzchnie, a każdy większy kamień był niespodzianką – relacjonuje Bartosz Grabowicz.
O ile zwykle szacuje czas, w jakim zamierza pokonać daną trasę, to w tym przypadku było to niemożliwe.
– Nie miałem doświadczenia z takimi przewyższeniami i nie wiedziałem, czego można się spodziewać na trasie przy takich dużych opadach. Z jednej strony jest mały niedosyt, bo po przejechaniu dystansu czuję, że jeszcze mógłbym coś urwać z tego wyniku, jednak z drugiej strony był to olbrzymi wysiłek – zarówno psychiczny jak i fizyczny. Dlatego jestem dumny, że zmierzyłem się z tym wyzwaniem i dałem radę – wyznaje.
Ekstremalne wspomnienia z Rowerowego Biegu Piastów
Na koncie ma także uczestnictwo w Rowerowym Biegu Piastów w Górach Izerskich koło Jakuszyc.
Jakuszyce oferują wymagające przewyższenia, a przypadający na końcówkę września termin zawodów to jedna wielka niepewna w temacie pogody. Nie ma dla mnie nic gorszego niż zmarznięcie na trasie, dlatego ostatniego startu na imprezie nie zaliczam do udanych. W poprzednich latach udało mi się jednak zdobyć podium w swojej kategorii wiekowej, co było niemałym zaskoczeniem – rowery zapakowane, już prawie ruszamy, rzucam okiem na telefon, a tam SMS z wynikiem i magiczna dwójka przy nazwie kategorii. No i mieliśmy ostatni sprint na dekorację zwycięzców… – wspomina Bartosz Grabowicz.
Ze względu na trudne warunki na trasie to jednak zeszłoroczny Rowerowy Bieg Piastów na długo zostanie w jego pamięci.
– Przewyższenia, techniczne sekcje oraz fragmenty, w których trzeba było zejść z roweru, nie ułatwiały zadania. Pierwsze skrzypce zagrał deszcz, towarzyszący przez większą część wyścigu i temperatura oscylująca w okolicach… 2 stopni Celsjusza. To były jedyne zawody MTB, na których widziałem ciepłą herbatę na bufetach na trasie. Na mecie ręce trzęsły mi się tak bardzo, że miałem problemy z utrzymaniem miski makaronu. Obiecałem sobie, że nigdy więcej. Nie wiem, jak to się stało, ale w tym roku ponownie jestem na liście startowej – przyznaje.
Sukces Bankowców w wyścigu Mazovia 24
Bartosz Grabowicz bardzo dobrze wspomina start w zawodach Mazovia 24, podczas których przedstawiciele PKO Banku Polskiego wystąpili mocnym i licznym składem. Zaowocowało to niebieską koszulką z logiem banku na podium prawie każdej konkurencji.
Zawody polegają na tym, że zawodnicy – w zależności od konkurencji – mają 12 lub 24 godziny na przejechanie jak najdłuższego dystansu, objeżdżając pętle, wyznaczone w terenie typowym dla roweru górskiego. Wygrywa ten, kto zrobi najwięcej okrążeń.
Uzbroiliśmy się jak na wojnę – mieliśmy garnki pełne jedzenia, hektolitry wody, namioty, sprzęt serwisowy, którym moglibyśmy wyposażyć cały serwis. Całe jedzenie oczywiście wróciło do domu, zabrakło natomiast… folii termicznej, którą chłopaki wymieniali się co okrążenie ze względu na deszcz – wyjaśnia Bartosz Grabowicz.
– Niesamowicie było jeździć nocą przez płynący strumień lub między drzewami single trackiem, gdzie ścieżkę oznaczają odblaski umieszczone na gałęziach i pniach. Na krótkich postojach w strefie zmian kibicowaliśmy kolegom i koleżankom, którzy w kolejnym okrążeniu postanowili nie zjeżdżać z trasy. Klimat zawodów zawsze stanowią ludzie, a podczas tej imprezy mieliśmy naprawdę niesamowitą ekipę – ocenia.
Rekreacyjne starty w Poland Bike
Bartosz Grabowicz ma za sobą także udziały w lokalnym cyklu Poland Bike, choć traktuje je bardziej jako treningi oraz okazje do spotkania znajomych z sekcji rowerowej PKO Banku Polskiego.
– Poland Bike jest najbardziej popularnym cyklem wśród zawodników z naszej bankowej grupy rowerowej. To właśnie podczas tych zawodów poznałem większość kolegów i koleżanek z drużyny. Bliska odległość od Warszawy, podział sektorowy, możliwość wyboru dystansu podczas maratonu i bardzo dobra organizacja sprawiają, że będę polecał ten cykl każdej osobie, która chciałaby zasmakować sportowej rywalizacji – przekonuje starszy specjalista w Zespole Wsparcia Service Desk IT w Departamencie Wsparcia Użytkownika PKO Banku Polskiego.
Do pracy na rowerze
Bartosz Grabowicz na rowerową pasję stara się wykorzystywać każdą wolną chwilę.
Wsparcie rodziny i najbliższych to kluczowa rzecz przy realizacji bardziej ambitnych planów startowych. Szczęśliwie żona rozumie moją pasję i w pełni mnie w niej wspiera, kibicując również na zawodach. Bywają dni, kiedy wskakuję na rower o 5 rano. Poranny trening ma ten plus, że po powrocie do domu jestem rozbudzony i pełen energii – mówi pracownik PKO Banku Polskiego.
Nie marnuje też okazji do nabijania kilometrów na rowerze przy okazji codziennych dojazdów do pracy.
– Zalet dojazdów do pracy na rowerze widzę mnóstwo. Przede wszystkim to fantastyczna pobudka, która wprowadza nas na wyższe obroty i przynosi garść endorfin na dobry początek dnia. Każdy zdobyty kilometr poprawia naszą kondycję i jest korzyścią dla naszego zdrowia. Rower jest najbardziej ekologicznym środkiem transportu, a przy tym pozwala zaoszczędzić pieniądze na paliwie czy biletach – zauważa.
Konkretny cel na przyszły rok
Cel, do którego dąży Grabowicz, to start i ukończenie w regulaminowym czasie przejazdu Bałtyk-Bieszczady Tour.
– Jest to ultramaraton szosowy, którego trasa wiedzie przez całą Polskę – od Świnoujścia aż do Ustrzyk Górnych. Na przejechanie 1008 km zawodnicy mają 70 godzin. Najbliższy start odbędzie się w przyszłym roku, ale trzeba jeszcze zdobyć kwalifikację… To kolejny powód, dla którego warto będzie się wybrać na kolejny Piękny Wschód! – kończy.
Marek Wiśniewski