Edward Walaszczyk – długodystansowy dyrektor
Edward Walaszczyk był dyrektorem naczelnym PKO przez 20 lat. Żaden inny dyrektor ani prezes nie może pochwalić się tak długim stażem na najwyższym stanowisku w Banku. PKO w tym czasie umocnił swoją markę, nowymi produktami zdobył uznanie klientów, wprowadzał innowacje i osiągał bardzo dobre wyniki finansowe. Włączenie Kasy w struktury Narodowego Banku Polskiego faktycznie zakończyło dwie dekady dobrego zarządzania nią. 2019-08-01Nominacja Edwarda Walaszczyka 1 sierpnia 1955 r. na naczelnego dyrektora Powszechnej Kasy Oszczędności kończyła okres stalinowskich czystek i niepewności na tym stanowisku. Zarządzanie Bankiem przypadło Walaszczykowi na czas gomułkowskiej małej stabilizacji i szczyt epoki gierkowskiej. Wykorzystał on ten czas do rozwoju instytucji i rozszerzenia oferty. PKO pozwalała swoim klientom realizować marzenia, które w socjalizmie miały posmak luksusu: kupno samochody, motocykla, czy dostanie mieszkania.
Prezes z wizją rozwoju
Edward Walaszczyk urodził się 20 października 1910 r. w Łodzi. Z wykształcenia był ekonomistą. Ukończył męską Państwową Szkołę Kupiecką w Łodzi oraz kursy organizowane przez Towarzystwo Uniwersytetów Robotniczych.
Karierę zawodową rozpoczął od pracy urzędnika w łódzkim magistracie. Później był zatrudniony m.in. w kancelarii notarialnej. Po wojnie związał się z ruchem związkowym. Był m.in. sekretarzem Komisji Centralnej Związków Zawodowych. 1 sierpnia 1955 r. otrzymał nominację na naczelnego dyrektora Powszechnej Kasy Oszczędności i funkcję tę piastował przez 20 lat, najdłużej spośród wszystkich kierowników tej instytucji.
Walaszczyk, podobnie jak Henryk Gruber, przedwojenny prezes Pocztowej Kasy Oszczędności, duże znaczenie przywiązywał do promocji oszczędzania i budowy marki PKO. Służyło temu m.in. szerokie stosowanie reklamy. Ówczesne neony, ogłoszenia prasowe, plakaty, różnego rodzaju wydawnictwa pełne były logotypów PKO i haseł namawiających do oszczędzania w Kasie.
To właśnie w okresie pełnienia przez Edwarda Walaszczyka funkcji naczelnego dyrektora PKO, m.in. na potrzeby kampanii reklamowych, stworzony został logotyp PKO przedstawiający skarbonkę, utworzoną z akronimu nazwy Banku.
Nie tylko reklama przemawiała do obywateli, ale również atrakcyjna oferta oszczędnościowa. W okresie prezesury Walaszczyka wprowadzone zostało rewolucyjne na owe czasy rozwiązanie: rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe. Z nazwiskiem dyrektora wiążą się również inne innowacje, jak np. rozpoczęcie procesu komputeryzacji systemu księgowania w banku.
W latach 70. XX w. PKO stawał się bankiem łatwo dostępnym dla klientów, bo rozbudowywał sieć własnych oddziałów i ekspozytur. Otwierano placówki w dużych zakładach pracy, punktach handlowych, hotelach, uczelniach i na dworcach kolejowych. W 1971 r. PKO miała centralę w Warszawie, 17 oddziałów wojewódzkich, 227 oddziałów operacyjnych, 37 ekspozytur, 21 kas zewnętrznych i 95 przedstawicielstw. Jednocześnie współpracowała z placówkami zastępczymi, w których skład wchodziło ponad 15 tys. ajencji i przeszło 7 tys. placówek pocztowych.
Oszczędzanie to podstawa
PKO przekonała Polaków do oszczędzania na jej rachunkach. To fakt, że niektórzy po wydaniu część swoich dochodów na bieżącą konsumpcję nie zawsze mieli na co przeznaczyć resztę. Braki towarów na rynku były w tamtych latach czymś powszechny.
Pieniądze odłożone w PKO nie rozchodziły się na nie wiadomo co i klienci mogli, gdy wymarzony towar się pojawił, zakupić go. Trzymanie pieniędzy na oprocentowanej książeczce w jakimś stopniu rekompensowało też straty powodowane inflacją.
W tamtych czasach Polacy obawiali się też wymiany pieniędzy. Fatalne doświadczenia z takiej operacji z października 1950 r. sprawiały, że oszczędności trzymanych w PKO uznawano za pewniejsze niż te przechowywane w bieliźnie. W 1968 r. na wieść – jak się później okazało fałszywą – o wymianie pieniędzy wpłacono do PKO aż 3,7 mld zł.
Za dyrektora Walaszczyka rosły salda na rachunkach. Rosła też liczba książeczek oszczędnościowych. W 1960 r. było ich 8,5 mln ze stanem 14,3 mld zł, w 1970 r. – 22,9 mln ze stanem 97,2 mld zł, a w 1974 r., w przededniu włączenia PKO do NBP – 31,98 mln ze stanem 216,2 mld zł. Sukcesy PKO w tamtym okresie można w dużej mierze przypisać dobremu zarządzaniu instytucją.
Rozwój dla ludzi
To dzięki inicjatywie dyrektora Walaszczyka wprowadzone zostały nowe, atrakcyjne formy oszczędzania, takie jak książeczki oszczędnościowe premiowane różnymi wysoce pożądanymi, a trudno dostępnymi dobrami: samochodami, motocyklami, wczasami czy zagranicznymi wycieczkami.
Aby dodatkowo zmobilizować Polaków do deponowania środków w Banku, wprowadzono zasadę, że warunkiem uzyskania członkostwa w spółdzielni mieszkaniowej jest posiadanie książeczki mieszkaniowej. PKO podjęła także obsługę sprzedaży ratalnej. W końcu 1972 r. upoważniono PKO do przyjmowania przedpłat na zakup Fiatów 126p. Posiadacze książeczek samochodowych mieli zagwarantowany termin odbioru auta oraz cenę zakupu obowiązującą przy zakładaniu książeczki.
W 1974 r. PKO wprowadziła nowy i jak na tamte czasy nowatorski produkt – rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy. ROR stał się na wiele lat symbolem nowoczesności i nobilitacji finansowej dla wielu Polaków.
Podobno dyrektor Walaszczyk miał jeszcze wiele innych pomysłów rozwoju Banku i jego oferty, jednak nie dane mu było ich zrealizować. Władze państwa zdecydowały się bowiem włączyć Kasę do Narodowego Banku Polskiego. Stało się to 1 lipca 1975 r. Decyzja ta nie spotkała się z akceptacją Walaszczyka. Mimo to do czerwca 1976 r. nadal kierował pracami PKO w ramach struktur NBP (przewodniczył Generalnej Dyrekcji PKO w randze wiceprezesa NBP). Z powodu sporów dotyczących zachowania przynajmniej szczątkowej formy samodzielności PKO, Edward Walaszczyk zdecydował się na odejście z Banku i w czerwcu 1976 r. przeszedł na emeryturę. Zmarł w Warszawie 18 lipca 2008 r. w wieku 98 lat.
Bogdan Kowalski