Sylwetki polskich biegaczy #2: Yared Shegumo

Urodził się w Etiopii, ale w wieku 16 lat przyleciał na zawody do Polski, po których… odłączył się od swojej ekipy i na stałe pozostał w naszym kraju. W ten sposób Yared Shegumo uciekł przed wojną i poborem do armii. Cztery lata później przyjął polskie obywatelstwo, a dzięki biegowym sukcesom wspiął się na sportowy szczyt.
około min czytania

Przyjazd do Polski

Yared Shegumo urodził się w 1983 r, a do Polski przyleciał 16 lat później. Wystartował w odbywających się w Bydgoszczy mistrzostwach świata kadetów w lekkoatletyce. Wystąpił w biegu na 400 m, ale nie odniósł dużego sukcesu – odpadł w półfinale.

Po zakończeniu zawodów Etiopczyk zdecydował, że nie wróci do kraju, gdzie mała wówczas miejsce wojna z Erytreą. Shegumo chciał uniknąć poboru do armii, więc znalazł w Polsce nowy dom. Stał się nim ośrodek dla uchodźców w Otrębusach. – Wyjeżdżając na mistrzostwa świata kadetów w Bydgoszczy, wiedziałem, że zostanę w Europie. Nie chciałem walczyć na wojnie i strzelać do ludzi. Chciałem biegać, osiągać sukcesy i marzyłem o starcie w igrzyskach olimpijskich – podkreśla.

Pierwsze sukcesy i polskie obywatelstwo

Wkrótce Shegumo trafił do Polonii Warszawa, gdzie początkowo trenował biegi sprinterskie. Trenerzy szybko dostrzegli w nim talent do biegania na średnich i długich dystansach. Zapewnili mu dach nad głową i utrzymanie finansowe, a młody Etiopczyk zaczął odpłacać za to świetnymi wynikami sportowymi.

Polski Związek Lekkiej Atletyki wystąpił w tym czasie z wnioskiem o oficjalne przeniesienie Shegumo do reprezentacji Polski, co nastąpiło w sierpniu 2003 r. 20-letni zawodnik przyjął obywatelstwo naszego kraju i zaczął osiągać coraz większe sukcesy. Trzykrotnie triumfował w młodzieżowych mistrzostwach kraju i dwa razy zdobywał halowe mistrzostwo Polski na dystansach od 800 do 5000 m.

Sześć lat po przenosinach do Polski, wyjechał do Etiopii. Spotkał się z narzeczoną, która długo na niego czekała. Wziął ślub i zabrał ją do swojej nowej ojczyzny. Dziś mieszkają w Polsce razem, mając dwójkę dzieci.

Praca w Anglii i chwile zwątpienia

W 2007 r. Shegumo miał problemy finansowe. Nie był w stanie utrzymać się z biegania, więc wyjechał za pracą do Anglii. Przez trzy lata zarabiał na życie jako ochroniarz i operator wózka widłowego. Czasochłonna praca uniemożliwiała mu normalne treningi, ale Yared ciągle wierzył, że jeszcze wróci do biegania.

W końcu wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie przez dwa miesiące trenował u Antoniego Niemczaka – byłego rekordzisty Polski w maratonie. Po powrocie do Warszawy zaczął startować w biegach ulicznych, ale po tak długiej przerwie nie był w stanie osiągać dobrych wyników.

W 2011 r. stracił wiarę, że może osiągać sukcesy jako biegacz. Zamierzał porzucić sport. Chciał wrócić do Anglii i skoncentrować się na zarabianiu pieniędzy. Wybrał się jednak na jeszcze jeden trening – na warszawską Skrę. Tam spotkał trenera Janusza Wąsowskiego i biznesmena Jacka Podobę, który postanowił mu pomóc.

Srebrny medal mistrzostw Europy w Zurychu

Shegumo wykorzystał otrzymaną od losu szansę. W 2013 r. wygrał Maraton Warszawski, a rok później zdobył dla Polski srebrny medal mistrzostw Europy w Zurychu. – Trasa była trudna, ale pod koniec zawodów uwierzyłem, że zdobędę medal. Grupa, w której biegłem, rozsypała się na 36. kilometrze. Ruszyłem do przodu i dobiegłem do mety jako drugi. Trudno mi opisać słowami, jak bardzo byłem szczęśliwy, gdy stawałem na podium – mówił Yared.

Był to jego pierwszy międzynarodowy sukces, odniesiony na królewskim dystansie. O Shegumo zrobiło się głośno, dzięki czemu był zapraszany jako gość specjalny na wiele zawodów m.in. na 36. PKO Wrocław Maraton czy na 3. PKO Maraton Rzeszowski.

„Himalaje pecha” podczas igrzysk w Rio 

Występu na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro Yared Shegumo nie będzie dobrze wspominał. W biegu maratońskim zajął 128. miejsce z czasem 2:31:54 – ponad 23 minuty gorzej niż zwycięski Kenijczyk Eliud Kipchoge. Wszystko, przez feralną podróż do Brazylii, która reprezentantowi Polski zajęła… trzy dni.

W czwartek w Addis-Adebie najpierw odwołali mi samolot do Angoli. Kiedy już dotarłem do Luandy, celnicy robili mi problemy. Mówili, że potrzebuję wizy do Brazylii. Tłumaczyłem im, że jestem sportowcem i wiza nie jest mi potrzebna. Oni jednak zaczęli coś sprawdzać i upierali się, że jednak muszę ją mieć. Przez to straciłem sporo czasu i uciekł mi samolot do Rio. Na kolejny czekałem 24 godziny, ale okazało się, że ten lot też odwołano – opowiadał Shegumo, który osiągnął w tych dniach istne „Himalaje pecha”.

W piątek musiałem wrócić do Addis-Adeby i dopiero stamtąd w sobotę rano wyleciałem do Brazylii. Dotarłem na miejsce około godziny 21.00, w wiosce byłem koło północy. Poszedłem spać, wstałem o 4 rano i pojechałem na start – relacjonował, wyraźnie zdruzgotany sposobem, w jaki przepadły jego marzenia o olimpijskim sukcesie.

Mistrz Polski 2018 w maratonie

Wiosną 2018 r. Yared Shegumo pasmo sukcesów biegowych przypieczętował drugim tytułem mistrza Polski w maratonie. Pierwszy zdobył w 2012 r. w Dębnie (z czasem 2:15:29). Teraz w Warszawie uzyskał najlepszy czas – 2:13:53 i pokonał całą polską czołówkę, włącznie z Mariuszem Giżyńskimi i Arkadiuszem Gardzielewskim, którzy zajęli kolejne miejsca na podium.

Trasa była świetnie przygotowana i dopingowało nas wielu kibiców. Bardzo im za to dziękuję. Jestem szczęśliwy, że zdobyłem tytuł mistrza Polski w maratonie – cieszył się po zawodach Shegumo. – Mam 35 lat i chciałbym dociągnąć do igrzysk olimpijskich w Tokio w 2020 r. Potrzebuję tylko wolnej głowy, że nie zabraknie środków na codzienne życie – dodał.

 

Marek Wiśniewski