#PomocDlaUkrainy. Jak dziecko uratowało babcię z Ukrainy
„Mamo, wszyscy uciekają z Ukrainy, ale babcia Davidka tam została…” – takimi słowami 5-letni syn Hanny Trzcińskiej z Lublina przywitał ją w drzwiach przedszkola, gdy przyszła do odebrać. 2022-03-05Hanna Trzcińska z Centrum Obsługi i Operacji PKO Banku Polskiego w Lublinie zareagowała na głos syna, który zatroskał się o los babci kolegi z przedszkola – pochodzącego z Ukrainy Davida. Hanna nie kryła wzruszenia i od razu zadzwoniła do ojca chłopca. To pan Andriej, który wraz z żoną wychowują sześcioro dzieci. Pół roku temu przyjechali do Lublina z Ukrainy. Gdy zaczęła się wojna, pan Andriej dostawał mnóstwo telefonów od swoich bliskich, sąsiadów a nawet nieznajomych osób z Ukrainy. Kilka dni później do jego drzwi zapukało 30 osób, liczących na schronienie. Przyjął wszystkich!
- To niesamowite, ludzie z szóstką dzieci przyjmują pod swój dach 30 osób. Gdy się o tym dowiedziałam od razu zaczęłam dzwonić do rodziców z dzieci z klasy chłopców. Wszyscy byli zszokowani i bez wahania zdeklarowali pomoc. Pan Andriej to skromny człowiek, który o nic nie prosił, nie chciał robić kłopotu, ale wszyscy możemy sobie wyobrazić, co oznacza dodatkowe 30 osób w domu. To ludzie w traumie, wystraszeni i przygnębieni, zasługują na każdą pomoc – mówi Hanna.
Wszyscy rodzice przedszkolaków pomogli. Ponad 20 osób znosiło puszki, soki, makarony, owoce, warzywa… Mamy przedszkolaków zorganizowały środki czystości, higieny a nawet kosmetyki dla gości pana Andrieja. Zebrano mnóstwo pudeł z artykułami spożywczymi i nie tylko. A to nie koniec.
- Poszłam do pobliskiej piekarni po pieczywo. Znam pracujące tam ekspedientki. Gdy powiedziałam ile i czego potrzebuję pytały dlaczego dziś tak dużo kupuje. Opowiedziałam im historię pana Andrieja. Nie zastanawiały się ani chwili – dały mi zakupy ale nie wzięły ani grosza. Co więcej, gdy o wszystkim dowiedziała się kierowniczka piekarni od razu zdecydowała, że od jutra zamówione produkty – chleby, bułki, chałki i co potrzeba, będą wypiekać specjalnie dla tej rodziny i jej gości, bezpłatnie. Każdego dnia pan Andriej może podejść i odebrać przygotowane dla nich pieczywo. Co tu więcej powiedzieć – mówi Hanna.
Cała historia zaczęła się od słów Julka: „Mamo, wszyscy uciekają z Ukrainy, ale babcia Davidka tam została…”. Teraz mama może odpowiedzieć synkowi – „Juluś, babcia Davidka już wyjechała z Ukrainy i jest bezpieczna z rodziną”. Gdy babcia pojawiła się w domu w Lublinie nie mogła uwierzyć, jak wielką pomocą są tu otoczeni jej bliscy i rodacy. Płakała ze wzruszenia.
Przedszkolaki pomagały w dostarczaniu pudeł na potrzebne rzeczy...
I zaczęliśmy je zapełniać…
Zadbaliśmy o świeże pieczywo z miejscowej piekarni, która codziennie za darmo na potrzeby rodziny wypieka pyszne chleby, chałki, bułki…
Wszystko się udało – serce rośnie i rośnie!
Ewa Maciejewska
Specjalista w PKO Banku Polskim