#NaszePasje: Marcin Cherek – Przyjaciel pszczół

Przygodę z hodowlą pszczół rozpoczynał od jednego ula. Dziś ma ich 30 i o pszczołach wie prawie wszystko. Po ich zachowaniu czy wydawanych odgłosach potrafi rozpoznać, które „zwiedzają” okolicę, a które szukają okazji do użądlenia. Marcin Cherek pasjonuje się pszczelarstwem, a na co dzień pracuje w Centrum Restrukturyzacji i Windykacji PKO Banku Polskiego w Gdyni.
około min czytania

Pasieka Marcina znajduje się we wsi Dąbrówka pod Starogardem Gdańskim. Tam, w 30 ulach rezydują jego podopieczne – pszczoły. W sezonie wiosenno-letnim wywozi je na pola pełne kwitnącego rzepaku lub innych roślin miododajnych, by zbierały nektar. Co tydzień dojeżdża do nich z Gdańska, gdzie mieszka. Zakłada kombinezon, charakterystyczny kapelusz z siatką i wyrusza na kilkugodzinny obchód pasieki.

Tajemnice pszczelarza

Marcina fascynują zwyczaje pszczół, ich natura i zachowania. Nie wszyscy wiedzą, że w szczycie sezonu pszczoły przeżywają jedynie kilka tygodni, dlatego tak ważny jest dla nich stały przyrost młodych. W swoim krótkim życiu, mają wiele do zrobienia, dlatego należą do bardzo pracowitych zwierząt. – Ich wydajność w dużym stopniu zależy od matki, zwanej też królową. To jej siła i kondycja wpływają na całą pszczelą rodzinę. Sama królowa może żyć nawet pięć lat – wyjaśnia Marcin.

To, co jest niezwykłe w zachowaniu pszczół, to ich umiejętność rozpoznawania drogi do swojego ula. Gdy wiosną Marcin wywozi ule na duże pole pełne kwiatów, już pierwszego dnia pszczoły robią tzw. oblot, czyli ocenę miejsca położenia. – To niesamowite, jak te małe stworzenia potrafią się orientować w przestrzeni i rozpoznać drogę do swojego ula. Przeciętny zasięg lotu pszczół wynosi 3 km. Ważne, żeby ule różniły się od siebie kolorami, bo wtedy pszczołom łatwiej do nich trafić – podkreśla.

Pracowite pszczółki

W społeczności pszczół Marcina fascynuje również to, że w przeciwieństwie do naszego świata, gdzie stale dokonują się zmiany, a każda rzecz jest „na wczoraj”, u nich wszystko jest poukładane. W ich życiu panują idealny porządek i harmonia, dzięki czemu mogą skupić na pracy. – Aby powstał 1 kg miodu pszczoły muszą odwiedzić około 4 mln kwiatów. W czasie jednego lotu nad łąką, pszczoła odwiedza od 100 do 150 kwiatów. W ciągu jednego dnia cała rodzina zbiera nektar z 30-50 tys. kwiatów – tłumaczy Marcin. 

Właśnie doskonały miód jest największą nagrodą za opiekę nad nimi. – Produkują go naprawdę dużo. To nawet kilkadziesiąt litrów rocznie z każdego ula – mówi Marcin, który pieniądze ze sprzedaży miodu w większości inwestuje w swoją pasiekę. Kupuje hodowlane matki pszczele lub całe rodziny, ule, a także sprzęt i pokarm dla swoich podopiecznych. – Pszczoły to nie tylko miód produkują też spore ilości wosku. Wykorzystuję go do wymiany na tzw. węzę, czyli woskowe wzorniki plastra miodu w ramce, ograniczające nieco fantazję pszczół w budowaniu chaotycznych konstrukcji w ulu – wyjaśnia Marcin.

Słodka pasja

Smak miodu z pasieki Marcina znają niemal wszyscy jego bliscy i znajomi. Co ciekawe, jego żona nie przepada za miodem, ale po zapachu i smaku świetnie rozpoznaje jego rodzaje. W hodowli pomagają mu czasem synowie, ale prawdziwe wsparcie pszczelarskie ma od brata i ojca, którzy również mają swoje pasieki. Wszyscy są zapalonymi pszczelarzami, rywalizują nawet ze sobą o zbiory.

Pasja pszczelarska Marcina to tradycja rodzinna. Marcin i jego brat złapali bakcyla od ojca, któremu pomagali już w dzieciństwie. Pierwsze zadanie Marcina polegało na odymianiu uli za pomocą tzw. podkurzacza. – Praca bywała dość monotonna, ale sporo dowiadywałem się o pszczołach. Prawdziwą pasję poczułem, gdy dostałem swój pierwszy ul, a następnie, gdy zarobiłem pierwsze pieniądze ze sprzedaży miodu. Potem zacząłem się dokształcać – wspomina Marcin.

Szukał odpowiedzi na mnóstwo nurtujących go pytań, np. dlaczego pszczoły żądlą, co wpływa na ich zdrowie i siłę rodzin. Zaczął czytać „Hodowlę pszczół”, „Gospodarkę pasieczną” czy miesięcznik „Pszczelarstwo”. Z czasem nabywał coraz większą wiedzę i doświadczenie.

Przyjaciel żądło

Dziś opieka nad pszczołami sprawia Marcinowi przyjemność, chociaż przyznaje, że czasem bywa groźnie. – Pszczoły to moi przyjaciele, ale muszę pamiętać o tym, że to owady mające żądła. Jeśli żądlą ludzi, aby okazać im swoje przywiązanie, to chyba bardzo mnie lubią – użądliły mnie setki razy. To trudna przyjaźń – śmieje się Marcin.

Jednym z największych plusów pracy z pszczołami jest dla Marcina możliwość obserwacji zjawisk natury, uczenia się jej reguł i szacunku dla niej. – Przebywanie wiele godzin na świeżym powietrzu, słuchanie bzyczenia pszczół, podglądanie ich zwyczajów to dla mnie coś niezastąpionego. Polecam wszystkim, może z wyjątkiem osób uczulonych na jad pszczeli – mówi Marcin.

Każdemu, kto chciałby zająć się pszczelarstwem, radzi, aby nawiązał współpracę z doświadczonym pszczelarzem. – Pszczelarze to trochę fantaści, ubarwiający swoje historie, tworzący legendy wokół swojej pasji. Opowieści o taaaaakich rybach, to przy nas to pikuś – żartuje Marcin. – Ale po tym jak snują swoje opowieści, ale też czasem wątpią w swoją wiedzę i szukają odpowiedzi na wciąż istniejące zagadki pszczół, można poznać prawdziwego pszczelarza. I takiemu warto towarzyszyć przy pracy i posłuchać, bo ma wielką wiedzę, jak mój ojciec – podsumowuje Marcin Cherek.

Joanna Kornaga