Sylwetki polskich biegaczy #10: Aleksandra Lisowska

Aleksandra Lisowska to jedna z najbardziej wszechstronnych biegaczek w Polsce. Występowała na krótkich, średnich i długich dystansach. Były biegi przełajowe oraz biegi z przeszkodami. W zeszłym roku w spektakularny sposób pobiła życiówkę w maratonie w Warszawie, a następnie zrobiła rekordy życiowe w biegach na 10 000 m oraz 10 km. W tym sezonie chce dalej śrubować „życiówki”, a na horyzoncie jej marzeń pojawiają się igrzyska olimpijskie.
około min czytania

Od krótkich do długich dystansów

Przygodę z bieganiem Aleksandra Lisowska rozpoczęła jeszcze w szkole podstawowej, gdzie na lekcjach wychowania fizycznego uzyskiwała świetne wyniki, a czasem pokonywała nawet chłopców. W czasach gimnazjum trafiła do klubu Zatoka Braniewo, gdzie rozpoczęła profesjonalne treningi u Waldemara Gajowniczka. Szybko zdała sobie sprawę, że bieganie może być dla niej sposobem na życie.

W Braniewie nie miałam konkurencji i wychodząc na każdy trening czułam się jak ryba w wodzie. Nie sprawiało mi to żadnych trudności. Pierwsze dystanse były lekkie, a mimo to szybko zaczęłam zdobywać medale mistrzostw Polski juniorów – wspomina Aleksandra Lisowska. – Moje pierwsze starty na stadionie odbywały się na dystansach 600 m, 800 m, 1000 m, ale po pierwsze medale sięgałam już w biegach na 3000 m – zarówno na otwartym stadionie, jak i w hali. Już wtedy czułam, że na dłuższych dystansach jest mi łatwiej. Kiedy zaczęłam startować na 5000 m, zrozumiałam, że są dla mnie.

Awans na młodzieżowe Mistrzostwa Europy i… upadek do wody

W 2011 r., mając 21 lat, Ola odniosła wielki sukces, kwalifikując się na młodzieżowe mistrzostwa Europy w czeskiej Ostrawie, gdzie wystartowała w biegu z przeszkodami na dystansie 3000 m. Nie zanotowała sukcesu, ale całą sytuację wspomina dziś z uśmiechem.

Dzień awansu na MME był dla mnie najpiękniejszym dniem w życiu. Niestety, podczas startu na 3000 m z przeszkodami wpadłam do wody i odpadłam przez to w eliminacjach. Filmik z nagraniem mojego upadku do dziś krąży w internecie. Pamiętam, że kiedy to się stało, powiedziałam sobie „Ale siara!”, ale dziś, kiedy go oglądam, reaguję śmiechem. Zgrałam materiał na dysk, żeby zachować go na pamiątkę. W przyszłości będę pokazywać filmik moim dzieciom – opowiada Lisowska.

Jej kolejnym dużym sukcesem był zakwalifikowanie się na Akademickie Mistrzostwa Świata w Biegach Przełajowych w 2012 r., które odbyły się w Łodzi. Indywidualnie zajęła tam 20. miejsce, ale wraz z koleżankami z reprezentacji sięgnęła po brązowy medal w rywalizacji drużynowej. Sama bardziej ceni sobie jednak indywidualne sukcesy.

Multimedalistka wojskowych mistrzostw świata

Ze względu na sprawy prywatne, Aleksandra Lisowska miała kilka dłuższych przerw w bieganiu. Niedawno zrozumiała jednak, że jest ono jej największą życiową pasją, a lata 2017 i 2018 przyniosły olbrzymie sukcesy.

W 2017 r. zdobyła złoty medal w drużynie oraz brązowy medal indywidualnie podczas 49. Wojskowych Mistrzostw Świata CISM w Ottawie, gdzie pobiła rekord życiowy – 2:40:12. Rok później, podczas tej samej imprezy, która tym razem odbywała się w Bejrucie, wywalczyła srebrny krążek, osiągając jeszcze lepszy czas – 2:38:55.

Dla Lisowskiej, która jest marynarzem Marynarki Wojennej RP, wspomniane sukcesy mają duże znaczenie.

Od trzech lat wojsko daje mi stały przychód i pozwala się utrzymywać. Cieszę się, że dostałam się do wojskowego zespołu sportowego. Do każdego maratonu przygotowuję się tak jak do zawodów cywilnych. Pamiętajmy jednak, że są tam gorsze warunki trasy są dużo bardziej zróżnicowane i trudno jest powalczyć o dobry czas. Imprezy wojskowe zawsze dają mi jednak dużo radości, bo panuje na nich niesamowita atmosfera. Jest bardzo pozytywnie – ocenia 28-letnia biegaczka.

Fala rekordów życiowych i marzenie o igrzyskach

22 kwietnia 2018 r. podczas maratonu w Warszawie Lisowska uzyskała fenomenalny czas 2:33:13, poprawiając swój rekord życiowy z Ottawy o siedem minut. To olbrzymi wyczyn, którym zaskoczyła nawet samą siebie.

To był mój drugi najszczęśliwszy dzień w życiu. Gdybym od początku wiedziała, że jestem w tak dobrej formie, to może pobiegłabym jeszcze szybciej i wywalczyła minimum na mistrzostwa Europy w Berlinie. Zabrakło mi 43 sekund. Szkoda, że wcześniej bałam się spojrzeć na czas. Tak czy inaczej uzyskany wynik i tak bardzo mnie uszczęśliwił – mówi Lisowska.

Na fali radości i entuzjazmu z wyniku w maratonie, Lisowska pobiła kolejne rekordy życiowe. Najpierw na dystansie na 10 000 m podczas MP w Łomży (34:28.28), a potem na dystansie 10 km w zawodach Great Run w Birmingham (34:14). Ten drugi poprawiła zresztą jeszcze dwukrotnie. W pierwszej kolejności w Lubinie podczas 33. Biegu Barbórkowego o Lampkę Górniczą (34:04), aż w końcu ostatecznie w 38. Międzynarodowym Biegu Warciańskim w Kole (33:19). 

  Dzięki świetnemu wynikowi w maratonie bardziej uwierzyłam w siebie. Stwierdziłam, że skoro w maratonie umiałam przebiec 42 km na totalnej bombie, to na dystansie 10 km tym bardziej powinnam ryzykować. W Kole pobiegłam z elitą dziewczyn i pokonałam kolejne granice. Mam nadzieję, że w tym sezonie uda mi się wywalczyć kolejne życiówki – przyznaje Lisowska, której największym marzeniem sportowym jest start na igrzyskach olimpijskich. – Mam nadzieję, że to marzenie się spełni. Jak nie za rok, to za pięć lat. Jestem bojowo nastawiona i będę walczyła. Dam z siebie wszystko.

Wsparcie dla działalności charytatywnej

Aleksandra Lisowska jest zwolenniczką inicjatyw, które łączą bieganie z działaniami charytatywnymi, takich jak akcja „biegnę dla…” Fundacji PKO Banku Polskiego.

  Organizowanie akcji charytatywnych podczas biegów masowych to świetny pomysł. Mam nadzieję, że w przyszłości, kiedy mój terminarz startów stanie się luźniejszy, będę miała więcej możliwości, żeby brać udział w takich działaniach. Myślałam nawet o tym, żeby założyć swoją organizację, która zacznie działać w tym kierunku i pomagać potrzebującym. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Zawsze warto pomagać innym – nie ma wątpliwości.

Marek Wiśniewski